Potem, dla odmiany, powiedział żeby się położyła na łóżku, i żebym ustawił się nad nią. Postanowiłem że zrobię wszystko co w mojej mocy żeby ją ochronić. W końcu była moją pracownicą, i to o wiele młodszą ode mnie. Zawsze uważałem siebie za jej mentora. Problem w tym, że do tej pory oznaczało to jedynie pomoc w karierze i nadzór nad nauką. Teraz kontekst miał się zmienić. Joasia naprawdę kochała swojego męża. Musiałem spróbować wziąć całą winę na siebie. Dlatego, gdy tylko wdrapała się na łóżko, powiedziałem:
– Słuchaj, Bartek. Muszę się do czegoś przyznać. To wszystko przeze mnie. Ona nigdy nie chciała w tym uczestniczyć. Joasia naprawdę cię kocha. Stale mi to powtarza. Ponieważ jest naprawdę ładna, kazałem jej się ze mną przespać pod groźbą zwolnienia.
– Tomek, przestań. Nie powinieneś… – powiedziała Joasia, wstając z łóżka.
Zignorowałem jej słowa i kontynuowałem:
– Wiedziałem że nie miałeś pracy od dłuższego czasu i tylko ona was utrzymywała. Szantażowałem ją utratą wszystkiego, jeśli mi się nie odda. To było złe z mojej strony. Przepraszam. Nie karz jej za to. Na pewno uda wam się to jakoś rozwiązać.
Joasia nie dawała za wygraną.
– Nie powinieneś tego robić. Nie możesz…
Nikt jej nie słuchał. Bartek nadal ją kochał i teraz słyszał z moich ust dokładnie to co chciał usłyszeć. To była moja wina. Jego kochana Joasia to tylko niewinna ofiara. Zrobiła to do czego ją zmusiłem, żeby utrzymać posadę.
Nadal trzymając mnie na muszce, podszedł do żony którależała na łóżku. Pochylił się i pocałował ją w czoło.
– Kochanie, wiedziałem że nie zrobiłaś tego z własnej woli. Jesteś na to za dobra. Po prostu trochę mi odbiło na myśl że cię tracę. Kocham ciebie bardziej niż siebie.
Delikatnie pomógł jej wstać. Kazał jej usiąść na jednym z foteli w salonowej części apartamentu. Potem po cichu wycofał się w stronę drzwi. W całym zamieszaniu nie zauważyłem że wchodząc zostawił przy nich wielką torbę. Ponownie wycelował we mnie broń i powiedział:
– Zapłacisz za to co zrobiłeś Joasi.
Przytargał torbę pod nogi żony.
– A ona pomoże mi w wymierzeniu kary.
Kobieta znowu próbowała protestować, lecz bezskutecznie. Facet najpierw wyjął z torby plastikowe opaski zaciskowe. Wręczył je Joasi i kazał mi nimi związać nadgarstki.
– Bartek, chodźmy do domu. Prześpisz się z tym i rano wszystko będzie inaczej.
Najwidoczniej miał już dość jej jojczenia, bo poczerwieniał na twarzy.
– Kobieto, – szczeknął – rób co ci każę!
Ruszyła więc z westchnięciem w moją stronę. Gdy tylko nie mógł już zobaczyć jej twarzy, wymamrotała „przepraszam”. Przytaknąłem i wyszeptałem:
– Jakoś przez to przebrniemy.
Związała moje dłonie trytytkami. Kryjąc się przez chwilę za moimi plecami, powiedziała że dziękuje mi za to co robię, i docenia to.
Następnie wróciła do Bartka. Pocałował ją i powiedział:
– Kochanie, ubierz się. Ten kutas już wystarczająco długo widział cię nago.
Patrzyłem na to wszystko w ciszy i zastanawiałem się co będzie dalej. Bartek następnie wyjął z torby długą rurę z kajdankami na końcach. Wręczył go Joasi.
– Przymocuj ten dystansownik do jego kostek w nogach.
Kobieta nie patrzała na mnie kiedy klękała żeby zapiąć na mnie to urządzenie. Podniosła się i wróciła w ciszy do męża. Wyjął ze swojej magicznej torby pejcz i złożył go na jej ręce. Obszedł mnie i złapał od tyłu za kark.
