Marek nawet nie zauważył naszej nieobecności, bo obudził się dopiero następnego dnia rano. Właściwie nie obudził się sam, tylko zrobił to dzwonek służbowego telefonu. Kiedy zszedłem na dół na śniadanie, zobaczyłem, jak sztywno spaceruje od jednej ściany do drugiej i rozmawia nerwowo przez telefon. Natalia przywitała się ze mną i wykonując nieokreślony gest dłonią, wyjaśniła:

 – Interesy.

Potem dodała:

 – Zjesz ze mną jajecznicę?

Zjadłem. Wypiłem do tego kawę i zagryzłem pysznymi kanapkami. W tym czasie Marek stale rozmawiał przez telefon. 

 – To może potrwać nawet kilka godzin – powiedziała Natalia.

 – Wspominał, że dopina jakąś transakcję.

 – Ściemnia – stwierdziła. – On po prostu staje się pracoholikiem. Zatraca się w robocie i przestaje widzieć cokolwiek poza nią. Kiedyś jeszcze potrafił się oderwać, chociaż na wakacje i ferie zimowe wyłączał telefon. Teraz już nawet na ten wyjazd musiałam go wyciągać niemal na siłę. 

W tej samej chwili Marek zakończył rozmowę i skwitował ją głośnym przekleństwem. 

 – Debile, nie potrafią sobie z niczym sami poradzić. 

Wyjął z torby laptopa i rozsiadł się na fotelu. 

 – Będziesz teraz pracował? – zapytała Natalia z wyrzutem, który przestraszył nawet mnie. 

 – Muszę coś sprawdzić, odpisać na maila i przejrzeć jedno zamówienie. Zajmie mi to pół godziny, może godzinę. 

Natalia machnęła ręką z rezygnacją, jednak Marek nawet nie zwrócił na to uwagi. Był już całkowicie pochłonięty swoją pracą. Potem zwróciła się w moją stronę:

 – Co dziś masz w planach? – zapytała.

 – Chciałem popłynąć łódką w pobliże tej wysepki na środku jeziora.

 – Zabierzesz mnie ze sobą?

Skinąłem głową.

 – Tak, to świetny pomysł – odezwał się Marek. – Popłyńcie razem. Ja tu skończę wszystko i jakoś się zgadamy. 

Natalia znów machnęła ręką, zupełnie lekceważąc słowa swojego męża. Przebraliśmy się, zapakowaliśmy kilka drobiazgów, wodę i przekąski, a godzinę później byliśmy już w wypożyczonej łódce na środku jeziora. Tego dnia pogoda była piękna, a po wczorajszych opadach deszczu nie pozostał nawet ślad. Intensywnie machnąłem wiosłami, a moje ciało szybko pokryło się warstwą potu. Rozebrałem więc koszulkę i ubrany jedynie w spodenki kontynuowałem podróż. 

Natalia siedziała na ławeczce zwrócona do mnie tyłem. Starała się wystawiać twarz do słońca i łapać promienie. Po chwili najwyraźniej i jej zrobiło się gorąco, bo zdjęła z siebie ubrania, pozostając jedynie w kusym stroju kąpielowym. W zasadzie był to tylko zbiór linek i szmatek, który przysłaniał najważniejsze miejsca a jej ciele. Z mojej pozycji mogłem zatem zobaczyć symetryczny kształt jej pleców, ramion i smukłą szyję. Na deskach pokładu opierały się niewielkie, ale jędrne pośladki. Trzydziestokilkuletnie ciało było zadbane i bardzo pociągające. 

