Pewnego wieczoru wybraliśmy się z żoną Lucyną na imprezę do jednego z jej współpracowników. Nikogo tam nie znałem, ponieważ to nie było towarzystwo w którym zwykliśmy się obracać. Z powodu specyfiki mojej pracy, musiałem wyjść krótko po przyjeździe na miejsce. Chciałem wrócić, jak tylko wypełnię obowiązki. Powiedziałem Lucynie żeby dobrze się bawiła i że przyjadę jak tylko będę mógł. Wydawała się być szczęśliwa z tego powodu i powiedziała, żebym się nie przejmował. Źle się czułem zostawiając ją samą, ale cieszyłem się, że nie ma mi tego za złe.

Zanim mogłem wrócić do zabawy, minęło kilka godzin. Pomyślałem, że nie będę się zapowiadał, tylko zaskoczę żonę pojawiając się znienacka. Podczas wieczoru wysłała mi kilka zdjęć i nagrań, i wyraźnie była coraz bardziej pijana. Obrazki stopniowo stawały się sugestywne i uwodzicielskie, ponieważ alkohol to dla niej prawdziwy afrodyzjak.

Kiedy zaparkowałem auto i poszedłem na tył domu, usłyszałem grającą muzykę. Drzwi były otwarte na oścież, a w środku nadal bawiło się około 10-12 ludzi. Nie chciałem nikomu przeszkadzać w rozmowie, ani wyjść na zazdrosnego, więc postanowiłem nie pytać się gdzie jest Lucyna. Zacząłem przechadzać się po pomieszczeniach, szukając jej. Otworzyłem drzwi do sypialni na parterze i zobaczyłem w środku jedną z jej współpracowniczek. Leżała na łóżku w pełni ubrana i rozmawiała z jakimś facetem. Przypomniało mi to pijane dyskusje z wczesnych lat dwudziestych. Kobieta zauważyła mnie i powiedziała, że Lucyna gdzieś poszła… po czym skoncentrowała się z powrotem na konwersacji ze znajomym.

Wyszedłem z pomieszczenia i rozejrzałem się, nie chcąc włazić na piętro czyjegoś domu. Złapałem za gałkę drzwi do toalety i usłyszałem dobiegające ze środka chaotyczne odgłosy. Jakiś koleś krzyknął: „Hej, jestem trochę zajęty”. Rozległ się dźwięk sprawdzania, czy drzwi aby na pewno są zamknięte. Kiedy odchodziłem, usłyszałem głos Lucyny, ale nie wiedziałem skąd dobiegał. Spojrzałem wokół siebie i nie zobaczyłem jej.

Wyszedłem na zewnątrz budynku żeby sprawdzić, czy nie ma jej w ogrodzie. Z boku tylnych drzwi, na ścianie, widniało pokryte szronem okienko od toalety. Pomiędzy zmatowionym szkłem a framugą była około dwucentymetrowa przejrzysta przestrzeń. Zauważyłem przez nią Lucynę i jakiegoś faceta, całującego ją po szyi. Poczułem przypływ złości, a potem podniecenia. Właśnie podglądałem igraszki własnej żony. Przeraziło mnie to co widziałem, ale jednocześnie miałem nadzieję że akcja potrwa na tyle długo, by zadowolić drżenie w moim członku.

O autorze