Bolo wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi oczami. Nie bałam się go, choć doskonale rozumiałam, co zasugerował. Za to mój mąż nadal nie wiedział, co się dzieje. Prychnął i powiedział:
– Ona też nic nie ma. Niczego ci nie może dać.
– Wydaje mi się, że jednak może – powiedział Bolo. – Tak to już bywa, że żony płacą długi swoich nieudolnych mężów. Niektóre robią to przez całe życie, a inne mają szansę załatwić to w pół godziny.
– O czym ty mówisz? – zapytał Szczepan, bo właśnie zaczęło do niego docierać znaczenie słów wierzyciela.
Bolo wstał i podszedł do fotela, na którym siedziałam. Stanął za mną i położył dłonie na oparciu tuż za moimi plecami. Jedną dłonią musnął mi gęste jasne włosy, przesunął po skórze policzka i ponownie odłożył ją na oparcie. W takiej sytuacji powinnam czuć obrzydzenie, strach i niechęć. Zamiast tego po moim ciele przeszedł przyjemny dreszczyk podniecenia.
– Zgodzisz się na pół godziny z twoją żoną, a ja anuluję ci spłatę odsetek – powiedział otwarcie.
Wlepiłam wzrok w Szczepana. Spoglądał to na mnie, to na Bola, a w głowie analizował całą sytuację. Wreszcie zwrócił się do wierzyciela ani na moment nie spoglądając w moim kierunku:
– Dobrze, weź ją sobie. Chcę mieć tylko na piśmie, że jesteśmy rozliczeni i nie będziesz mnie więcej ścigał.
Zamarłam. Dotarło do mnie właśnie, że Szczepan mnie przehandlował. Na dodatek za swoje długi, o których nie wiedziałam. Nie bałam się tego, co miało za chwilę nastąpić. Byłam przerażona, że ostatnich kilka lat swojego życia dzieliła z takim beznadziejnym facetem.
– Sprzedasz mnie za swoje długi? – zapytałam z niedowierzaniem.
Szczepan dopiero teraz na mnie spojrzał. Jego wzrok okazał się gniewny, jakby ta cała sytuacja była moją winą.
– Dzięki mnie przez te wszystkie lata nie musiałaś pracować. Teraz masz szansę zarobić na te wszystkie wygody.
Po jego słowach zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro. Łzy napłynęły mi do oczu, jednak nie pozwoliłam im wydostać się na zewnątrz. Właściwie to mi ulżyło. Przynajmniej od tego momentu wiedziałam, z kim mam do czynienia i jak powinnam dalej postąpić.
– Czyli mamy ustalone? – dopytywał Bolo.
Szczepan skinął głową. Bolo podobnym gestem zwrócił się do jednego ze swoich goryli, a ten położył na stole czarną teczkę, wyjął z niej jakieś dokumenty i długopis, a potem kazał mojemu mężowi złożyć podpis w wyznaczonych miejscach. Kiedy podpisane papiery wróciły do teczki, Bolo obszedł mój fotel i stanął przede mną z wyciągniętą dłonią. Złapałam za nią i podniosłam się z siedzenia.
– Bardzo mi przykro, że musiałem wyciągać panią w nasze sprawy, no ale sama pani widzi, że nie miałem innego wyboru.
– Rozumiem – powiedziałam bardzo spokojnie.
Stanęłam przed nim wyprostowana, odważna, jak bohaterki różnych opowieści, które z dumą znosiły wymierzaną im karę. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam mężczyźnie w oczy. Nie bałam się, bo wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi.
Sięgnęłam do kołnierzyka bluzki i zaczęłam rozpinać guziki. Niespiesznie, jeden po drugim, aż wreszcie biały materiał rozszedł się na dwie strony, ukazując biały koronkowy stanik opinający moje małe piersi. Wszyscy czterej mężczyźni nagle zamarli i wlepili we mnie oczy. Czułam na sobie ich wzrok, kiedy zdejmowałam bluzkę i rzucałam ją na fotel za sobą. Chwilę później obok bluzki wylądowały eleganckie materiałowe spodnie z poszerzanymi nogawkami. Kiedy sięgnęłam za plecy do zapięcia stanika, z letargu wyrwał się Szczepan.