– Koleś myślał swoim kutasem zamiast mózgiem, i przez to cierpiałaś. Teraz możesz wyrównać rachunki. Zbiczuj go i powiedz jak okropnie cię potraktował.
Joasia trzymała pejcz trzęsącymi się dłońmi. Nadal nie chciała na mnie patrzeć. Przeciągnęła nim po moim brzuchu tak lekko jak potrafiła i usiłowała się przy tym nie rozpłakać.
– Byłeś… dla mnie ba-bardzo niedobry… – wydukała.
– Nie, nie! – przerwał jej Bartek.
Obszedł mnie i wziął od niej pejcz. Polecił jej przyjąć odpowiednią pozycję. Przymierzając, uderzył prosto w mojego penisa. Westchnąłem z bólu i poczułem miękkość w kolanach. Na szczęście rura trzymała nogi w odpowiednim położeniu. Facet ponownie się zamachnął i uderzył. Tym razem przewróciłbym się, gdyby Joasia nie skoczyła żeby mnie podeprzeć.
Bartek kazał jej stanąć na swoim miejscu. Wręczył jej pejcz i wrócił do podtrzymywania mnie za kark. Próbowałem błagać Joasię zza zaciśniętych zębów:
– Proszę, Joasiu… Zrób co ci każe. Jeśli go nie posłuchasz, on zrobi to sam, i będzie jeszcze gorzej.
Kobieta przytaknęła z łzami w oczach. Wycelowała i trafiła pejczem idealnie w cel.
Musiałem wytrzymać dwadzieścia uderzeń. Nie liczyły się, jeśli nie wypowiedziałem kolejnej liczby wyraźnie na głos. Po skończonej karze, Bartek mnie puścił i upadłem na podłogę. Polecił Joasi wyjąć mi rurkę spomiędzy stóp, a sam podszedł do torby.
– Wiesz że powstrzymałabym go gdybym tylko potrafiła. Czuję się winna, że przeze mnie musisz się narażać na takie coś. – szepnęła, po czym wyciągnęła dłoń jakby chciała pomasować mojego zbolałego penisa.
Przeszedł mnie dreszcz i poprosiłem żeby tego nie robiła. Za bardzo bolał. Kiedy zobaczyła że Bartek nadal był pochłonięty szukaniem czegoś w torbie, pocałowała mnie przelotnie w policzek i odeszła w jego stronę.
Miałem nadzieję że wystarczająco się już na mnie zemścił i w końcu zostawi mnie w spokoju. Niestety, nie miałem szczęścia.
– Moja żona jest bardzo ładna, co nie? – krzyknął do mnie – Widzę jak mężczyźni na nią patrzą, kiedy jesteśmy na mieście. W dodatku jest bardzo mądra. Szkoda że wy widzicie w niej jedynie obiekt seksualny. Skoro tak, to dam ci poczuć jak to jest.
Bartek wyjął z torby majteczki i biustonosz, razem z krótką spódniczką i topem. Przyniósł je do mnie i rzucił na łóżko.
– Ubierz to. Zobaczmy, jak seksownie w nich wyglądasz. – rozkazał, podnosząc mnie na kolana.
Jednocześnie uwolnił moje nadgarstki i wskazał na Joasię, żeby pomogła mi się ubrać. Dziewczyna porzuciła wszelkie próby sprzeciwu i wykonała polecenie męża. Mój penis nadal bardzo bolał, więc uważnie naciągnąłem majtki na tyłek. Spódniczka była bardzo ciasna i ledwie zakrywała mi uda. Joasia pomogła mi ubrać biustonosz i top. Bartek wręczył jej chusteczki higieniczne i żelowe wkładki, żeby wypchać miseczki. Następnie usiadł na kanapie i polecił żonie żeby zrobiła to samo. Objął ją ramieniem i powiedział:
– Okej, seksowna paniusiu. A teraz zatańcz dla nas.
Stałem jak wryty, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
– Słyszałeś co powiedziałem. Tańcz. I lepiej, żeby to było seksowne.
Odparłem, że nie potrafię bez muzyki.
– To udawaj. No, tańcz!
Zacząłem więc się kołysać. Joasia próbowała wtrącić że faktycznie daję z siebie wszystko. On jednak nie przyjmował wymówek. Zezłościł się i oskarżył mnie, że się nie staram. Z obawy przed konsekwencjami, naprawdę przyłożyłem się do pląsania.