Zanim w mojej głowie pojawiły się wątpliwości, Majka już leżała na boku i trzymała mojego członka w dłoni. Przysunąłem się bliżej i znów wylądowaliśmy w pozycji łyżeczki. Kobieta naprowadziła mnie i wsunęła sobie członka do wewnątrz. Nadal trzymałą nasadę dłonią, w ten sposób kontrolując, jak głęboko członek wchodzi do środka. Naparłem lekko biodrami, a ona westchnęła.
– Tak, tego właśnie potrzebowałam.
Pchałem biodra powoli, rytmicznie, starając się nie dawać całkowicie ponieść pożądaniu. Mimo tego, że wsuwałem się bardzo płytko, przynosiło mi to dużą przyjemność. Wszystko dzięki umiejętnościom Majki. Członek przechodził przez ciasną tubę utworzoną z jej dłoni, a wewnątrz zagłębiał się tylko czubek. Jej wilgotne wargi przyjemnie drażniły krawędzie żołędzi za każdym wejściem i wyjściem z wewnątrz.
Stopniowo uścisk dłoni słabł i mogłem wsuwać się jeszcze głębiej. Majka głośno stękała, poddając się moim pchnięciom z wyraźną przyjemnością. Złapałem ją dłonią za piersi. Były twarde, wielkie i przyjemnie jędrne. Palcami podrażniłem lewy sutek, a po chwili poczułem pod palcami wilgoć. Z sutków wyciekło kilka kropelek mleka. Majka delikatnie odsunęła moją dłoń. Widocznie poczuła się tym skrępowana. Mnie to zupełnie nie przeszkadzało, a nawet dodawało jeszcze więcej pikanterii całej sytuacji.
Zwiększyliśmy tempo. Majka już całkiem puściła członka, opierając rękę tylko na moim podbrzuszu. Była gotowa odepchnąć mnie, gdybym wchodził zbyt głęboko. Choć starałem się stale kontrolować swoje odruchy, łapałem się na tym, że pcham członka bardzo głęboko. Nie spotkałem się jednak z oporem ze strony kobiety. Zauważyłem nawet, że moje mocniejsze pchnięcia, w których zagłębiam się bardziej, przyjmuje z większą satysfakcją. Pozwoliłem sobie zatem na kilka mocnych dynamicznych ruchów. Majka każdy przyjęła z głośnym krzykiem, wypinając mocniej pośladki w moim kierunku.
Zwolniliśmy. Kobieta odwróciła się w moim kierunku i nakazała położyć się na plecach. Wygramoliła się na mnie i usiadła na górnej części ud. Obawiałem się, czy to dla niej bezpieczna pozycja, ale szybko zdałem sobie sprawę, że będąc na górze, jest w stanie najlepiej kontrolować głębokość penetracji. Oparła się rękami o moją klatkę piersiową, delikatnie nabiła się na sterczącego członka i zaczęła rytmiczne skakanie. Zamknęła oczy, ale nadal wydawała z siebie stłumione pomruki. Przyspieszała i zwalniała w zależności od tego, jak było jej wygodnie. W tym czasie głaskałem ją po dużym brzuchu, piersiach i udach. Starałem się nie wypinać bioder wyżej, żeby nie wejść w nią zbyt głęboko. Z drugiej jednak strony w tej pozycji i przy jej rytmie odczuwałem nieco mniejszą przyjemność niż wcześniej. Obawiałem się, że mój najlepszy przyjaciel w pewnym momencie odmówi mi posłuszeństwa. Na szczęście Majka dosyć szybko zrezygnowała z tej pozycji.
– Nogi mnie już bolą – wytłumaczyła. – Muszę podnieść parę kilogramów więcej niż zazwyczaj.
– Chcę spróbować jeszcze jednej pozycji – powiedziała po chwili, wstając z łóżka.
Podeszła do wysokiego stołu i oparła się o niego rękami. Wypięła w moją stronę pośladki i zachęciła, żebym podszedł. Opierała ciężar ciała na mocnych nogach pokrytych oliwkową skórą. Wyglądała niezwykle apetycznie.
