Mieszkałam, wraz z mężem w niewielkiej miejscowości pod Wrocławiem. Mamy dwójkę dzieci i jesteśmy dosyć młodym małżeństwem. Mam dwadzieścia dziewięć lat, a mój mąż Grzegorz trzydzieści trzy. Jesteśmy ze sobą od ponad dziesięciu lat. Nasze życie rodzinne było bez zastrzeżeń. Zdarzały się sprzeczki, ale to normalne, jak w każdym małżeństwie. Nasza relacja układała się bardzo dobrze.
Wszystko zmieniło się, gdy dostałam zaproszenie na zjazd naszej klasy licealnej. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że jednym z zaproszonych został Adrian, moja pierwsza prawdziwa miłość. Był moim pierwszym partnerem seksualnym i najlepszym jak dotąd. Mąż też jest bardzo dobrym kochankiem, ale to co przeżywałam z Adrianem było czymś zupełnie innym. Bardzo płakałam po naszym rozstaniu, przeżywałam momenty rozpaczy. Kiedy w miarę doszłam do siebie, poznałam Grzegorza. Nie zaiskrzyło od razu, ale coś co przyciągało nad do siebie. Przynajmniej do momentu tej feralnej wiadomości, wtedy wszytko we mnie odżyło.
Zaczęłam myślami wracać do mojego związku z Adrianem, zarzucając sobie,że zdradzam męża. To było ode mnie silniejsze. Nie wiedziałam, czy mu o tym powiedzieć. Wiedział, jak bardzo kochałam byłego. Chciałam być jednak lojalna, więc pewnego wieczoru, gdy dzieci poszły spać, zdecydowałam się na rozmowę.
‒Kochanie nalej nam po lampce wina i chodź, chciałabym coś z Tobą skonsultować‒ powiedziałam.
‒Jasne, skarbie, za chwilę przyjdę. Usiądź wygodnie i odpoczywaj po ciężkim dniu pracy‒ odparł Grzegorz.
Nie wiedziałam jak zacząć. Moje myśli cały czas uciekały się do czasów licealnych.
‒O czym chciałaś porozmawiać?‒ Spojrzał na mnie ze spokojem.
‒Dostałam dziś zaproszenie na zjazd naszej klasy licealnej‒ zaczęłam nerwowo. ‒ Tak się złożyło, że większość osób w przyszłym tygodniu będzie we Wrocławiu i postanowili to wykorzystać, aby powspominać stare czasy.
‒Więc w czym problem? ‒ Zaciekawiony wpatrywał się we mnie.
‒Wiesz, to jest spotkanie klasowe, bez osób towarzyszących i nie wiem jak się będziesz czuł, kiedy pójdę na nie sama. Nie chcę Cię urazić‒ kłamałam jak z nut. I czułam się z tym podle.
‒Daj spokój, kochanie. Jeśli masz ochotę spotkać się ze swoimi starymi znajomymi, to nie ma problemu. Ja już od dawna próbuję umówić się z Jarkiem i Tomkiem na pokera, więc akurat wykorzystam ten dzień.
‒Dziękuję, jesteś taki kochany‒ odpowiedziałam z ulgą. To nie wszystko, najgorsze wciąż było przede mną. ‒ Musisz wiedzieć, że na tym spotkaniu będzie również Adrian.
Mąż przez pierwszy okres naszego związku był bardzo o niego zazdrosny, ale z czasem mu przeszło i zaufał mi w stu procentach. Nigdy mu nie dawałam podstaw do tego, nawet gdy na początku naszej relacji dalej myślałam o Adrianie, to i tak nie dałam nic po sobie poznać. Uważam się za dobrą żonę i matkę.
‒Myślałem, że on mieszka w Danii‒odparł ze zdziwieniem.
‒Tak, ale podobno jest przejazdem i również na być na tym spotkaniu. Widziałam, że potwierdził.
‒Mam do ciebie pełne zaufanie, więc idź i baw się dobrze‒ powiedział.
‒Dziękuję. Obiecuję, że kolejny weekend spędzimy sami z dziećmi‒ zdecydowałam. Miałam nadzieję, że jego słowa były szczere, chodź dało się wyczuć małą niepewność.
‒Kiedy dokładnie to spotkanie?
‒Za trzy dni w sobotę, jeszcze nie wiem dokładnie, gdzie, organizatorzy szukają jakiejś kameralnej knajpki.
‒Super, w takim razie mogę umówić się z chłopakami na zakrapianego pokera?‒ zapytał z dziwnym uśmiechem.
‒Jasne, że tak, ale pod jednym warunkiem.
‒ Jakim?
‒Żadnych panienek do towarzystwa‒ zachichotałam, przybierając groźną minę. ‒ I musimy ogarnąć kogoś do dzieci.
‒Przecież mnie znasz,zagramy kilka partii, wypijemy parę drinków i zaczniemy żalić się na żony‒ odparł ze śmiechem.
‒ Więc to tak wygląda wasza gra w pokera?‒ Spojrzałam ostro na męża, po czym zaczęłam się śmiać.
