Mój mąż Janusz i ja jesteśmy ze sobą od ponad 15 lat. Mamy dwoje dzieci, syna i córkę. Dzieci już podrosły, a każdy nasz dzień wygląda identycznie. Od dłuższego czasu byłam już znużona naszym życiem. Rutyna nas zjadała. Chciałam wprowadzić trochę urozmaicenia. Zaczęłam rozmawiać przez Internet z facetem o imieniu Szymon.

Po kilku tygodniach rozmów, które z każdym dniem były coraz bardziej pikantne, powiedziałam Jankowi, że chciałabym spróbować trójkąta. Mój mąż popierał ten pomysł i był bardzo zadowolony z mojego planu, dopóki nie dowiedział się, że chcę, aby dołączył do nas drugi facet. Po długiej dyskusji bardzo niechętnie zgodził się na trójkąt z Szymonem.

Wszystko poszło gładko, świetnie się bawiliśmy, ale nie byłam w pełni usatysfakcjonowana. Szymon był naprawdę fantastycznym kochankiem. Zdecydowanie miałam ochotę na więcej, ale chciałam zabawić się z nim sama. Nie mogłam po prostu zdradzić Janka i zrobić tego za jego plecami, ale on upierał się, żebym nie uprawiała z nikim seksu bez niego. Musiałam więc jakoś go podejść.

Wymyśliłam plan. Właściwie to Szymon wszystko wymyślił, a ja pomogłam wprowadzić to w życie. Założył się z Jankiem, że ten dojdzie więcej razy niż on podczas naszego następnego trójkąta. Jankowi od razu spodobał się pomysł zakładu.

Za pierwszym razem Szymon doszedł naprawdę dużo razy. Jednak Janek zaczął się wahać, gdy usłyszał, o co Szymon chce się założyć. Powiedział, że jeśli wygra, to Jan będzie musiał się zgodzić na to, że przez cały miesiąc Szymon będzie mógł ze mną uprawiać seks tak często, jak będzie chciał, a on będzie mógł uprawiać ze mną seks tylko za zgodą Szymona.

Wydawało mi się, że mój mąż już chciał powiedzieć „nie”, nawet nie słuchając, co mógłby wygrać, ale szybko zaproponowałam, że jeśli wygra ten zakład, to zorganizuję dla nas trójkąt z inną kobietą. Miałam przyjaciółkę, która na pewno by się na to zgodziła. Przekonałam go i zgodził się założyć.

Podczas naszego następnego trójkąta byłam zdeterminowana, żeby Szymon wygrał. Zaczęłam od ręcznej robótki – jednocześnie pocierałam ich kutasy, ale upewniłam się, że Janek trafi do mojej prawej ręki.

Za każdym razem, gdy czułam, że Szymon zbliża się do orgazmu, nieznacznie zwalniałam, żeby trochę ochłonął. Za każdym razem, gdy czułam, że Janek dochodzi, głaskałam go mocniej i szybciej. Dokładnie to samo zrobiłam podczas obciągania.

Zanim dostali się do mojej cipki, mój mąż doszedł już dwa razy. Na szczęście udało mi się powstrzymać Szymona w odpowiednim momencie i nie wytrysnął jeszcze ani razu. Po tym powiedziałam im obu, żeby położyli się na plecach, a ja będę ich ujeżdżać. Zaczęłam od Janka i po kilku zmianach skończyłam na nim. To znaczy, że dostał dodatkową kolejkę w mojej cipce, żeby dojść.

Kiedy skończyliśmy ujeżdżanie, Janek doszedł pięć razy, a Szymon tylko dwa. Spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy.

– Mam nadzieję, że podobał Ci się dzisiejszy wieczór, ponieważ wątpię, że będziesz mógł dojść tyle razy w ciągu następnego miesiąca.

Przez następne dwa tygodnie Szymon i ja kochaliśmy się sami. Pieprzyliśmy się przy dosłownie każdej okazji. Po kolejnym tygodniu Janek zaczął prosić Szymona o pozwolenie na przelecenie mnie.

– Może za kilka dni – odpowiadał Szymon za każdym razem.

Po kolejnych kilku dniach, kiedy codziennie byłam z Szymonem w łóżku, a mój mąż usychał, Szymon powiedział mu, że będzie mógł mnie przelecieć, jeśli zgodzi się przedłużyć warunki zakładu o kolejny miesiąc. Na początku Janek odmówił, ale w końcu nie wytrzymał, zgodził się i przeleciał mnie.

Jakieś dwa tygodnie później, kiedy został niecały miesiąc do końca zakładu, mój mąż znowu poprosił Szymona o zgodę na seks ze swoją własną żoną.

– Dobra, tym razem mogę się na to zgodzić – powiedział Szymon. – Ale pod jednym warunkiem. Po seksie założysz klatkę na penisa, a ja będę miał do niej kluczyk i ja będę decydował, kiedy będziesz mógł ją zdjąć.

Janek znowu odmówił, ale ustąpił po kolejnym tygodniu braku seksu. Mój mąż przeleciał mnie drugi raz po sześciu tygodniach od założenia się. Po tym szybkim akcie założył klatkę na swojego kutasa, a następnie wręczył Szymonowi kluczyk. Dla pewności Szymon zrobił kilka zdjęć Jankowi z kutasem w klatce.

Już następnego dnia mój mąż zaczął prosić o wypuszczenie go, jednak Szymon mu odmówił. Po kolejnym tygodniu pozwolił Jankowi wyjść z klatki, ale tylko na tyle długo, by mnie mógł przelecieć, ale musiał zgodzić się na kolejny warunek – przedłużenie zakładu o cały nastęny rok. Jan tak bardzo chciał wyjść z klatki, że się na to zgodził.

Do tej pory cieszę się ze wspaniałego, regularnego i częstego seksu z Szymonem. Strasznie podniecało mnie pieprzenie się z facetem, który kontrolował mojego męża. Seks z Jankiem stał się jedynie sposobem na ciągłe kontrolowanie go i utrzymywanie go w roli seksualnego niewolnika.

Z czasem mój mąż zgodził się oficjalnie być naszym niewolnikiem seksualnym do końca życia. Nawet kiedy Szymona nie ma w pobliżu, Jan musi nosić klatkę na penisie.

Kiedy Szymon jest z nami, czasami pozwala patrzeć Jankowi, jak się pieprzymy, a jeśli ma wyjątkowo dobry dzień i chce być szczodry, to otwiera klatkę i pozwala mu się masturbować, gdy patrzy, jak się pieprzymy.

Nie tęsknię za seksem z Jankiem. Sama świadomość, że mój mąż patrzy, jak jestem pieprzona przez mojego kochanka, jest bardziej podniecająca niż cokolwiek innego, czego w życiu doświadczyłam.

O autorze