– Ale może nie trzeba aż tak wszystkiego zdejmować – zaprotestował.
– Jak to nie trzeba? – zdziwił się Bolo. – To moje pół godziny i ja decyduję, co trzeba, a co nie.
Nieokreślonym gestem dłoni dał mi znać, że mam kontynuować. Rozpięłam stanik, zsunęłam ramiączka i jeszcze przez chwilę trzymałam ręką materiał przyciśnięty do piersi. Wreszcie odrzuciłam go na bok i odsłoniłam cycki. Bolo mruknął z aprobatą. Przysunął się do mnie, dotknął dłonią sutek lewej piersi, a po chwili położył na niej całą dłoń. Masował mnie stanowczo, ale delikatnie. Sutki szybko zesztywniały, a ja pozbyłam się ostatnich oznak strachu. Był delikatny, a jednocześnie stanowczy, a ja takich mężczyzn lubiłam najbardziej. Nawet zaczęłam cieszyć się na myśl o tym, co mnie czeka za kilka chwil.
Zbliżyłam się do Bola. Rozpięłam mu pasek i zamek rozporka, a potem zsunęłam spodnie w dół. Zatrzymały się nieco poniżej kolan. Przez materiał eleganckich ciemnych bokserek przebijał się owalny kształt sztywnego penisa. Nie był może imponujących rozmiarów, ale z pewnością był znacznie większy od fujarki Szczepana. Chwyciłam go w dłoń przez materiał, a następnie delikatnie poruszałam w górę i w dół. Bolo mruknął niczym głaskany kot. Postanowiłam możliwie najlepiej wywiązać się ze swojej części zadania. Chciałam, żeby zarówno stojący przede mną mężczyzna, jak i siedzący na sofie Szczepan, zapamiętali ten wieczór na długo.
Zsunęłam bokserki Bola. Sztywny penis wyskoczył z nich, a czubek skierował się wprost w moją stronę. Spojrzałam mężczyźnie w oczy, a potem, nie spuszczając wzroku, opadłam na kolana. Złapałam fiuta w dłoń i wsunęłam go sobie do ust. Bolo westchnął przeciągle. Korzystając z tego, że na razie miał wolne ręce, zdjął marynarkę i zaczął rozpinać ciemną koszulę.
– To może chociaż przenieście się do sypialni? – zaproponował nagle Szczepan. – Tam jest wygodne łóżko. Nie muszę przecież wszystkiego oglądać. Panowie chyba też nie powinni być mimowolnymi świadkami tego zajścia.
– O co ci chodzi, Szczepan? – zapytałam, odrywając się na chwilę od fiuta Bola i stając przed nim w agresywnej pozie. – Przecież nie raz widziałeś mnie nago i nawet kilka razy mnie ruchałeś. Teraz masz okazję zobaczyć, jak to wygląda z boku.
– Wolałbym jednak tego nie widzieć.
– Dlaczego? Obawiasz się, że potem nie będziesz mnie już chciał albo że będę sobie porównywać ciebie do Bola, a ty za każdym razem podczas seksu będziesz się zastanawiał, czy myślę o nim?
Pokiwał dziwnie głową, ale nic nie odpowiedział.
– Wiedz, że mam to w nosie – dodałam. – To była twoja decyzja. Wyraziłeś zgodę na to, żeby twój wierzyciel zrobił ze mną wszystko, co będzie chciał. Teraz będziesz na to patrzył.
Zsunęłam z siebie majtki i rzuciłam je na podłogę. Wypięłam tyłek w stronę Bola i oparłam się ciałem o stolik, na którym jeszcze niedawno jedliśmy uroczystą kolację. Moja twarz była teraz może metr od twarzy Szczepana, a wzrok wkleiłam w jego oczy.
– Panie Bolo, czyń pan swoją powinność – rozkazałam.