Poznałem Zuzę wkrótce po tym jak ukończyła studia. Była wspaniałą kobietą, miała 25 lat i około 165-170 centymetrów wzrostu. Była wysportowana, ale odpowiednio zaokrąglona tak gdzie trzeba było. Miała naturalne piersi, w kształcie litery D i pulchną ale jędrną dupę, której po prostu nie ma się nigdy dość. Najbardziej atrakcyjną cechą tej kobiety, był jednak jej piękny uśmiech, odpowiednik jej niesamowitej osobowości.

Miała piękne piwne oczy, długie brązowe włosy i klasyczne, bardzo kobiece rysy twarzy. To był ten typ kobiety, która nie boi rzucić od czasu do czasu dowcipem. Uwielbiałem jej zadziorną naturę i był to jeden z powodów dla których tak szybko się w niej zakochałem. Spotykaliśmy się przez pół roku zanim zdobyłem się na odwagę by poprosić ją o to aby została moją żoną. A teraz po 12 latach dalej jesteśmy małżeństwem.

Ja mam na imię Janek, mam 40 lat i nie jestem zbyt atrakcyjny. Mam przeciętną budowę, ale niestety w ciągu ostatnich kilku lat przybyło mi kilka nadprogramowych kilogramów. Jednak Zuza i ja przez większość czasu mieliśmy bardzo udane życie seksualne, kochaliśmy się konsekwentnie i przynajmniej kilka razy w tygodniu.

Mimo, że nie jestem bogato obdarzony udawało mi się doprowadzić ją do super orgazmów. Uwielbiała ujeżdżać mnie jak kowbojka, ze swoimi dużymi pięknymi piersiami, kołyszącymi się blisko mojej twarzy. Ja wtedy językiem łaskotałem jej sutki, a z mojej żony wypływały wtedy gorące soki.

Prócz naszego pozytywnego życia seksualnego, prowadzimy dość wygodny styl życia. Ja pracuje w dziale sprzedaży dla krajowego dostawcy wysokiej klasy sprzętu biurowego – drukarek, skanerów, specjalistycznych komputerów i innych tego typu urządzeń.

Siedziałem w moim biurze, przygotowując się do kolejnej zbliżającej się konferencji, kiedy weszła Lidia, moja sekretarka. Ma 28 lat i jest wyjątkowo dojrzała jak na swój wiek. Nie jest uwikłana w obsesję na punkcje mediów społecznościowych jak większość jej rówieśniczek. Nie bawi się w robienie selfie i innych głupich rzeczy. To nie tak, że czegoś jej brakowało.. o nie. Jakby chciała to zapewne cieszyła by się wielkim powodzeniem na Instagramie.

Jest bardzo atrakcyjną blondyką, chociaż trochę zbyt drobną jak na moje gusta. Jest urocza i ma mnóstwo energii. Co najważniejsze – jest świetnym pracownikiem, który wykonuje wszystkie obowiązki jakie zostaną mu powierzone. Jest też po prostu miła i ja wraz z moją żoną bardzo ją polubiliśmy. Ostatnio zaczeliśmy się traktować bardziej jak rodzina niż jak znajomi.

Weszła i powiedziała „Janek, jeśli chodzi o dzisiejszą kolację, to Bartek nie da rady dotrzeć – utknął w biurze. Więc będę tylko ja. Chciałam Ci dać wcześniej znać, żeby Zuza nie szykowała i nie marnowała tyle jedzenia”.

Spojrzałem w górę, zauważając, że jej blond włosy były w lekkim nieładzie. Ben był jej partnerem od długiego czasu. Nie wiem jakim cudem, był dość niski i chudy, zupełnie nie miał męskiego wyglądu. Ogólnie wydawał się miłym facetem i na pewno był szaleńczo zakochany w Lidii. Wydawało mi się, że to związek, który zaczął się, kiedy oboje byli skupieni na szkole i obaj byli w brzydkiej fazie kaczątka.

Od pewnego czasu Lidia skupiała się na swojej karierze, jednocześnie będąc naprawdę cudowną i piękną kobietą. A Bartek nie miał tyle szczęścia. Myślę, że on doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że miał ogromne szczęście że ona go chciała. I bardzo ją doceniał.

W każdym razie podziękowałem jej za informację i obiecałem, że przekaże tą informację Zuzie.

