Od dwudziestu lat, kiedy byliśmy małżeństwem, Krzysiek rozpaczliwie pragnął, żebym została gorącą żoną, chciał oglądać mnie z innymi mężczyznami. Opierałam się na każdym kroku. Nalegał. Ja odmówiłam. Z biegiem czasu, gdy o to walczyliśmy, spieraliśmy się nawzajem i poczuliśmy się rozczarowani. Oddaliliśmy się od siebie, wciąż zakochani, ale nie mogąc znaleźć drogi powrotnej do siebie. Konflikt prawie zakończył nasze małżeństwo, a przynajmniej zakończył te części, które sprawiały, że małżeństwo było warte zachodu.
A potem, w dniu, w którym skończyłam czterdzieści pięć lat, spotkałam Marka. Mój pociąg do niego był tak szybki, tak przytłaczający, że nagle zostałam zmuszona do odpowiedzi na pytania o sobie, których nigdy się nie spodziewałam. Uczucia, które do niego żywiłam, przerażały mnie. Próbowałam je odepchnąć, ale coś się we mnie zmieniło i nie mogłam przestać o nim myśleć. Musiałam dowiedzieć się, co się zmieniło. Nie byłam pewna, jak by się z tym czuł Krzysiek, ale czułam się, jakbym była w małżeństwie, do którego nie doczekałam się końca, którego nie chciałam, więc pojechałam do Marka. Badałam, dokąd zaprowadzą mnie pożądanie i chcica. Znów dowiedziałam się, jak można żyć.
Potem wszystko się zmieniło. Krzysiek i ja dotykaliśmy się prawie nieustannie. W tygodniach po Marku uprawialiśmy więcej seksu niż w ciągu ostatnich pięciu lat razem wziętych – trzy lub cztery razy w tygodniu, czasem dwa razy w nocy.
Pewnego popołudnia stanął za mną, gdy stałam przy kuchennym zlewie, wsunął ręce pod moje ramiona i ujął moje piersi – ruch, który wykonywał setki razy przez lata. Tym razem wygięłam plecy w łuk, przycisnęłam swój tyłek do jego krocza i zamknęłam oczy, moje mokre w zlewie ręce przykryły jego ręce, zachęcając go do zbadania mnie. W ciągu kilku chwil leżymy na łóżku, szarpiąc się nawzajem za ubrania, podczas gdy nasze usta ssały, gryzły się i całowały.
Normalnie jego podejście do zlewu nie przyniosłoby skutku, ale teraz prawie każdy dotyk prowadził do kolejnych dotknięć. Patrzyliśmy na siebie, uśmiechaliśmy się, chcieliśmy się nawzajem. Byliśmy sprośni i nie obchodziło nas to. A kiedy te spojrzenia lub dotknięcia prowadziły do seksu, dochodziłam mocno i często, a kiedy nie, dotykałam się później.
Nie byłam z innym mężczyzną od czasu Marka. Krzysiek przez pierwsze kilka miesięcy nie wspomniał, że chce oglądać. Ale ostatnio znowu się pojawiły te pomysły. Rozmawialiśmy o powrocie do Sopotu. Rozmawialiśmy o pójściu do lokalnego klubu swingersów, ale jeszcze nic z tego nie wyszło…