‒Chyba nie masz za bardzo na co narzekać. ‒ Zatrzepotałam rzęsami.
‒Wiesz, kochanie, że to są tylko męskie głupie żarty.
‒ Oby!‒rzuciłam w jego stronę, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
‒Jestem trochę zmęczony pójdę się położyć.
‒Jasne, ja przez ten czas wezmę odprężającą kąpiel.
‒Doskonale, także dobranoc. Pewnie już będę spał, jak przyjdziesz do sypialni.
‒Dobranoc ‒odpowiedziałam mężowi
Pocałował mnie usta i tak jak powiedział poszedł do łóżka. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki, zmyłam makijaż, nalałam gorącej wody do wanny, odpaliłam nastrojową muzykę i z lampką wina weszłam do wody.Szum w głowie i nieoczekiwany atak wspomnień. Zatraciłam się w nich, alkohol zrobił swoje i nie wiedząc kiedy zaczęłam się masturbować na samą myśl o spotkaniu z Adrianem.
Teraz kompletnie mnie odcięło od rzeczywistości, masturbując się coraz mocniej zaczęłam wspominać, kiedy mój były przeleciał mnie pierwszy raz. A było to na osiemnastce naszej wspólnej znajomej, na której zresztą się poznaliśmy. Nie pamiętam, jak się znaleźliśmy na pierwszym piętrzę w sypialni brata solenizantki, ale doskonale pamiętam, jak oczarowana tym chłopakiem dałam się ponieść chwili, mimo, że miał być to mój pierwszy raz. Cały wstyd szedł na drugi plan i po chwili byliśmy całkiem nadzy. Prosiłam, aby był delikatny, ponieważ nigdy dotąd tego nie robiłam. Podnieciło go jeszcze bardziej wiedząc, że jest moim pierwszym. Przy czym zachował delikatność, lecz już po kilku chwilach, gdy ciało się wyluzowało, sama prosiłam, by rżnął mnie mocniej. Trwało to kilka dobrych chwil, chwil wspaniałego uczucia, kiedy, to stałam się kobietą. Siła namiętności i pożądania po tej nocy w nas eskalowała, i tak zrodziło się uczucie wielkiej miłości, która w krótkim czasie niestety się zakończyła.
‒Klaudia!
Usłyszałam donośny głos mojego męża.
‒Tak,kochanie?‒ wysapałam, ledwo co przechodząc falę ogromnego orgazmu. Chyba się trochę zabardzo rozmarzyłam.
‒Jest pierwsza w nocy, zasnęłaś tam?
‒Już wychodzę, potrzebowałam długiej rozluźniającej kąpieli‒ rzuciłam, po czym szybkim ruchem wyszłam z wanny owijając ciało i głowę ręcznikiem. ‒Za pięć minut wyjdę ‒ dodałam,wkładając piżamę.
‒To dobrze, już myślałem, że coś się stało‒wtórował przestraszony Grzegorz. ‒Czekam w łóżku.
‒Idź, idź, zaraz do ciebie przyjdę!
Myślałam, że już śpi, więc nie spieszyłam się z kąpielą. Miałam wyrzutu sumienia, że właśnie masturbowałam się do wspomnień o moim byłym, którego zresztą za chwilę będę miała okazję zobaczyć po tylu latach.
‒Już jestem. Byłam pewna, że śpisz‒ mówiąc to czułam, że go zdradziłam.
‒Nie mogłem zasnąć, tak długo cię nie było, więc postanowiłem sprawdzić, czy wszystko w porządku.
‒Jak najbardziej. Chodźmy już spać, rano trzeba wcześnie wstać do pracy, mam dużo obowiązków.
‒Dobranoc, kochanie‒ powiedziałam, całując go w usta. Chciałam zabić tym poczucie winy.
‒Dobrej nocy, kochanie. Do jutra‒ odrzekł ledwo przytomny Grzegorz.
Po ciężkich bojach, czyli myślach o Adrianie, udało mi się w końcu zasnąć. Na drugi dzień, gdy usłyszałam budzik, Grześka już nie było. To była ósma rano.Dzień zaczęłam od szybkiego prysznica i porannej kawie. Zrobiłam lekki makijaż, ubrałam luźny dres i poszłam do biurka pracować. Miałam kilka zleceń do wykonania, więc wzięłam się za robotę. Po około dziewiątej godzinie zaczęły przychodzić nowe wiadomości na grupie odnośnie spotkania. Lokalizacja miejsca, potwierdzenia przybycia i tak dalej. Starałam się tym nie zaprzątać głowy poza potwierdzeniem mojej obecności. Wróciłam do wykowywanej pracy. Lecz to, co stało się za chwilę, wbiło mnie w fotel. To prywatna wiadomość od Adriana. Serce zaczęło mi walić, a w majtkach robić się mokro zanim otworzyłam chat.
Witaj, Klaudio. Minęło tyle lat. Mam nadzieję, że będzie okazja porozmawiać choć na chwilę na jutrzejszej imprezie.
Dodał emotkę z buziaczkiem.