– Jakby coś zaczęło cię boleć albo będę za głęboko, to natychmiast mi powiedz.
– Przestań tyle gadać, tylko działaj – skarciła mnie.
Kobieta pochyliła się do przodu i wejście do jej cipki miałem dokładnie na wysokości czubka członka. Wszedłem w nią szybko i znów zacząłem rytmicznie ruszać biodrami. Kątem oka zauważyłem fioletowy przedmiot w dłoni Majki, a po chwili usłyszałem brzęczenie masażera. Poczułem też jego wibracje na członku. Nie przeszkadzało mi zupełnie, że zwiększa sobie przyjemność fioletowym cudeńkiem. Czy miałbym być zazdrosny o urządzenie?
Już po chwili pokój wypełnił się głośnymi krzykami Majki. Stopniowo zwiększałem tempo swojego ruchu. Jedną dłoń oparłem jej na biodrach, a drugą dotykałem pękatego brzucha. Napierałem na nią coraz mocniej i szybciej, a członek zagłębiał się coraz bardziej wewnątrz wilgotnej szczelinki. Podniecenie i pożądanie zaczynały przejmować nade mną kontrolę. Po chwili pracowałem już automatycznie, pewnie zmierzając w stronę upragnionego celu. Wreszcie wystrzeliłem do środka, zalewając szczelinkę mojej partnerki strumieniem ciepłej mazi.
Majka chwilę jeszcze stała oparta o blat stolika, a potem położyła się na łóżko. Ja położyłem się obok. Przez dłuższą chwilę ciężko oddychaliśmy, próbując wyrównać tętno.
– To było dobre ruchanie. Tego mi było potrzeba – powiedziała Majka.
– Cieszę się, że mogłem pomóc. No i oczywiście spełniłem dwa ze swoich skrytych pragnień
– Niech zgadnę. Pierwsze to będzie pukanie się ze słoniątkiem?
– Daj spokój – powiedziałem, ale musiałem docenić świetny żart. – Przeleciałem ciężarną kobietę i przespałem się z moją ulubioną sąsiadką.
Majka uśmiechnęła się serdecznie.
– Nie przeszkadza ci to, że jestem taka gruba?
– Wcale nie jesteś gruba. Dodatkowe kilogramy tylko dodają ci uroku.
– Jesteś wspaniały. Potrzebowałam dobrego słowa i mocnego ruchania. No i jeszcze męskiego towarzystwa. Myślę, że moje hormony teraz trochę się uspokoją.
Upewniłem się, że Majce niczego nie brakuje i zostawiłem ją w dużym sypialnianym łóżku. Wyszedłem od niej cicho, żeby nie zauważyli mnie sąsiedzi, a potem pobiegłem na górę do swojego mieszkania. Małgośki jeszcze nie było, dlatego nie musiałem się tłumaczyć z tej nieobecności. Wziąłem prysznic, chcąc spłukać z siebie zapach innej kobiety. Zamierzałem przygotować coś do jedzenia na powrót Małgośki, próbując zagłuszyć w ten sposób kiełkujące wyrzuty sumienia. Ciszę mieszkania przerwał dźwięk telefonu.
– Karolu, znów potrzebuję twojej pomocy – usłyszałem głos Majki.
– Majka, było fajnie, ale może nie przesadzajmy. Dopiero wróciłem do domu.
– Nie, to nie o to chodzi – powiedziała wyraźnie zdenerwowana. – Chyba się zaczęło.
– Co się zaczęło?
– A co mogło się zacząć u kobiety w zaawansowanej ciąży? – niemal krzyknęła i przerwała połączenie.
Chwilę później jechaliśmy już do szpitala. Jej samochodem, bo mój nie był zatankowany. Jeszcze tego samego dnia Majka urodziła zdrowego chłopczyka, a na część mojego bohaterskiego czynu rodzice nadali mu moje imię. Tylko do dziś nie wiem, o który czyn im chodziło: zawiezienie Majki do szpitala, czy ustabilizowanie jej burzy hormonów.