Był 29 października 2005r. Razem z dziewczyną, byliśmy zaproszeni na imprezę halloweenową, która odbywała się dwa dni później. Rozmawialiśmy o tym co założymy, i okazało się że Zosia już wszystko zaplanowała. Miała się przebrać za niegrzeczną uczennicę. Wiecie, spódniczka w kratę, koszula zawiązana w supeł pod cyckami i rozpięte guziki… wszystko to, co dobre. Strój miał pięknie podkreślać jej kształtny tyłeczek 18- latki. Żeby było śmieszniej, ja miałem się przebrać na Osamę Bin Ladena. Ostateczny żart był w tym, że nie byłem jedynym Osamą na imprezie.
31 października nadszedł szybko, więc odebrałem ją z jej domu około 19. Sam jej widok kiedy szła do auta sprawił że miałem wzwód. Dotarliśmy na imprezę, a kiedy weszliśmy przez drzwi, natychmiast zauważyłem że wszyscy mężczyźni się na nią gapili. Ucieszyłem się, bo jestem typem faceta który zawsze dziękuje gdy ktoś mówi że moja kobieta jest piękna. Wszystko jest okej, dopóki ludzie się gapią ale nie dotykają. Nic złego w mówieniu że Zosia jest ładna, bo wiem że tak jest.
Impreza się rozkręciła. Tańczyłem z Zosią, piliśmy drinki i całowaliśmy się na parkiecie. Dziewczyna od zawsze miała słabą głowę, więc już po 3 piwach szumiało jej pod kopułą. Kiedy nastała północ, była już nawalona i musieliśmy sobie usiąść. Poszedł do nas mój kumpel i zapytał czy chciałbym obczaić jego nowy sprzęt DJ-a, więc poszedłem do jego studio w piwnicy żeby spędzić z nim chwilę. Wróciłem po 20 minutach i zastałem Zosię siedzącą nadal na kanapie, pogrążoną w rozmowie z koleżanką. Stanąłem za nią żeby być blisko, ale dalej gadałem z kumplem. Nagle usłyszałem że rozmawia z nią jakiś koleś, i próbuje ją poderwać. Nie pamiętam co dokładnie mówił, ale wiem że powiedział: „Chodź, pokażę ci pokoje na górze!”. Obserwowałem jak prowadził Zosię po schodach, trzymając butelkę piwa w drugiej ręce i zataczając się. Poszedłem za nimi i zobaczyłem że zamknęli za sobą drzwi. Najłatwiej byłoby po prostu wparować do środka, ale chciałem zobaczyć czy dziewczyna naprawdę mnie zdradzi.
Spojrzałem przez dziurkę od klucza i zobaczyłem że patrzyła się przez okno, a on popijał piwo. Nagle facet zdjął koszulkę, stanął za nią i objął ją od tyłu. Zosia odwróciła się i spojrzała na niego, początkowo zszokowana, ale prawie od razu na jej twarzy pojawił się uśmiech. Natychmiast się pocałowali. Koleś rozplątał węzeł koszuli i wsunął dłoń do środka, macając piersi przez biustonosz. Drugą dłonią podniósł jej spódniczkę, wsunął palce pod majteczki i dotknął łechtaczki. Potrafiłem odgadnąć że włożył jej też palce do środka, sądząc po jej minie i tym jak oddychała.
Wkrótce zdarł z niej resztę ubrań i stanęła przed nim całkiem nago, wrażliwa i podatna na cokolwiek on sobie wymarzy. Rozpiął pasek spodni, opuścił je i wyszedł z nogawek. Zatrzymał się, pocałował Zosię, położył jej dłonie na barkach i pchnął ją w dół, żeby uklękła. Dziewczyna upadła, złapała jego penisa i zaczęła go masować. On objął jej głowę, złapał garść włosów i wpakował go jej do buzi. Odrzucił głowę w tył, po czym poznałem że świetnie sobie radziła z jego kutasem. Racja, była w tym bardzo dobra. Dałem jej kiedyś kilka wskazówek, które świetnie wykorzystywała.
Z tego co słyszałem, facet niemal od razy wymamrotał „Zaraz dojdę!”, i spuścił się do jej buzi. Dziewczyna nie wycofała się, ale trochę nasienia wypłynęło jej kącikiem ust. Podniosła się z podłogi żeby ją pocałował, ale nie przestawała go masować. W ciągu kilku minut, znowu był twardy i gotowy do działania. Koleś pchnął ją na parapet, a jej tyłek wystawał w powietrzu. Podszedł do niej i wcisnął penisa w jej cipkę. Jedyne co słyszałem to jęki Zosi i jego stęknięcia, za każdym razem kiedy w nią wchodził.
W tamtym momencie poziom alkoholu we krwi trochę mi już opadł, i odzyskałem rozum. Otworzyłem drzwi kopniakiem, podszedłem do okna, złapałem go za kark i walnąłem go prosto w nos. Biłem się już tyle razy w życiu, że doskonale wiedziałem jak wykończyć kolesia jednym uderzeniem. Kiedy już upadł nieprzytomny na podłogę, spojrzałem na Zosię która nadal była w szoku. Mamrotała coś pod nosem, próbując wyjaśnić sytuację. Spoliczkowałem jej upapraną spermą twarz i wyszedłem z pomieszczenia.
Do dziś dzwoni żeby mnie przeprosić za swoje zachowanie. Przebaczyłem jej, ale nie zapomniałem tej cholernej nocy. Nigdy do siebie nie wróciliśmy i, z tego co wiem, odrzuciła kilku kolesi. Jej koleżanki mówią mi że chciałaby do mnie wrócić. To się na pewno nie stanie, ale wyruchałbym ją mocno i porządnie, żeby poczuła prawdziwą karę…