Lubiliśmy od czasu do czasu zaprosić Lidkę na kolację. To był nasz sposób na okazanie wdzięczności za cała pracę, którą dla nas wykonywała. Większość żon, obawiałaby się gdyby ich mąż miał taką sekretarkę jak Lidia, ale Zuza nigdy nie skomentowała tego ani jednym słowem.

Wychowałem się na wiernego faceta i nigdy nieprzyszło mi na myśl zerwanie z tym kodeksem. Ponadto Lidia nigdy nawet ze mną nie flirtowała i nie wykazywała mną żadnego zainteresowania.

Później, gdy Zuzanna położyła już naszą córkę do łózka, cała nasza trójka cała nasza trójka usiadła do pysznego posiłku. Na stole była soczysta pieczeń, a do tego wino. Rozmowa się układała i miło mijał nam czas. Ubrani byliśy dość swobodnie, ale obie kobiety wyglądały naprawdę czarująco. Zresztą jak zawsze. W miarę upływu wieczoru miałem wrażenie, że Lidce coś ciąży, że o czymś myśli. Było coś takiego w jej oczach, w jej wyglądzie, co sugerowało, że chce porozmawiać o czymś osobistym.

Czułem, że coś jest nie tak, a ja miałem talent do takich rzeczy. Zawsze wyczuwałem gdy ludziom coś ciążyło na sumieniu. Także chciałem żeby się tym z nami podzieliła. No i udało mi się. A to co nam powiedziała prawie spowodowało, że się zadławiliśmy z wrażenia.

Wyrzuciła to po prostu z siebie, bez żadnych oporów „ Spałam z Tomkiem”. (to nasz szef w pracy)

Zuzanna i ja patrzyliśmy na siebie oszołomieni, a moja żona zapytała „… hm… przepraszam?”

Twarz Lidki wyraźnie się zaczerwieniła. „Spałam z Tomkiem! Możecie w to uwierzyć?” – brzmiała wręcz naiwnie ale kontynuowała. „Bartek i ja zaprosiliśmy go na obiad, ale bardzo bardzo dużo wypiliśmy. Bartek stracił przytomność, a Tomek w tym czasie zabrał mnie na górę do naszej sypialni, gdzie kochaliśmy się namiętnie”.

Lidka w ogóle nie wstydziła się opowiadając nam jak gorącą noc spędziła z Tomkiem. Nigdy też nie wstydziła się tego, że z flirtowała z nim w pracy. Ale to że zdradziła Barta było dla mnie zarówno rozczarowujące jak szokujące.

Zanim w ogóle zdążyłem się odezwać, kontynuowała patrząc na mnie „Miał Ci o tym powiedzieć, nie chcemy żadnych tajemnic w pracy, zwłaszcza na szczeblu menadżerskim”.

Wciąż próbowałem się zorientować co się tak naprawdę dzieje. „Wydaje mi się, że to nie do końca moja sprawa Lidio…” – przerwałem szukajać odpowiednich słów. „Muszę nawet powiedzieć, ze jestem odrobinę rozczarowany”.

Po przezwyciężeniu początkowego szoku musiałem przyznać, że nie była to absolutna niespodzianka. Tomek był znany z tego, że jest kobieciarzem. Co chwilę spotykał się z inna dziewczyną i co rusz to przyprowadzał nowe zdobycze na spotkania firmowe. Nigdy nie krył się też z flirtowaniem z mężatkami. Nawet zdarzało mu się komplementować i mówić niestosowne rzeczy do mojej żony, a nawet dotykać ją w niewłaściwy sposób.

Na jednym przyjęciu świątecznym cała nasza trójka była sama w barze pod koniec nocy, pijana. Otwarcie, choć żartobliwie, zaproponował mojej Zuzie spanie z nim. Chciał się upewnić, że ja „wykonuję robotę” odpowiednio.

Najwyraźniej był skłonny „wkroczyć” do działania i pomóc mojej żonie, gdybym tego nie robił. Klepnął mnie po plecach i przyciągnął do siebie, mówiąc: „To mój człowiek”, gdy tylko potwierdziła, że ​​zajmuję się nią odpowiednio w łóżku.

W każdym razie Lidia zdradziła nam też, że Bartek wie o jej zabawie z Tomkiem i bardzo mu się to podobało. Obiecaliśmy, że nikomu o tym nie powiemy. A gdy wyszła…

Moja żona rzuciła się na mnie, zaczęła z pasją całować i chwyciła moje jajka. „Chce się z tobą pieprzyć” – syczała. Zrozumiałem, że cała sytuacja nieźle ją nakręciła. Była ostro napalona, a ja byłem twardy jak skała i mogłem dojść w ciągu minuty.

