Jednym z najciekawszych zajęć w życiu ojca jest odbieranie dziecka z przedszkola. Nie tylko dlatego, że po całym dniu rozłąki wreszcie można spotkać się ze swoją pociechą, choć to też jest ważne. Ojcowie jednak zwracają głównie uwagę na mamy koleżanek i kolegów swoich pociech. Kobiety koło trzydziestki, pewne siebie, ciągle jeszcze atrakcyjne, a już nie tak zakompleksione, jak nastolatki. Są też mocno zafiksowane na swoje dzieci, dlatego nietrudno znaleźć z nimi temat do nawiązania pierwszych relacji.

Właśnie na korytarzu przedszkolnym poznałem Aśkę, mamę pierwszej przedszkolnej przyjaciółki mojej córki. Kobieta była koło trzydziestki, jednak młodzieńczy i beztroski sposób bycia odejmował jej przynajmniej dekadę. Miała długie mocne włosy w kolorze blond, które spinała w kucyk. Była szczupła i wysoka, dlatego w odróżnianiu od innych kobiet nie musiałem spoglądać na nią z góry w czasie rozmowy. Miała też umiejętność łatwego skracania dystansu, co doprowadziło do nawiązania się między naszymi bliższych znajomości.

Nasze córki wprost przepadały za sobą i chciały spędzać razem każdą wolną chwilę. Także po zajęciach w przedszkolu szły razem na lekcje tańca, plac zabaw lub odwiedzały się wzajemnie. Także nasze rodziny spotykały się ze sobą i okazało się, że przebywanie we wspólnym towarzystwie sprawia przyjemność także nam. Doszło do tego, że wyruszaliśmy wspólnie we czwórkę na wieczorne wypady, a nawet spędzaliśmy razem całe weekendy.

Tego dnia sprawy potoczyły się nieco inaczej niż zwykle. Aśka zadzwoniła do mnie po południu. Poprosiła, żebym przyjechał, bo jest sama w domu, a ma jakiś problem z prądem. Znałem się na elektryce, a wiedziałem, że jej mąż często wyjeżdża służbowo. Dlatego pozbierałem najpotrzebniejsze narzędzia i pojechałem do niej. Moja żona akurat poszła z dziewczynami do sali trampolin, dlatego tylko wysłałem jej wiadomość, że jadę do Aśki.

Kobieta przywitała mnie ciepło tradycyjnym przytulasem. Tym razem nie była ubrana jak zawsze. Miała na sobie lekką zwiewną sukienkę nocną z białej satyny, na którą niedbale narzuciła kremowy puchaty szlafrok. Pomyślałem, że może tak właśnie na co dzień chodzi po mieszkaniu. Nie zastanawiając się dłużej nad jej strojem, poszedłem do kuchni. Odkryłem problem z jednym z ciągów gniazd prowadzących od głównej skrzynki. Sprawdziłem wszystkie gniazda i okazało się, że w jednym z nich nie było napięcia. Po rozkręceniu i połączeniu na nowo przewodów wewnątrz sprawność elektryczna wróciła do całego układu.

– Uratowałeś mi życie, dziękuję – powiedziała Aśka. – Mój stary wraca dopiero za trzy dni i nie wiem, jak bym sobie poradziła bez prądu. Jak ci się mogę odwdzięczyć?

– To był drobiazg, nie ma sprawy – odparłem.

– To może chociaż zrobię ci dobrej kawy? – zaproponowała. –  Kupiliśmy ostatnio nowy ekspres i wychodzi z niego świetna kawa. Będzie okazja, żeby przetestować naprawione gniazdko.

– Na filiżankę w miłym towarzystwie dam się namówić – odparłem.

Po chwili siedzieliśmy już naprzeciw siebie przy stoliku w kuchni i sączyliśmy aromatyczną kawę. Aśka wyglądała na bardzo rozluźnioną. Zagadywała mnie o różne sprawy i poruszała luźne tematy. Pierwszy raz zauważyłem, że zachowuje się w ten sposób w stosunku do mnie, kiedy rozmawialiśmy sam na sam. Z natury była bardzo otwarta. Nigdy jednak nie przekraczała granicy, za którą mógłbym pomyśleć, że chce czegoś więcej, niż tylko rozmowy. Tym razem waśnie takie uczucie we mnie zakiełkowało. Z drugiej strony patrząc, była u siebie, w swoim domu. Miała powód, żeby być rozluźniona.

Szlafrok Aśki tego dnia był wyjątkowo niesforny. Co chwilę zsuwał się z ramienia, ukazując dotychczas zasłonięty fragment ciała. Później rozwiązał się i miałem okazję na chwilę spojrzeć na dekolt kobiety. Miała drobne piersi, dlatego wiele nie zobaczyłem. Jednak sam fakt mocno pobudził moją wyobraźnię. Aśka założyła nogę za nogę w taki sposób, że tkanina szlafroka całkiem odkryła jej uda. Ukradkiem spoglądałem na długie i smukłe nogi, próbując dotrzeć wzrokiem jak najwyżej. Kobieta wcale nie utrudniała mi zadania, często rozglądając się po kuchni i pozwalając mi na ukradkowe spojrzenia.

Wreszcie kobieta odegrała klasyczną scenę, którą znałem z jednego z amerykańskich filmów z lat dziewięćdziesiątych. Przełożyła nogi niczym Sharon Stone na sali przesłuchań przed tłumem mężczyzn, przez krótki moment ukazując to, co miała między nimi. Nie zastałem tam tego, czego się spodziewałem. Aśka nie miała bielizny, zresztą podobnie do Catherine Tramell w tej filmowej scenie. Odwróciłem wzrok od jej ud i spojrzałem w oczy. Okazało się, że to ona cały czas mnie obserwowała przenikliwym spojrzeniem. Prawdopodobnie widziała, gdzie zaglądam. W jej wzroku było jeszcze coś więcej, dlatego zinterpretowałem go jako wyzywający.

– Tak, dobrze zauważyłeś – powiedziała. – Nie mam na sobie bielizny.

Czyli jednak zauważyła moje spojrzenie. Natychmiast poczułem piekące policzki i zrozumiałem, że na twarz wystąpił mi czerwony rumieniec. Zrozumiałem też, że ten ruch nie był przypadkowy, ale świadomy. Tylko co miało na celu takie zachowanie?

– Pyszna kawa, ale chyba muszę już iść – wymamrotałem.

– Uważam, że jednak powinieneś zostać – szepnęła.

Kobieta pod stolikiem wyciągnęła nogę w moją stronę i na moim krześle w okolicach kocza położyła bosą stopę. Po chwili poczułem, jak przesuwa się krótkimi ruchami w górę i w dół, drażniąc najczulsze miejsce mojego ciała. Natychmiast krew dopłynęła w okolicę krocza, pompując mojego najlepszego przyjaciela. Kobieta nie spuszczała ze mnie wzroku. Ze słodkiej towarzyskiej dziewczyny teraz stała się prawdziwym wampem. Nagle przerwała masaż wykonywany stopą i wstała na równe nogi. Chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do sypialni.