– Mocny ten szampan – skomentowała, decydując się usiąść obok męża.
– Tak – odpowiedział Jacek. – Prawdę mówiąc, za kilka minut będziesz w takim stanie, jak Twój mąż.
Kasi opadła szczęka ze zdziwienia.
– Co Ty zrobiłeś? Ty draniu. Ty cholerny draniu.
Próbowała wstać, ale przewróciła się do przodu na podłogę. Zmuszając się do wstania, doczołgała się do drzwi, jęcząc z wysiłku. Jacek stał blisko niej, podziwiając jej determinację. Karol nie mógł poruszyć głową, ale jego wzrok podążał za pełzającą żoną. Kiedy zbliżyła się do drzwi, Jacek podszedł do niej, objął ją ramionami w talii i zaniósł z powrotem na sofę.
– Właśnie tak. Po prostu się odpręż. Nie będzie bolało. No chyba, że jakaś psychopatka zdecyduje się wbić ci but w krocze – powiedział i spojrzał jej w oczy. – Oboje piliśmy szampana, więc przypuszczam, że zastanawiasz się, czemu mi nic nie jest. To proste. Byłaś tak sobą zajęta, że nie zauważyłaś, jak wlałem Ci kilka kropel trucizny. Dałem ci tyle samo, ile Karolowi – powiedział. – Bo widzisz, właściwie nigdy was nie lubiłem. Karol jest dupkiem w każdym znaczeniu tego słowa, a ty, droga Kasiu, jesteś oszukańczą, mściwą, wredną istotą. Choć jesteś naprawdę dobra w łóżku. Seks był po prostu genialny. A świadomość, że byłaś jego żoną tylko dodawała pikanterii.
Jacek spojrzał na swoich dwóch nieruchomych gości.
– Gdy tylko Karol zaczął mi opowiadać o swoim planie ucieczki, zobaczyłem okazję, aby pozbyć się was obojga. Jeśli się zastanawiacie, to oczywiście żadna załoga się tu nie pojawi. Ten jacht ma wszystkie najnowsze technologie. W zasadzie może sam pływać. Wszystko, co muszę zrobić, to wprowadzić współrzędne GPS i nas tam zabierze. Myślę, że wystarczy, jak odpłyniemy jakieś dziesięć kilometrów od brzegu. Kupiłem fajny stalowy łańcuch, który pomoże wam pozostać na dnie. Umrzecie razem, patrząc sobie w oczy. Mąż i żona. Jak w szekspirowskiej tragedii.
Jacek roześmiał się i podniósł telefon komórkowy.
– Julio, czy możesz przyjść do nas? Chciałbym z Tobą porozmawiać.
Rozłączył się i spojrzał na Kasię i Karola.
– Cały czas była na dole i czekała na mój telefon. Mogę potrzebować trochę pomocy w noszeniu was dwojga, a moja mała niewolnica jest jedyną osobą na świecie, której ufam.
Jacek wyszedł na pokład. Po chwili dołączyła do niego Julia. – Julio, powiedz mi, szczerze, co myślisz o Kasi i Karolu?
– Wiem tylko, że Karol zarabia dużo pieniędzy, a z panią Kasią czasem się Pan widuje. Nie mam swojego zdania. Gdyby nie Pan, nadal byłabym w tym burdelu, a może byłabym już martwa. Jeśli Pan ich lubi, to ja też.
– Nie o to mi chodziło. Może inaczej zapytam. Co byś o nich myślała, gdybyś mnie nie znała?
Julia spojrzała na swojego szefa.
– Szczerze mówiąc, to nie są zbyt mili ludzie.
Uśmiechnął się.
– Mów dalej.
Jego oczy wwierciły się w nią, domagając się odpowiedzi.
– Proszę pana – dodała z wahaniem. – Biorąc pod uwagę wszystkie rzeczy, które o nich wiem, to są to dwie z najgorszych osób, jakie kiedykolwiek spotkałam. Świat byłby lepszy bez nich.
– Brawo! Dokładnie to chciałem usłyszeć. Chodź za mną. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona.
Julia zachwiała się lekko, gdy zobaczyła Kasię i Karola.
– Czy oni nie żyją? – jęknęła.
– Są sparaliżowani. Dałem im truciznę. Nie podałem im jeszcze dawki śmiertelnej.
– Czy mogą nas słyszeć?
– O tak. Oboje są w pełni przytomni i świadomi tego, co mówimy i robimy.
– Co zamierza Pan z nimi zrobić?
– Pomożesz mi ich wrzucić do wody.
– Zamordować ich?
– Masz z tym problem?
– Jestem tu dla Pana i wykonam każde polecenie. Poza tym od dawna życzyłam im śmierci.
– To świetnie się składa. Julio, przynieś mi jedno z moich najlepszych cygar.
– Dobrze, proszę Pana. Zaraz wrócę.
Po chwili przyniosła mu cygaro, które od razu zapalił z szerokim uśmiechem na twarzy. Wpatrywał się z zamyśleniem w morskie fale. Nagle poczuł, że jego nogi się trzęsą. Chwycił krzesło, żeby się uspokoić, po czym upadł na nie. Na jego twarzy pojawił się niepokój. Spojrzał na swoje cygaro, a potem na Julię. Uśmiechnęła się do niego.
– Trucizna działa znacznie szybciej, jeśli jest wdychana. Wstrzyknęłam jej trochę do cygara.
Julia wzięła głęboki oddech, wstrzymała go i podeszła do swojego szefa. Złapała cygaro przez chusteczkę i zgasiła je w popielniczce. Wyszła i po kilku minutach wróciła z laptopem Jacka.
– Zobaczmy. Co by tu napisać?
Od niechcenia położyła klawiaturę pod jego dłońmi. Podnosząc jego ręce, poruszała jego palcami i napisała: „Nie mogę żyć z tym, co zrobiłem. Przepraszam.”
– No i proszę. Krótko i treściwie z Twoimi odciskami palców.
Uśmiechnęła się i spojrzała na swojego szefa.
– „Julio zrób to, Julio zrób tamto.” Myślisz, że skoro wyciągnąłeś mnie z burdelu, to znaczy, że jestem Twoim osobistym niewolnikiem? Dla Twojej informacji, nie jestem niczyim niewolnikiem. Zdajesz sobie sprawę, że pracowałam dla Ciebie nie tylko w łóżku? Pomagałam Ci codziennie w pracy i naprawdę dużo się nauczyłam. Jestem sprytniejsza niż myślisz. Mam zapisane wszystkie Twoje hasła i mam dostęp do tych kont na Kajmanach. Wygrałam z wami, kretyni! Przecież zawsze byłam obok Ciebie, wszystko słyszałam. Byłabym kretynką, gdybym tego nie wykorzystała. Jesteście siebie warci. No, to każdy teraz dostanie kilka kropelek do buzi, ustawię GPS i spływacie. A ja już będę zmykać. Mam do wydania trochę kasy. Papa!
Julia zrobiła wszystko tak, jak powiedziała i poszła do taksówki, która zawiozła ją prosto na lotnisko.