Wziąłem szybki prysznic i chciałem położyć się do łóżka i włączyć Eurosport, kiedy zauważyłem, że dostałem smsa od mojego najlepszego kumpla. Jego treść mnie przeraziła: „Przepraszam, ale nie mogę Ci o tym nie powiedzieć. Zrobiłem zdjęcie dzisiaj wieczorem w restauracji. Zadzwoń do mnie, jeśli chcesz porozmawiać.” Było załączone zdjęcie, na którym była para w restauracji przy stoliku dla dwojga. Byli do siebie nachyleni, wpatrzeni w siebie i trzymali się za ręce. Przyjrzałem się dokładnie. Kobietą była moja żona Sylwia, a mężczyzną był Eryk – jej kolega z pracy. Nigdy go nie lubiłem, ale z pewnością nie podejrzewałam go o pieprzenie mojej żony. Mieli właśnie nocny dyżur w pracy, musieli wyskoczyć na kolację.
Od jakiegoś czasu martwiłem się o nasze małżeństwo. Przeczuwałem, że dzieje się coś złego, bo Sylwia cały czas była mocno spięta, ale nigdy nie śniło mi się nawet, że pieprzyła się z jakimś innym facetem. Wyłączyłem telewizor i zadzwoniłem do Roberta.
– Cześć, Bartek – powiedział. – Przepraszam, że zepsułem ci czwartkowy wieczór.
– Dobrze, że mi powiedziałeś.
– Byliśmy z Ewą na kolacji i wychodząc, zauważyliśmy ich. Byli po drugiej stronie restauracji. Popatrzyłem na nich chwilę, a potem zrobiłem to zdjęcie. Nie całowali się ani nic, nie karmili się na wzajem. Byli po prostu poważni, skupieni na sobie, cały czas wyglądali tak jak na zdjęciu – westchnął. – Naprawdę, bardzo mi przykro.
– Widziałeś, jak wychodzą? Wiesz, dokąd poszli?
– Patrzyliśmy na nich z naszego samochodu z parkingu przez kilka minut, ale nie wyszli. Musieliśmy już jechać, więc wysłałem Ci zdjęcie. Przepraszam, że nie zaczekaliśmy. Dopiero dostali napoje i zamówili jedzenie, to na pewno jeszcze długo trwało.
Żadne małżeństwo nie jest idealne, prawda? Kochałem Sylwię i traktowałem ją najlepiej, jak mogłem przez ostatnie siedem lat. Wydawało mi się, że ona też jest ze mną szczęśliwa. Dogadywaliśmy się w każdej kwestii, a seks był dla nas obojga tak samo ważny, jak na początku naszego związku. Nigdy nie dała mi do zrozumienia, że jest mną znudzona.
W piątek rano udało mi się jakoś przestać o tym myśleć i skupiłem się na pracy. Jednak, gdy tylko wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu, nie mogłem już myśleć o niczym innym. Wszystkie moje pytania były oczywiste i walczyłem z nimi przez całą drogę. Czy już się pieprzyli ze sobą, czy dopiero chodzą na randki? Czy to ja zrobiłem coś złego? Czy go kochała, czy to była tylko mała zabawa? I dlaczego akurat on? Jest takim dupkiem. Czy będę w stanie jej wybaczyć, jeśli będzie chciała dalej być ze mną? Czy nasze małżeństwo jest już skończone? I czy ktoś jeszcze o tym wie?
Nie miałem ani jednej odpowiedzi, ale wiedziałem, że nie jestem gotowy, aby wrócić do domu i stawić jej czoła. Postanowiłem zatrzymać się w hotelu na noc, a Sylwii tylko napisałem, że muszę pilnie jechać do klienta w Warszawie i zostanę tam na noc. Odpisała po chwili: „Dobrze, kochanie. Tęsknię za Tobą! Kocham Cię!”
Około 21:30 postanowiłem wsiąść samochód i przejechać się pod nasz dom, żeby zobaczyć, czy jakiś obcy samochód nie stoi na naszym podjeździe. Nie zobaczyłem jednak nic nadzwyczajnego. W domu było ciemno, z wyjątkiem naszej sypialni i wyglądało na to, że telewizor był włączony. Wróciłem do hotelu i położyłem się do łóżka.
W sobotę wróciłem do domu tuż przed południem, nie spieszyłem się. Czułem się, jakby czołg po mnie przejechał. Byłem zły, zraniony i miałem plany szalonej zemsty. Chciałem spalić nasz dom i zniknąć. Jednak gdy wysiadłem z samochodu, zostało mi jedynie poczucie rezygnacji. Chciałem tylko wiedzieć. Wszystko ze szczegółami.
Nie było jednak samochodu Sylwii, a w domu była kompletna cisza. Poszedłem wziąć prysznic, ubrałem się i zszedłem do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia. Spojrzałem w stronę frontowych drzwi i zamarłem. Nasza duża walizka stała w przedpokoju. Podszedłem i podniosłem ją. Była pełna.
Nie jestem pewien, jak długo tam stałem bez ruchu, ale nagle usłyszałem, że wchodzi Sylwia.
– Cześć, kochanie – powiedziała cicho i podeszła, żeby mnie przytulić.
Ciepły, delikatny uścisk z pocałunkiem w policzek – jakby witała się z babcią, a nie przytulała męża, którego nie widziała przez dwa dni. Po prostu się na nią gapiłem. Naprawdę nie miałem ochoty krzyczeć. Chciałem tylko wiedzieć, co się, kurwa, dzieje. Poprowadziła mnie za rękę z powrotem do kuchni i usiedliśmy naprzeciwko siebie przy stole.
– Musisz być zmęczony, jadłeś coś?
– Jadłem – powiedziałem. Cały czas obserwowałem jej twarz.
Pochyliła się w moją stronę i powiedziała:
– Muszę z Tobą porozmawiać, kochanie. To będzie naprawdę trudna rozmowa. To nie może czekać. Przepraszam.
Obserwowała mnie, czekając na odpowiedź, ale nic nie powiedziałem.
– Czy mogę Cię poprosić, żebyś postarał się opanować? Po prostu pozwól mi najpierw opowiedzieć całą historię, zanim cokolwiek powiesz.
Skinąłem głową. Chciałem tylko, żeby to się wreszcie skończyło. Wzięła głęboki oddech i zaczęła.
– Chodzi o Anitę. Ona jest…
Ku własnemu zdziwieniu nagle wybuchłem.
– Co ta pieprzona suka ma wspólnego z…
– Bartek, proszę Cię! – krzyknęła Sylwia. – Obiecałeś mi! Po prostu słuchaj!