Pewnego dnia moja żona Gabrysia, którą kocham nad życie, powiedziała mi:
– Muszę ci coś wyznać. W ten weekend, a w zasadzie już w piątek, wyjeżdżam z kilkoma znajomymi z pracy. Wśród nich będzie Rafał, który mi się podoba i z którym trochę flirtowałam w ostatnim czasie. Wrócę w poniedziałek i mam nadzieję że spędzimy razem miły wieczór.
Jej słowa uderzyły we mnie niczym młot wyburzeniowy. Dłuższą chwilę zajęło mi rozumienie o czym tak naprawdę do mnie mówiła. Chyba nie zdawała sobie sprawy że wystawiła na szalę nasze małżeństwo.
– Czy próbujesz mi powiedzieć że chcesz otwartego związku, żeby móc się ruchać z kim popadnie, a potem wracać szczęśliwie do domu? Tego właśnie chcesz?! Nie chcę żebyś tam jechała, jeśli on też tam będzie! Błagam, nie rób tego!
– Oj, nie przejmuj się tak. Wrócę w poniedziałek i zobaczysz, że nic się nie zmieni. Wynagrodzę ci to. – odparła nonszalancko.
– A więc proponujesz, a właściwie narzucasz mi otwarty związek, w którym nasze przysięgi małżeńskie znaczą tyle co nic?
– Możesz to nazywać jak chcesz. – odpowiedziała i odwróciła się na pięcie.
Z tego co zrozumiałem, ona otwarcie mówiła mi o zamiarze zdrady. Kiedy kilka chwil później szykowaliśmy się do pójścia spać, między nami pojawiła się niewidzialna bariera. Intymność już nie istniała. Położyliśmy się plecami do siebie. Bardzo mało spałem tej nocy, bo planowałem znaleźć jakieś rozwiązanie tej sytuacji. Wiedziałem że byłem mentalnie nieobecny przez kilka ostatnich lat małżeństwa. Chyba było mi łatwiej zatracić się w pracy, żeby nie rozmyślać nad uciekającym szczęściem. Szczerze mówiąc, słowa Gabrysi obudziły mnie z bardzo długiego i głębokiego snu. Sama idea jej przebywania z Rafałem sprawiała, że syczałem ze złości. Ciekawe czy zdawała sobie sprawę jak bardzo mnie zraniła, i jakby się poczuła gdyby role się odwróciły.
Następnego ranka, kiedy przygotowywaliśmy się do wyjścia do pracy, w powietrzu wisiało napięcie. Znowu poprosiłem żeby odpuściła sobie Rafała. Kiedy wychodziliśmy z domu, między nami można by już powiesić siekierę. Przez cały poranek biłem się z wyrzutami sumienia i po jakimś czasie zadzwoniłem do jej biura, żeby umówić się z nią na obiad.
– Sory, Rafał zabiera mnie do restauracji nad morzem. Nie chcę się z tego wycofywać, bo, w przeciwieństwie do ciebie, on mnie słucha. – powiedziała.
Nad morzem, co? Nagle do głowy wpadł mi plan. Zadzwoniłem do Asi z działu księgowości i wyjaśniłem jej co się dzieje. Potrzebowałem pięknej kobiety żeby przespacerować się z nią na oczach mojej żony i jej kochanka. Potrzebowałem kogoś tak pięknego i seksownego, jak Asia.
Było już dziesięć po dwunastej, kiedy weszliśmy na teren restauracji i przeszliśmy obok Gabrysi i Rafała. Czułem na sobie wzrok żony. Asia dodała scenie trochę pikanterii, bo wzięła mnie za rękę i pocałowała w szyję, zanim usiedliśmy przy stoliku. Podziękowałem jej za wspaniałe show.
– Hej, stawiasz mi obiad i naprawdę się mną zainteresujesz na dobrą godzinę. To na pewno lepsze niż kanapka z tuńczykiem jedzona w pośpiechu przy biurku.
Zjedliśmy obiad totalnie ignorując moją żonę, i wyszliśmy.
Było chwilę po trzeciej, kiedy Asia weszła do mojego biura i powiedziała że wyglądam jakbym się nudził.