Szarpiąc wiosłami i zbliżając się do wysepki, zdałem sobie sprawę, że Natalia zawsze mi się podobała. Była żoną mojego przyjaciela, dlatego nigdy nie traktowałem jej jako obiektu seksualnego. Nie byłem jednak w stanie zapomnieć, że to ja jako pierwszy ją zauważyłem i zaczepiłem. Była wtedy zakompleksioną licealistką, która ładną twarz zasłaniała wielkimi okularami w grubych oprawkach, a zgrabne ciało chowała w workowatych ubraniach. Zaczepiłem ją w jednym z lokali w mieście, zagadałem i coś zaskoczyło. Gadaliśmy jakiś czas o głupotach, a potem dosiadł się do nas Marek ze swoimi luzackim stylem i drogimi ciuchami. Nie wiem do końca, czy to on zawrócił jej w głowie, czy to ja odpuściłem wiedząc, że nie mam z nim szans. Niedługo później chodzili już ze sobą za ręką, a Marek żartował, że znalazłem dla niego dziewczynę. 

 – Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli poopalam się trochę topless? – zapytała niespodziewanie Natalia.

Musiałem zrobić jakąś głupią minę, bo z pobłażliwym uśmiechem dodała:

 – Spokojnie, odwrócę się do ciebie plecami. Nie chcę cię krępować. Tylko tu jest tak spokojnie, prawie nie ma ludzi. To piękna okazja, żeby poobcować z naturą i przy okazji równomiernie się opalić.

Jednym ruchem dłoni rozwiązała supeł na plecach i górna część stroju zsunęła się na pokład. Natalia rozmasowała dłońmi uwolnione piersi, a potem odchyliła się do tyłu i oparła na rękach. Wypięła piersi do słońca, choć ja zza pleców kobiety widziałem tylko niewielkie fragmenty ich obrysu. To wystarczyło, by wywołać u mnie przyspieszone bicie serca i wyzwolić naturalne reakcje organizmu. Już po chwili sterczący fiut wypychał mi spodenki. 

Płynęliśmy dalej w stronę wyspy. Tafla jeziora była niemal pusta i tylko dwa razy w oddali minęliśmy małe łódki. Natalia jednak wcale nie zamierzała ukrywać swoich wdzięków przed obcymi i dumnie wypinała biust. Poruszaliśmy się w kierunku kupki zarośli i drzew, które wyrosły na środku jeziora i nazwano to miejsce wyspą. Wsłuchiwaliśmy się w cichy szum wody i śpiewy ptaków. 

Idealny spokój i bardzo intymną sytuację przerwał nagle drażniący dźwięk przychodzącej wiadomości na telefon Natalii. Kobieta odwróciła się w moją stronę, żeby wśród swoich rzeczy odszukać telefon i na moment zapomniała o zasłonięciu piersi. Przestałem wiosłować i zatrzymałem się w pół ruchu. Kobieta zdała sobie z tego sprawę i zamarła, a potem podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Trwaliśmy tak jakiś czas, który dla mnie stanowił niemal wieczność. Jej średniej wielkości piersi opadały lekko w dół, a sterczące sutki spoglądały zachęcająco w moim kierunku. Chyba przestałem oddychać, bo aż zakręciło mi się w głowie. 

Kolejny dzwonek przerwał ciszę i wyrwał nas z tego zatrzymania. Natalia zasłoniła jedną ręką biust, a drugą chwyciła telefon. Ja powróciłem do wiosłowania. Połączenie musiało być bardzo niestabilne, bo Natalia kilkakrotnie prosiła o powtórzenie. Wreszcie odłożyła telefon i pospiesznie zaczęła szukać wśród swoich rzeczy górnej części kostiumu.

 – Dzwonił Marek i krzyczał, że musimy natychmiast wracać – powiedziała wyraźnie zdenerwowana. 

 – Co się stało?

 – Nie wiem, bo straciłam zasięg – odparła. – Był wkurzony. Może nas widział?

 – Przecież nie stało się nic złego. Opalałaś się tylko. Pozwolił nam – dukałem bez ładu. 

 – Myślisz, że damy radę mu to wytłumaczyć? – zapytała retorycznie i dla pewności na strój założyła jeszcze koszulkę. – Wracajmy, proszę.

O autorze