Nie tracąc rytmu, odwrócił mnie nagle na brzuch. Wygięłam plecy a on wsunął penisa głęboko do cipki. Położył mi dłonie na biodrach, a ja patrzałam na niego w lustrze. Był jak w transie. Posuwał mnie, jakby dawał upust frustracji. Złapałam poduszkę i ugryzłam ją, żeby mieć się czego trzymać. Jeśli musiał sobie ulżyć, to chętnie przyjmę dolę współuczestnika. Pot kapiący z niego spadał na moje plecy i lekko łaskotał kiedy spływał w dół. Jęknęłam w poduszkę, gdy nagle Marek uderzył mnie w pośladek. Jego wielka dłoń zostawiała ślady z każdym klapsem.
– Myślałaś że żartowałem, prawda? – zapytał.
Jęknęłam w odpowiedzi.
KLAPS!
Jęknęłam głośniej.
– Lubisz to? Lubisz mojego kutasa?!
Przytaknęłam i znowu jęknęłam.
KLAPS!
– Dojdź na nim. Niech ta cipka się na nim zaciska! – rozkazał.
Zamknęłam oczy i puściłam całe napięcie które się we mnie nabudowało.
KLAPS!
– Właśnie tak, pozwól jej skończyć. – powiedział.
Otworzyłam oczy i odchyliłam głowę w tył, ponieważ złapał garść moich włosów. Krzyk wyrwał mi się z ust.
– Nie, teraz nie jest czas na krzyki… Weź go całego!
Bez wahania, pociągnął mnie jeszcze bardziej za włosy i wcisnął we mnie swojego penisa aż po same kule.
Po dwudziestu minutach leżeliśmy już na plecach obok siebie, ciężko oddychając. Pokój się kręcił. Słyszałam dźwięk klaksonów z ulicy pod nami. Czułam wietrzyk wpadający do środka przez drzwi balkonowe. Z całego mojego ciała spływał pot. Sutki cały czas sterczały, a cipka była zarówno obolała, jak usatysfakcjonowana. Popatrzałam na ciężko oddychającego Marka, którego penis nadal stał na baczność.
– Wszystko w porządku? – zapytałam.
Przytaknął.
Zamknęłam na chwilę oczy. Prawdę mówiąc, nie pieprzyłam się tak od lat. Miałam wrażenie że już nigdy nie będę taka sama.
– Masz już dość? – zapytał.
Rozchyliłam powieki i spojrzałam na niego.
– A ty?
– Jeśli nie masz, to ja też jeszcze chcę.
Uśmiechnęłam się pod nosem i przekręciłam na bok. Popatrzałam na jego pałę i wiedziałam, że był znowu gotowy do działania.
Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale natychmiast się na niego wspięłam i wsadziłam ją w siebie. Oboje westchnęliśmy, kiedy się na niej zsuwałam. Na dole zaczęłam kołysać biodrami, pozwalając żeby cipka zalała wszystko wokół. Uwielbiałam uczucie jego penisa głęboko w moim środku. Mogłabym do niego przywyknąć. Marek złapał mnie za biodra, a ja zaczęłam podnosić się i opadać. Poczułam że zbliża się kolejny orgazm, i to tak silny że mógł zakończyć naszą zabawę. Oparłam się o jego pierś, ujeżdżając wielkiego kutasa. Mężczyzna cicho stęknął, dając znać że podobają mu się moje ruchy. Nagle, bez ostrzeżenia, złapał mnie za ręce i położył je sobie na szyi. Chciał na ostro.
Ucieszyłam się i oplotłam jego szyję, przyspieszając ruchy bioder. Zacisnęłam palce, a on złapał garściami mój tyłek.
– Tego chcesz? – zapytałam.
Ścisnęłam mocniej, a on na mnie popatrzał i mruknął. Moje soki spływały po członku i rozlewały się powoli po łóżku.
– Cholera, zaraz dojdę. – powiedziałam.
Byłam wściekła za to że moje ciało nie wytrzymało dłużej. Cipka się zacisnęła po raz ostatni, i uderzył we mnie orgazm. Puściłam szyję Marka, a on stęknął i wystrzelił do środka. Usiadłam, połączona z nim.
– Kurwa! – krzyknął.
Ja się nie odezwałam. Nie dałam rady niczego wykrztusić.
– Cholera… – wydyszał.
Siedziałam na nim dalej, ale jego penis powoli tracił wigor. Trzymałam go w sobie jeszcze przez moment lub dwa. Pot spływał po całym moim ciele.
Spojrzałam w dół, na niego. Zauważyłam małą kroplę potu na jego piersi. Pochyliłam się i zlizałam ją, przesuwając językiem aż po szyję. Marek trząsł się z powodu mojego dotyku. Delikatnie ugryzłam go w miękką skórę, a on niemal podskoczył. Podrażniłam płatek ucha i musnęłam jego pełne usta. Przygryzłam dolną wargę, patrząc mu w oczy. Trzymał mnie za ręce i nie puszczał. Miał nadzieję na rundę trzecią. Usiadłam, nadal patrząc na niego. Uśmiechnął się, ale ja tego nie zrobiłam.
Zatrzymałam się, przyglądając się jego ciału. Na jego lewej dłoni znajdował się dobrze usadowiony, złoty pierścionek.
KLAPS!
Moja dłoń spotkała się z jego policzkiem w bardzo głośny sposób.
– Co do…?! – krzyknął, zdziwiony moim ruchem.
– Zwalniam cię, a teraz się wynoś! – powiedziałam, schodząc z niego.
Następnego dnia weszłam na salę wykładowczą, kulejąc. Czułam się, jakby ktoś mnie rżnął przez długie godziny. Wzięłam nawet leki przeciwbólowe, ale jedyne czego pragnęłam to długa kąpiel i masaż. Penis Marka był o wiele większy niż się spodziewałam, i im dłużej nad nim myślałam, tym bardziej moja cipka pulsowała.
– Dzień dobry. – powiedziałam do przechodniów, podchodząc do swojego krzesła.
Niemal nie spałam przez całą noc. Za każdym razem kiedy zamykałam oczy, widziałam nasze odbicie w lustrze. Myślałam o jego języku na mojej łechtaczce. Nie miałam czasu żeby poczuć żal na myśl o tym że był żonaty. Chciałam go unikać, nie dlatego że byłam na niego zła, ale dlatego że nie ufałam samej sobie. Wzięłam łyk chłodnej wody.