Siedziałem w moim fotelu z pistoletem w dłoni, czekając, aż szanowni „kochankowie” zejdą na dół z MOJEJ sypialni, kiedy skończą się pieprzyć. Przestawiłem fotel pod schody tak, aby znajdował się poza zasięgiem wzroku osób schodzących, dopóki nie dotarli na sam dół. Byli tak pochłonięci seksem, że nic nie usłyszeli, a naprawdę nie starałem się być cicho.

Wróciłem wcześniej z podróży służbowej, ponieważ chciałem zaskoczyć moją żonę Irenę. Zaplanowałem romantyczny wieczór, przywiozłem kolację, podczas której chciałem jej wręczyć bilety na samolot na egzotyczne wakacje. Jednak to ona zrobiła mi niespodziankę. Gdy przekroczyłem próg mojego domu, zobaczyłem porozrzucane po całej podłodze i schodach ubrania męskie i damskie. Najwyraźniej chcieli jak najszybciej dostać się do sypialni.

Czekając, aż skończą, zadzwoniłem do prawnika, który zajmował się prawem karnym w mojej kancelarii i opowiedziałem mu, co zastałem w domu i poprosiłem, żeby mnie wyciągnął dzisiejszej nocy z więzienia za kaucją. Powiedział, że spotka się ze mną, ale mam nikogo nie zabijać. Zaśmiałem się i powiedziałem, że się postaram, ale niczego nie mogę obiecać.

Znalazłem spodnie kochanka Ireny i wyjąłem jego portfel z dowodem osobistym, kartami kredytowymi i zdjęciami jego żony i dzieci. Potem wziąłem jego telefon, który zostawił na stoliku do kawy i zadzwoniłem do jego domu.

Była prawie pierwsza w nocy. Jego żona odebrała po czwartym sygnale. Obudziłem ją, była wściekła.

– Adam, gdzie ty do cholery jesteś? Nie przyszedłeś na piąte urodziny swojej córki, ty stary kretynie! Jeśli jeszcze raz mi to zrobisz, to przysięgam, że się z tobą rozwiodę!

– Przepraszam, że panią obudziłem – powiedziałem. – Nie zdawałem sobie sprawy, że jest tak późno. Adam jest teraz bardzo zajęty, więc będę musiał przekazać mu pani wiadomość trochę później.

– Kim pan jest i dlaczego pan ma komórkę mojego męża? zapytała niepewnie.

– Nazywam się Roman Krasiński i znalazłem jego telefon komórkowy rzucony na mój stolik kawowy, kiedy niespodziewanie wróciłem do domu wcześniej z podróży służbowej – powiedziałem spokojnie.

– Krasiński? Jest pan mężem Ireny? Irena Krasińska jest sekretarką Adama.

– Tak, to właśnie ja. A moja wkrótce była żona jest dla Adama zdecydowanie kimś więcej.

Niestety nie załapała aluzji. Być może pora była zbyt późna albo była zbyt zdenerwowana.

– Nie obchodzi mnie, jak bardzo jest zajęty, niech mu pan natychmiast da telefon albo niech pan mu powie, że nie będzie miał dokąd wracać!

– Och, nie sądzę, żeby mógł wkrótce podejść do telefonu, a do domu chyba nie prędko będzie mógł wrócić. Będzie musiał zaczekać, aż lekarze go zszyją po tym, jak wkrótce strzelę mu w ten żałosny tyłek za pieprzenie MOJEJ żony w MOIM domu w MOIM łóżku – powiedziałem nad wyraz spokojnie.

– Co pan powiedział?! – wydarła się.

– Tak, waśnie w tej chwili oni są na górze i się pierdolą. Nie będę do niego teraz strzelał, bo pobrudzę sobie łóżko. Siedzę i czekam, aż zejdą. Poza tym jestem tak wściekły, że mógłbym nie trafić i jeszcze zabiłbym ich oboje. W końcu zejdą po coś do picia. Irena lubi się napić po seksie. Muszę kończyć. Chyba wychodzą z sypialni. Niech pani zostanie przy telefonie, może pozwolę mu do pani zadzwonić. Jeśli nie, to Irena zadzwoni później, żeby poinformować panią, do którego szpitala zawiezie go karetka.

– Proszę się nie kłopotać – powiedziała cicho i spokojnie. – Nie chcę już nigdy więcej go widzieć ani słyszeć.

– Tylko niech się pani nie obwinia. To nie jest pani wina. A kontakt musi pani z nim mieć, ponieważ macie dzieci, które nigdy pani nie wybaczą, jeśli nie pozwoli pani im się z nim widywać.

– Ma pan rację. Dziękuję za telefon. To też nie pana wina. Do widzenia – powiedziała i się rozłączyła.

***

Irena po raz trzeci tego wieczoru leżała, dochodząc do siebie po ataku Adama na jej pochwę i wydawało jej się, że słyszała, że ktoś coś mówi na dole.

– Adam, słyszałeś coś? – zapytała.

Adam był tak pochłonięty podziwianiem swoich zdolności seksualnych do pieprzenia tych głupich żonatych sekretarek, że nie słyszał nic poza własnymi rękami poklepującymi się po plecach.

– Nie, Irenko, nic nie słyszałem.

Postarał się jednak wsłuchać i usłyszał czyjś stłumiony głos.

– Tak, coś chyba jednak słyszę.

– Och, to pewnie tylko automatyczna sekretarka nagrywająca wiadomość od Romana – powiedziała Irena.

– Czemu ten dupek dzwoni po pierwszej w nocy? Nie ma dla ciebie żadnej litości.

– Jest już tak późno? Roman nigdy nie dzwoni po 22:00. Nie lubi mnie budzić w środku nocy. Coś się musiało stać.

Irena wstała, włożyła szlafrok i wyszła sprawdzić, czy na automatycznej sekretarce pojawiła się jakaś wiadomość. Adam nie zaprzątał sobie głowy zarzuceniem czegoś na siebie. Wiedział, że jego ciało jest wspaniałe i nie musi się zakrywać. Poza tym musiałby ubrać szlafrok Romana, a z jego rzeczy korzystał jedynie z jego łóżka, whisky i żony.

Kiedy Irena dotarła do końca schodów, zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak i zatrzymała się tak szybko, że Adam wpadł na nią i oboje prawie upadli na podłogę. Adam już chciał ją opierdolić, ale nagle w salonie zapaliło się światło i zobaczyli Romana siedzącego na swoim fotelu niecałe dwa metry od nich.