Kiedy Mateusz Krupiński wrócił do swojego domu w Krakowie z Bliskiego Wschodu po rocznej nieobecności, był bogatszy o sto tysięcy złotych i biedniejszy o jedną żonę. Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ podejrzewał swoją żonę o niewierność tuż po wyjeździe, a pieniądze były oszczędnościami, które zgromadził podczas swojej nieobecności.

Irena, jego żona, była nieostrożna i teraz nosiła dziecko innego mężczyzny, więc nie mogła zaprzeczyć niewierności, nie miała też ani alibi, ani usprawiedliwienia dla swoich czynów. Oczywiście został poinformowany o faktach jej zdrady kilka tygodni przed powrotem, więc jego emocje już opadły do czasu wyjazdu. Teraz, po powrocie, pozostawało tylko posprzątać bałagan.

Mateusz dokładnie rozważył tę kwestię. Wciąż żywił silne uczucia do swojej żony i postanowił z nią porozmawiać, aby zobaczyć, czy uda im się to naprawić. Po powrocie jego nadzieje wzrosły, gdy czekała na niego na lotnisku, ale szybko zostały rozwiane, ponieważ nie próbowała go pocałować na powitanie. Zamiast tego zareagowała chłodno, wyjaśniając, że nie żywi już do niego uczuć. Jej nowy kochanek był dżentelmenem, lepszym kochankiem i doceniał ją.

Kiedy wypluła te słowa do Mateusza podczas pierwszego spotkania, wiedział na pewno, że to koniec. Zastanawiał się nawet, jakim cudem w ogóle ją pokochał. Walczył, by kontrolować swój gniew, gdy słuchał jej wyrzutów i wyliczania jego wad. Potem, ze smutnym sercem, zostawił ją i zaczął działać.

Najpierw zatrzymał stałe miesięczne przelewy i złożył pozew o rozwód, odcinając ją od wszystkich benefitów pracowniczych. Następnie zrezygnował z mieszkania w swojej bazie i przeniósł się do kwatery sierżantów – kawalerów. Powiadomił policję wojskową, aby wyprowadziła jego żonę z bazy. Osiągnąwszy to, nie czuł satysfakcji i popadł w depresję. Próbował myśleć pozytywnie, ale jego życie stało się piekłem. Chciał założyć rodzinę i stworzyć dla niej dom, co mógł teraz zrobić ze swoją wysoką pensją, ale wszelkie nadzieje, które kiedyś czuł, zostały w nim rozwiane.

Następnego popołudnia Irena wpadła do jego biura, wyraźnie okazując swój gniew: „Co to wszystko znaczy? Wyrzucasz mnie z naszego domu? Jak możesz mi to robić? Ty draniu!”

Mateusz odpowiedział spokojnie: „Dowiesz się też, że nie jesteśmy już małżeństwem, mieszkamy osobno i nie będziesz już otrzymywać przydziału, opieki medycznej ani przywilejów w komisariacie. A teraz wynoś się stąd i zostaw mnie w spokoju.” – mówił zupełnie bez emocji i z autorytetem.

Wtedy Irena zdała sobie sprawę ze swojej sytuacji i tego, jak całkowicie została odcięta od wsparcia. Spojrzała na Mateusza i powiedziała cicho: „Ty sukinsynu!” i wyszła. Patrząc jak odchodzi, Mateusz nie czuł satysfakcji z ich rozmowy, a jedynie smutek. Żałował, że życie nie może być takie, jak kiedyś, w szczęśliwszych czasach.

Minęły prawie dwa tygodnie od konfrontacji w jego biurze, kiedy zadzwonił jego telefon i usłyszał głos Ireny na drugim końcu: „Mateusz, możemy się spotkać i porozmawiać?”. W jej głosie słychać było smutek. Gdy usłyszał jej głos, emocje kazały mu powiedzieć: „Nie ma takiej opcji”, ale tego nie zrobił. Był niepewny i zakłopotany, więc odpowiedział: „O czym mielibyśmy rozmawiać?”.

Odpowiedziała ponurym tonem: „Przecież kochaliśmy się, jakim cudem się tutaj znaleźliśmy? Może jeszcze uda nam się jakoś uratować nasze małżeństwo?

„A co z twoim kochankiem?” – zapytał.

„To już historia. Nie chciał być ojcem” – odpowiedziała powoli i spokojnie.

„O ile pamiętam, wspominałaś, że jest dżentelmenem i lepszym kochankiem, i docenia cię bardziej niż ja. Wiedząc to, nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będę mógł mieć z tobą coś wspólnego.”

Jednak kiedy Mateusz usłyszał jej szloch w odpowiedzi przez telefon, poczuł, że jego opór topnieje. „Zaraz tam będę. Gdzie jesteś?”

Odpowiedziała: „W centrum. Spotkajmy się przy rynku.”

Dziesięć minut później Mateusz dotarł na rynek i zastał ją tam. Irena wsiadła do jego samochodu, a Mateusz odjechał, ciesząc się, że jest z dala od tej części miasta. Gdy usiadła obok niego, Mateusz zauważył jej stan – była brudna, zaniedbana i cuchnęła odorem niemytego ciała. „Mój Boże, gdzie ty mieszkasz?” – zapytał.

„W schronisku dla bezdomnych.”

Słysząc to, Mateusz pojechał z powrotem do swojej kwatery, gdzie zabrał swoją wkrótce byłą żonę do swojego mieszkania i polecił jej, aby poszła do łazienki, zdjęła ubrania i podała mu je, a następnie wzięła prysznic i umyła włosy. Podał jej szlafrok, podczas gdy on prał i suszył jej ubrania.

Irena wykonała polecenie, a Mateusz włożył ubrania do pralki. Po pewnym czasie wyszła z łazienki, zupełnie naga, i próbując zdobyć jego przebaczenie za swoją niewierność, zaczęła się mu prezentować w najlepszych pozycjach. Kiedy pozowała i czekała na reakcję Mateusza, on walczył o kontrolę nad swoimi emocjami. Nawet gdy jej brzuch troszkę urósł, wciąż była bardzo atrakcyjną kobietą, a Mateusz poczuł przypływ pożądania. Strasznie mu się podobała, ale powiedział: „Załóż szlafrok i okryj się. Gdzie zamierzasz spędzić noc?”

„Miałam nadzieję, że zostanę z tobą, ale chyba nie jesteś zainteresowany.”

„Irena, w tej chwili bardzo staram się cię nie nienawidzić. Bardzo mnie zraniłaś, a teraz znów próbujesz mnie wykorzystać. Muszę być naprawdę głupi, ale jestem zainteresowany”.