– Boże to takie dobre… – stęknęłam.
Chciałam żeby wiedział że uwielbiam sposób w jaki mnie zaspokajał. Przy okazji zaspokajał siebie, moją rozkoszą. To było świetne uczucie, mieć tyłek w powietrzu kiedy on wpychał się w niego językiem. W zasadzie dochodziłam raz za razem kiedy tak robił sobie ze mnie ucztę, i każdy orgazm był głośniejszy od poprzedniego.
– Masz już dosyć? – zapytałam nagle.
Wstał, obtarł usta i uśmiechnął się.
– Podejdź tu i ssij go. – odpowiedział.
Szybko odwróciłam się i podpełzłam bliżej. Kątem oka widziałam swoje odbicie w lustrze. Spojrzałam mu w oczy, a potem na penisa. Wzięłam go w dłoń. Dosłownie pulsował pod moim dotykiem. Był wielki i gruby. Zamknęłam oczy i pocałowałam końcówkę. Otoczyłam językiem żołądź. Członek był bardzo ciepły, co zauważyłam kiedy polizałam go od góry do dołu. Bez wahania wpakowałam go sobie do buzi. W środku czekał na niego niecierpliwy język, i cała buzia śliniła się z wyczekiwania. Podniosłam wzrok, po czym splunęłam na niego i pomasowałam go dłonią.
– No proszę… bierz go. – powiedział, kiedy zsunęłam się po nim ustami.
Całowałam podstawę penisa, całowałam jego boki, a lewą dłonią pieściłam jądra.
– Kurwa! – stęknął Marek z odchyloną głową i otwartymi ustami.
Zatraciłam się w pieszczotach. Ssałam go, masowałam i pozwalałam ślinie oblewać go całego. Wiedziałam że Marek lubił ostry, niegrzeczny seks, a ja byłam kobietą która zamierzała mu to dać.
– Zaraz dojdę. – wyszeptał.
Natychmiast przestałam, i położyłam się na łóżku z rozszerzonymi nogami.
– Zerżnij mnie. – powiedziałam.
Marek wyraźnie był jak w transie, i poruszał się na autopilocie.
– Błagaj. – powiedział.
Przewróciłam oczami.
– Błagaj… – powtórzył, powoli i zdecydowanie.
– Proszę cię… Chcę, żebyś wsunął we mnie swojego wielkiego… – powiedziałam, i zanim skończyłam zdanie, Marek był już na mnie.
Krzyknęłam, kiedy nagle się we mnie wbił. Sięgnął w dół, obejmując lewą dłonią moją szyję a prawą łapiąc moja nogę, i posuwał mnie w szaleńczym tempie. Chwyciłam jego rękę, kiedy zacisnął palce na szyi. Im mocniej to robił, tym bardziej mokra była moja cipka.
– Mocniej… – wymamrotałam.
Kiedy wypowiedziałam to słowo, zamknął oczy. Zaczął naprawdę wtłaczać we mnie penisa, raz za razem. Czułam zbliżający się orgazm. Byłam gotowa eksplodować i wybuchnąć prosto na niego.
– Jeszcze trochę… – powiedział, nadal z zamkniętymi oczami.
Jeszcze jeden puls i cipka zaczęła się niekontrolowanie zaciskać. Marek spojrzał w dół, gdy nagle wypłynęły ze mnie gigantyczne ilości płynów.
– O kurwa! – krzyknął, puszczając mnie.
Ja natomiast się zakrztusiłam, i zaczęłam kaszleć.
– Wszystko w porządku? – zapytał.
Przytaknęłam, nadal kaszląc kiedy on wysunął ze mnie penisa.
– Mój kutas jest oblany!
Popatrzałam na niego i zobaczyłam potwora całkowicie pokrytego gęstym śluzem.
– Wygląda jak… pączek z lukrem! – powiedział, śmiejąc się i wycierając czoło bluzką która leżała na podłodze – Trzeba go wyczyścić.
To była wskazówka dla mnie.
Stanęłam przed nim i uklękłam na podłodze, po czym wpakowałam go sobie do ust zanim Marek w ogóle zareagował. Pochylił się i oparł o ścianę, patrząc jak oczyszczałam jego kutasa, uważając żeby nie uronić ani kropli.
– Cholera… – powiedział, patrząc jak wylizuję jego pałę, a w zasadzie zlizuję siebie z niego.
Kiedy już skończyłam, wstałam na równe nogi i wytarłam usta.
– Czyściutki. – oznajmiłam miękko.
Marek położył sobie dłonie na twarzy i szybko oddychał.
– Wszystko okej? – zapytałam, a on przytaknął – Nie skończyłeś.
– Skończę, nie przejmuj się… Naprawdę nie można z tobą pogrywać!
– Aha, czyli teraz to przyznajesz?
– Jasne, że tak. Nie byłem na to gotowy. Nigdy wcześniej nie miałem tak mokrej cipki, a co dopiero cipki która tryska. Uwierz mi, że ciężko to było ogarnąć. – powiedział.
– I co teraz? Poddajesz się? – zapytałam.
Marek patrzał na mnie przez dłuższą chwilę.
– Nie rób tego… Nie zaczynaj takiej gadki. – powiedział, kiedy wręczyłam mu butelkę wody.
– Nie chodzi mi o nic złego, tylko jeśli to dla ciebie zbyt wiele…
– Przestań. – przerwał mi, łapiąc oddech po wypiciu wody.
Wskoczyłam na łóżko, tyłem do niego.
– Jeśli tego nie ogarniasz… – powiedziałam, dając sobie klapsa i spoglądając na niego.
– Dobra, koniec żartów. – odparł, robiąc krok w moją stronę.
Kiedy już prawie we mnie wszedł, usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Oboje zamarliśmy i jednocześnie popatrzeliśmy w ich stronę.
Ktokolwiek to był, tym razem zapukał z o wiele większą siłą.
– OCHRONA!
Spojrzałam na Marka.
– Co, do cholery, robi tu ochrona?! – zapytałam sama siebie na głos.
– Mam otworzyć, czy ty chcesz? – zapytał.
– Chyba ja powinnam, w końcu to mój pokój.
Wygładziłam dłonią włosy, zacieśniłam pasek szlafroka, i podeszłam do drzwi.
– Tak? – powiedziałam, otwierając je.
Po drugiej stronie stał siwy pan w średnim wieku, z dziwną miną.
– Przepraszam że przeszkadzam… – zaczął.
Jego wyraz twarzy szybko się zmienił, kiedy mnie zobaczył. Teraz wyrażał coś w stylu pożądania.
– W czym mogę pomóc? – zapytałam. – Otrzymaliśmy skargi na hałaśliwe zachowanie. – powiedział, pochylając się żeby podkreślić słowo „hałaśliwe”.