– Co ty na to, żebyśmy poszli do ciebie do domu, i poczekali na Gabrysię z drinkami w dłoniach? – zaproponowała.
Zdziwiłem się jej pomysłem, ale zgodziłem się. O osiemnastej, kiedy Gabrysia zwykle wracała z pracy, siedzieliśmy już na kanapie i sączyliśmy whisky. Reakcja żony na nasz widok była bardzo jasna i nieprzyjemna.
– Kim jest twoja koleżanka, która rozsiadła się obok ciebie? Znamy się skądś? – zapytała sarkastycznie.
– Oh, przepraszam cię kochanie! To Asia, koleżanka z biura. Pomyślałem że fajnie byłoby zjeść wspólną kolację.
Kobiety mierzyły się wzrokiem i biła od nich wyczuwalna niechęć.
– Jeśli myślisz że ugotuję dla niej kolację, to się bardzo mylisz. – wyszczekała Gabrysia – Zabierz ją z mojego domu.
Asia zdążyła się odezwać zanim ja to zrobiłem:
– Chodźmy, Andrzej. Mogę coś dla nas przygotować u mnie w domu.
Podnieśliśmy się z kanapy i skierowaliśmy się do wyjścia. Wściekła Gabrysia krzyknęła za mną:
– Andrzej! Wracaj tu, w tej chwili!
Niestety, zdążyliśmy już wyjść na podwórko. Koleżanka wsiadła do swojego auta, a ja udałem się do znajomego baru i uraczyłem się ginem z tonikiem.
Kiedy wróciłem do domu, było już po 22. Gabrysia nadal była w bojowym nastroju.
– Gdzie ty do cholery byłeś?! I co robiłeś?
– Odwiozłem Asię do domu i zjadłem z nią kolację. – odpowiedziałem ze stoickim spokojem.
Nagle jej humor gwałtownie się zmienił.
– Po co to robisz?
– Kocham cię. Zawsze cię kochałem, ale skoro nalegasz na otwarty związek, to znaczy że ja również mogę się spotykać z kimkolwiek zechcę, tak samo jak ty z Rafałem.
Zrobiłem krótką pauzę, żeby moje słowa do niej dotarły.
Tej nocy co prawda spaliśmy w jednym łóżku, lecz jakby całkiem osobno. Następny poranek upłynął w totalnej ciszy. Gabrysia była wściekła, choć starała się to ukryć.
Gdy byłem już w pracy, po godzinie dziesiątej otrzymałem telefon od żony, która zaprosiła mnie na wspólny obiad. Odpowiedziałem jej więc że mam już plany na przerwę obiadową, ale możemy pomyśleć o spotkaniu w przyszłym tygodniu, kiedy już wróci ze swojej weekendowej wycieczki.
W słuchawce zapadła długa cisza, po czym żona zapytała:
– Czy możemy później porozmawiać?
– Będę w domu po 22. – odparłem – Idziemy z Asią na kolację do restauracji. Porozmawiamy wieczorem, jeśli nie będziesz jeszcze spała.
Z tymi słowami zadzwoniłem do Asi i zaprosiłem ją na kolację. Powiedziała mi, że chętnie ze mną wyskoczy, ale musimy uważać żebym jej naprawdę nie uwiódł. Według niej byłem całkiem seksownym mężczyzną.
Zazdrosna żona przykleiła się do mnie i nie odstępowała na krok. Kiedy usiedliśmy przy stoliku w restauracji, Asia właśnie weszła do środka. Wskazałem jej wolne krzesło obok nas.
– Pamiętasz Asię, prawda? – zapytałem Gabrysię.
Wstałem żeby odsunąć dla niej krzesło i przywołałem kelnera. Zapytałem żonę czy chciałaby coś zjeść, ale odparła że nie jest głodna. Zjedliśmy więc razem z Asią, po czym zaczęliśmy się zbierać.
Zasugerowałem że odwiozę koleżankę i wrócę do domu za kilka godzin.
– W takim razie pójdę z tobą. – oświadczyła żona.
– Nie sądzę żeby to był dobry pomysł. Do zobaczenia w domu.