– Taa…
– Nie, mówię serio. Kiedyś sądziłem że moja żona to wariatka, ale ty przewróciłaś całe moje myślenie do góry nogami. Naprawdę, nie wiem czy powinienem cię śledzić jak zboczeniec, czy się ciebie bać. – dodał, pocierając czoło.
Potrząsnęłam głową.
– Sprawiłaś że poczułem rzeczy, których życiu bym się nie spodziewał. Na przykład, gdybym cię zobaczył innym mężczyzną, to coś by mi się przewróciło w żołądku. Cholera, ja PRZENIGDY nie chcę się tobą dzielić. A jak mam to osiągnąć, skoro sam sobą się dzielę?!
– Nie pojawiaj się pod moim oknem, w deszczu i z magnetofonem grającym rzewną muzyczkę…
Marek roześmiał się.
– Ta cipka może wymagać napadu i rabunku, ataku z bronią palną, morderstwa, podpaleń, i jakichkolwiek innych oskarżeń które przyjdą ci do głowy.
Usiadłam na łóżku i szturchnęłam go w zabawny sposób.
– A tak na serio, to zobaczymy się znowu. – powiedział, całując mnie w policzek, o czym wstał i poszedł do toalety.
Włączył gorącą wodę pod prysznicem, odwrócił się i dodał:
– Daj mi siebie obejrzeć, ostatni raz.
Weszłam do łazienki i po chwili znalazłam się z nim w kabinie. On usiadł na ławeczce i obserwował jak się myję, dotykając delikatnie penisa.
– Będziesz za mną tęsknił? – zapytałam.
– Oczywiście, że tak.
– Będziesz o mnie myślał?
– Już wcześniej to robiłem, więc teraz będę tym bardziej. To mnie chyba pochłonie.
Pochyliłam się z uśmiechem i pozwoliłam żeby woda spłynęła mi pomiędzy pośladkami.
– Muszę siku. – poinformowałam.
– Nie krępuj się! Daj mi popatrzeć, nie mamy żadnych sekretów.
– Chcesz patrzeć jak sikam?! – zapytałam, zdziwiona.
Przytaknął.
– Mówisz serio?
– Jasne, dawaj.
Oparłam jedną nogę o ławeczkę, zamknęłam oczy i wypuściłam mały strumyczek.
– Ałaaa! – pisnęłam.
– Co się dzieje?
– Strasznie boli. – powiedziałam z łzami w oczach.
– Co cię boli?!
Nie odpowiedziałam. Wysikałam się do końca, polewając przypadkiem stopę Marka.
– Przepraszam… – wydukałam.
– Nic się nie stało, w końcu jesteśmy pod prysznicem.
– Zawsze rozpoznaję że ktoś mnie dobrze przeruchał, kiedy sikanie boli.
– Tak, już kiedyś słyszałem że powoduję takie coś.
Odwróciłam się w stronę słuchawki i zabrałam za mycie twarzy. Przez chwilę się nie odzywaliśmy.
– Czy myślisz o mnie, wiesz… robiąc sobie dobrze? – zapytał Marek.
Spojrzałam na niego z uśmiechem.
– Tak, i to całkiem sporo. – odparłam.
– O czym konkretnie?
– Zwykle dotykałam cipkę myśląc o tym że ją liżesz podczas przerwy w pracy, w moim aucie w firmowym garażu. Wyobrażam sobie że mnie tam przypadkiem spotykasz, a właściwie przyłapujesz na masturbacji w aucie… A potem się do mnie przyłączasz.
Jego oczy się rozszerzyły.
– Podczas pracy?!
– Tak, w służbowych ubraniach, itp.
Polizał usta, patrząc w przestrzeń.
– Myślałam o tym że liżesz moją łechtaczkę i pozwalasz dojść do swojej buzi. Potem wsuwasz we mnie kutasa i rżniesz bez litości.
– Cholera…
– O tak… Sporo o tobie myślałam podczas masturbacji, uwierz mi. – wyznałam.
Uśmiechnął się.
– Ja też o tobie myślałem.
– Wiem, spodziewałam się. – odpowiedziałam arogancko.
Marek podniósł się, zbliżył i pocałował mnie.
– Będzie mi tego brakowało. – powiedział.
Kiedy wyszliśmy spod prysznica, otworzyłam dwa zimne napoje w butelkach i ubrałam się przed lotem do domu. Zdecydowałam że jednak zjem coś na lotnisku, zamiast marnować czas na obsługę hotelową.