„Ty świntuchu” powiedziałem do niej. Mój kutas zesztywniał jeszcze bardziej. Moja żona owinęła mi nogi wokół pleców, wciąż jęcząc, pocierając dłonie o moje ramiona gdy ja pieprzyłem ją z całej siły. Poczułem jak mocno dochodzi, jak ściany jej cipki zaciskają się na moim kutasie, a ona krzyczy coraz głośniej. Dawno nie słyszałem, żeby dochodziła tak mocno. Nie mogłem się powstrzymać, też byłem już na granicy i wszedłem w nią bardzo głęboko, nie hamując się w ogóle. Pocałowała mnie namiętnie a ja spuściłem się w nią z impetem. Zostaliśmy tak na moment, obejmując się, a mu fiut pulsował w jej zmęczonej cipce.

Minęło kilka tygodni a my nie rozmawialiśmy w ogóle o sytuacji na kolacji z Lidią. Na szczęście wszystko w pracy działało płynnie, bez zmian. Kilka razy widziałem Tomka korytarzach i miałem z nim kilka spotkań grupowych, ale nic nie zostało wspomniane, dopóki pewnego wieczora nie wezwał mnie do swojego biura.

„Janek, mój człowieku” – powiedział jak to miał w zwyczaju. Kontynuował „Słuchaj, wszystko jest przygotowane na konferencję. Mam zarezerwowane dwa pokoje, właściwie apartamenty, i zarezerwowałem je na dodatkowe kilka dni po zakończeniu konferencji – więc jeśli chcesz spędzić weekend wolny od pracy, bądź moim gościem.

„Słuchaj, normalnie chciałbym, aby moja sekretarka uczestniczyła ze mną w konferencji, ale myślę, że Lidka będzie lepsza – jest bardziej zaangażowana w tę prezentację, zna tajniki tej konkretnej linii i jest gotowa zarządzać stoiskiem.

Gdy dotarliśmy na konferecję, Ja i Zuza mielismy spotkać się z Tomkiem i Lidką w holu. Gdy nie pojawili się o wyznaczonym czasie, poszliśmy do pokoju. Gdy weszliśmy do niego od razu usłyszeliśmy jęki dochodzące z apartamentu obok. To Tomek i Lidia oddawali się namiętności. „Pierdol mnie, pierdol mnie tym swoim wielkim kutasem” – słyszeliśmy.

Wieczorem, w łóżku. Zuza rzuciła się na mnie namiętnie i złapała mnie za krocze, a mój solidny penis szybko się naprężył. „On jest taki duży… ogromny” – mówiła do mnie. Wygięła głowę do tyłu i powoli opuściła się chcąc pochłonąć całą moją męskość.

„O tak… kochanie, daj mi swoją cipkę.” Chwyciłem jej duże piersi i zacząłem je ssać. Jej liliowy biały tyłek podskakiwał zmysłowo w górę i w dół, a jej cipka była w pełni penetrowana przez mojego nabrzmiałego fiuta. Chwyciłem jej dupę obiema rękoma i mocno przycisnąłem do siebie, żeby wejść w nią jak najgłębiej. Wziąłem mocny zamach i dałem jej solidnego klapsa. Jej jęki były nieziemskie.

Zuza odchyliła się do tyłu i zaczeła ujeżdzać mnie z jeszcze większym wigorem. „O tak, kurwa o tak!” – była niesamowicie głośna. Widać, że mega nakręciła się dzwiękami z sąsiedniego pokoju.

„Kurwa słonko, lubisz tego wielkiego nabrzmiałego kutasa w sobie nie?” – powiedziałem do niej.

„O tak, tak! Kocham, czuje się tak dobrze. Pierdol mnie dalej! Włóż tego wielkiego kutasa jak najgłębiej we mnie” – odpowiedziała.

Wbijałem się w nią coraz głębiej i mocniej, a ona kołysała się na mnie i wykręcała w coraz większy łuk. Poczułem dreszcz przechodzący przez jej ciało gdy osiągnęła najlepszy orgazm w jej życiu, a ja wystrzeliłem w jej wilgotną od soków cipeczkę.

O autorze