Ostatni trymestr ciąży był dla mnie okresem trudnym, jednak przyczyna kłopotów tkwiła w nieco innym miejscu, niż u większości dziewczyn. Od moich koleżanek słyszałam, że mają one problemy z poruszaniem się, bólami krzyżowymi czy spuchniętymi kończynami. U mnie te dolegliwości występowały w minimalnym stopniu. Może dlatego, że przez cały czas starałam się utrzymać moje ciało w optymalnej sprawności fizycznej. Miałam też poczucie bezpieczeństwa, które zapewniał mi mój facet. Kiedy dowiedział się, że wkrótce zostanie ojcem, zaczął o mnie dbać jak o największy skarb. Nadskakiwał mi, był na każdych badaniach i pilnował mojej diety.

Pozornie wszystko wydaje się idealnie i możecie się zastanawiać, o co tak właściwie mi chodziło. Problemem było to, że brakowało mi seksu albo choćby tego charakterystycznego erotycznego napięcia. W naszej kulturze kobieta w ciąży, a szczególnie zaawansowanej, nie jest już traktowana jak kobieta, tylko inkubator. O jej seksualnych potrzebach praktycznie się nie wspomina. Tymczasem ja zawsze lubiłam seks i sypialiśmy z moim facetem regularnie. Wcześniej, jeszcze przed nim, miałam wielu kochanków. Jednak od kiedy zaszłam z nim w ciążę, unikał zbliżeń, nawet mimo tego, że na jednej z wizyt lekarka oznajmiła, że nie ma żadnych przeciwwskazań, a nawet jest to zalecane. W efekcie miałam wszystko, czego może zapragnąć ciężarna, jednak brakowało mi zaspokojenia potrzeb typowo kobiecych.

Początkowo nie załamywałam rąk, bo potrafiłam poradzić sobie inaczej. Przez pewien czas mój facet dawał się namówić na minetkę w zamian za loda. W pewnym momencie uznał, że mój stale rosnący brzuch zaczyna mu przeszkadzać i musiałam już liczyć tylko na zestaw masażerów, który ukrywałam przed nim w szufladzie nocnej szafki. Z biegiem czasu i rozwojem mojego brzucha nawet to stało się mocno utrudnione. Przerażała mnie perspektywa, że nawet po porodzie problem się nie rozwiąże i jeszcze przez kilka miesięcy będę mogła zapomnieć o ruchanku.

Skoro nie dało się inaczej, trzeba było problem rozchodzić. Postanowiłam skupić się na wysiłku fizycznym i męcząc ciało zapomnieć o potrzebie seksu. Jedna z koleżanek poleciła mi zajęcia z aqua aerobiku. Ćwiczenia w basenie początkowo nie zachęcały mnie, bo musiałam przebierać się do stroju, a to nie było łatwe z moim wielkim brzuchem. Jednak koleżanka zadeklarowała się pójść ze mną i pomóc. Namawiał mnie nawet mój facet. Wreszcie zdecydowałam się i poszłam na pierwsze w swoim życiu zajęcia z wodnego aerobiku.

Zgodnie z zapowiedziami moja koleżanka pomogła mi w szatni, a potem okazała się wsparciem przy wchodzeniu do basenu. Oprócz nas było kilka innych kobiet w różnym wieku, jednak tylko ja miałam widoczny ciążowy brzuch. Z satysfakcją zauważyłam, że kiedy woda sięgała mi do wysokości piersi, moje ciało stało się wyraźnie lżejsze. Zdecydowanie mniej bolały mnie nogi i kręgosłup, a chłodna woda dodatkowo przyjemnie łagodziła mięśnie.

Czekałyśmy na instruktora, który chwilę się spóźniał. Wreszcie wszedł na basen, przepraszając za brak punktualności. Tłumaczył się korkami albo czymś równie standardowym. Był wysoki, barczysty i bardzo przystojny. Miał gęsto porośniętą twarz i długie włosy, dzięki czemu przypominał nieco głównego bohatera filmu aquaman.

 – Witajcie, drogie panie, na kolejnych zajęciach – powiedziała radosnym niskim głosem.

 – Witam też nowe osoby – dodał, spoglądając w moim kierunku. – Ja nazywam się Mateusz i postaram się, żebyście miło spędziły ten czas, a przy okazji nie utonęły.

Natychmiast zdobył u mnie mały punkcik za poczucie humoru.

Mężczyzna puścił głośno skoczną muzykę i zaczęły się zajęcia. Mateusz pokazywał kolejne ćwiczenia, będąc na brzegu i w tym czasie my musiałyśmy powtarzać te ruchy, stojąc po pachy w wodzie. Zadania nie były trudne, dlatego znakomicie sobie z nimi radziłam. Z biegiem czasu jednak skala trudności rosła. W pewnym momencie zaczęłam się gubić w układzie, jednak Mateusz, jakby widząc moje zakłopotanie, powiedział:

 – Moje panie, ten układ jest wyjątkowo trudny, nawet dla zaawansowanych, dlatego nie martwcie się, jeśli początkowo coś nie wychodzi. Z biegiem czasu dojdziecie do wprawy.

Uśmiechnęłam się pod nosem i przestałam martwić o to, że pewne ruchy mi nie wychodzą. Zauważyłam jednak, że Mateusz co chwilę rzuca w moją stronę ciekawskie spojrzenia. Niby kontrolował ruchy każdej z trenujących dziewczyn, jednak na mnie zatrzymywała wzrok najczęściej. Pochlebiało mi to i cieszyło, a wygłodzone brakiem seksu ciało poczęło nasuwać wyobraźni bodźce do generowania niesamowitych sekwencji zdarzeń.

Trzy kwadranse treningu minęły bardzo szybko. Na koniec miałyśmy kilka chwil na pływanie i luźne zabawy w wodzie. Byliśmy ostatnią grupą i nie musieliśmy w pośpiechu wychodzić z basenu. Wszystkie kobiety korzystały z tego i taplały się w małym basenie, łącznie z moją przyjaciółką. Ja tymczasem podpłynęłam do brzegu, oparłam się rękami o krawędź basenu i rozluźniłam mięśnie, pozwalając wodzie unosić moje ciało.

 – Jak ci się podobały zajęcia? – dobiegł mnie niski męski głos.

Mariusz kucał na brzegu tuż przy mojej głowie. Uśmiechał się, trochę serdecznie, a trochę szelmowsko.

 – Znakomite – odparłam bez zastanowienia. – Choć w moim stanie musiałam wyglądać jak słonica na balecie.

 – Wcale nie było źle – zaprotestował. – Widać, że masz wysportowane ciało, a ciążowy brzuszek nie jest niczym wstydliwym. Według mnie dodaje kobiecie seksapilu.

Seksapilu? On to naprawdę powiedział? W tym momencie moje rozszalałe hormony zmusiły mnie do powiedzenia czegoś, co w normalnych okolicznościach nie padłoby z moich ust:

 – Może dasz mi krótką lekcję, jak mam ćwiczyć w basenie?

 – Korepetycje? – zapytał z zaciekawieniem. – Nie ma problemu. Sprawnie wskoczył do basenu i już po chwili stał przy mnie zanurzony w wodzie do połowy piersi.

O autorze