Kiedy dotarliśmy do terminala, kupiłam sobie przekąskę i usiadłam w oczekiwaniu na lot.
– Będziemy schodzić z pokładu jakoś około 18. – powiedziałam do mojego chłopaka przez telefon.
– Okej, daj znać kiedy tylko wylądujecie. Będę na ciebie czekał przy bramkach. – odpowiedział.
– Dobrze, kocham cię. – wyszeptałam.
– Ja ciebie też. Spokojnego lotu!
Skończyłam jeść, wsiadłam do samolotu i od razu zasnęłam.
Właśnie wylądowaliśmy na lotnisku. Obudziłam się dopiero kiedy podchodziliśmy do lądowania. Odpięłam pas i złapałam bagaż podręczny. Byłam tak zmęczona, że jedyne czego pragnęłam to położenie się we własnym łóżku.
„Wylądowaliśmy”, napisałam smsa.
„Utknąłem w korku, ale już jadę.”, brzmiała odpowiedź.
– Twoja żona po ciebie przyjechała? – zapytałam Marka.
– Tak, czeka na mnie przy wyjściu. – powiedział miękko.
Przytaknęłam, przeczesując palcami jego włosy.
Czekaliśmy chwilę przy karuzeli na swoje bagaże, które po piętnastu minutach wyłoniły się zza kotary. Złapałam swoją walizkę, odwróciłam się i powiedziałam do Marka:
– Do zobaczenia…
Wychodząc przez drzwi, powitała mnie chłodna bryza. Czekałam przez chwilę na mojego chłopaka, Daniela. Nie widziałam jego auta, ale wiedziałam że po mnie jedzie.
– Ronka?! – rozległ się okrzyk.
Nie przejęłam się tym, tylko dalej scrollowałam aplikację w telefonie.
– Ronka Czesławska?!?!
Uniosłam wzrok, żeby zobaczyć skąd dobiega wołanie. Mały tłum ludzi rozstąpił się nagle, jak w filmach.
– RONKA CZESŁAWSKA?? – ktoś znowu głośno zawołał.
Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam ją. Nadal była piękna, i wyglądała dokładnie tak samo jak w czasach studiów. Nie postarzała się nawet o jeden dzień. Dalej miała nieskazitelną cerę i długie, falowane włosy.
– Magda? Magda Frankiewicz? – zapytałam.
– Wow! – powiedziałyśmy równocześnie, wpadając sobie w objęcia.
– Kurde, minęły…
– Lata. – powiedziałam, kończąc jej zdanie.
– Weronika Czesławska. – oznajmiła, robiąc krok w tył żeby mi się przyjrzeć.
– Magda Frankiewicz. – odparłam z uśmiechem.
– W sumie, już nie Frankiewicz. – powiedziała, pokazując mi pierścionek.
– Oh, wow.
Zamilkłyśmy na chwilę, tak jakby każda z nas przypomniała sobie ostatni raz kiedy się widziałyśmy. Szalone uczelniane czasy, i ta noc, ta pamiętna noc…
– Mieszkasz w pobliżu?
– Tak, przyjechałam kogoś odebrać.
– Tu jesteś! – zawołał głos zza moich pleców.
Odwróciłam się i zobaczyłam że podchodzi do nas Marek. Szeroko się uśmiechał, dopóki mnie nie zobaczył.
– To mój mąż, to jego odbieram. – powiedziała, całując go w policzek.
Zabierała się do przedstawienia mi go, ale jej przerwałam.
– Marek. Tak, wiem. Pracujemy razem.
Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Marek wyglądał na zmieszanego.
– Wy się znacie? – zapytał.
– Ronka i ja chodziłyśmy razem na studia. – wyjaśniła – Dziewczyno, musimy się kiedyś zgadać! Nie miałam pojęcia że razem pracujecie!
– Tak, byliśmy razem na konferencji.
– Kurcze, koniecznie musimy się spotkać. Podaj mi swój numer, kochana! – niemal krzyknęła, wyjmując telefon z kieszeni.
W międzyczasie podjechał pod nas Daniel, i zatrąbił.
Zdałam sobie sprawę, że facet który rozniósł mnie w łóżku poślubił jedyną osobę na świecie która sprawiła, że zemdlałam podczas orgazmu.
„To jest jakiś żart?!”, pomyślałam w duchu.