Ja: 23:30 Hej… Jak leci.

Przez prawie godzinę nie dostaję SMS-a ani telefonu. Przestaję myśleć o swojej wiadomości i zakładam, że śpi. Wreszcie o 1:06 zauważam, że wysłała wiadomość około 20 minut wcześniej.

Ona: 12:47 Dobrze. Właśnie wyszedł. Oglądałam Postaw na Milion.

Ale ten program się kończy o 23:30. Dziwi mnie, że wciąż nie spała tak późno. Matematyka przepływa mi przez głowę. Pisze do mnie około 20:30, ja odpisuję, dzwoni do niego i chyba dotarł tam o 21, a ona pisze do mnie prawie cztery godziny później. A poza tym zastanawiam się, dlaczego pisze dopiero godzinę i siedemnaście minut po zakończeniu programu. Piszę więc dość niewinny, ale wystarczająco ciekawski tekst. Tak bardzo chcę wiedzieć więcej, ale boję się trochę tego.

Ja: 1:09: Miałaś trochę

W tym momencie przypadkowo trafiłem w przycisk ‘wyślij’. Siedzę oszołomiony palcami i tym, co do niej napisałem. Martwiłem się, co ona myśli i co mam na myśli przez te słowa. Nie mogłem uwierzyć, że popełniłem ten błąd. Moje palce drżą, gdy próbuję zdecydować, co robić. Po kilku minutach, zszokowany i zmartwiony, że zbyt długo czekałem na kontynuację, dodałem zakończenie do mojej wiadomości, mając nadzieję, że ukryję swój błąd. Uznałem, że skoro jeszcze nie odpowiedziała, musiała czekać, by zobaczyć, co powiem dalej.

Ja: 1:11 rano: [Ups] zabawy?

Ona: 1:15 rano: Tak, miałam. Idę do łóżka. Jutro wstaję wcześnie rano.

Tak było. “Tak, miałam.” zamiast prostego tak”, a zajęło jej to cztery minuty, by powiedzieć to tak, jakby wahała się, by przedstawić swoje stanowisko na odległość. Ale zrobiła to i chciała, żebym wiedział, że tak było. Nadal chciałem wiedzieć więcej. Chciałem usłyszeć jej głos. Chciałem usłyszeć w jej głosie cokolwiek, co dodatkowo wzmocniło to, co, jak podejrzewałem, miało wyraźne znaczenie tak, miałam”. Wysłałem kolejny SMS, wciąż próbując niewinnie prosić o więcej informacji.

 Ja: 1:16 rano: Przepraszam, że cię nie widziałem. Chcesz, żebym zadzwonił?

Ona: 1:17 rano: Nie. Idę spać. Zadzwonię jutro.

Teraz było dla mnie jasne. To, co się kiedykolwiek wydarzyło, nie było moim interesem poza wysłaniem jej wiadomości z wyraźnymi i torturującymi implikacjami. Widziałem to wszystko, od wielkiego uścisku do jego ostatecznego pełnego podboju mojej chętnej i flirtującej żony. Znam ją. Jest sprytna, ale doskonale giętka. Bardziej prawdopodobne jest, że starannie ułożyła swój plan dokładnie, wiedząc, że padnie modlić się do jego podboju, przyjąć jego fizyczne ofiary i rozegrać to dla siebie i dla niego, a teraz dla mnie, tak jakbym stał tutaj, w połowie oglądając to wszystko, co się dzieje. Wreszcie, możliwe i niewątpliwe prawdopodobieństwo, że wciąż tam jest, obciąża mój umysł. Teraz jest to dla mnie całkowicie jasne.

Przez kilka następnych godzin próbuję zasnąć i ostatecznie usypiam około czterech godzin później, po przeczytaniu i ponownym przeczytaniu wiadomości tekstowych wciąż głęboko przekonany, a jednak wyczerpany i odurzony konfliktem, zastanawiając się i mając szereg wątpliwości.

Następnego dnia nie dzwoni. Wysyła kilka SMS-ów, aby informować mnie o tym, co dzieje się w ciągu dnia. Ale to wszystko. Zawsze rozmawiamy, kiedy jadę do domu.

Wracam do domu około 22:30 tej nocy. Wchodzę, całuję i przytulam się. Zaczynam rozmawiać o mojej podróży i opowiadam o jej „zabawnym” wieczorze, nie zauważając spóźnienia ani tego, że był tam prawie cztery godziny. Przerywa mi i mówi, że jest naprawdę wyczerpana i idzie spać. Po kilku dniach nie wspomniała o jego wizycie ani o tym, co wydarzyło się w ciągu czterech godzin spędzonych razem. Ale wciąż mnie to kręci.

Minęło kilka tygodni. Wszystko wydaje się normalne. Aż pewnego wieczora pyta, czy z nim rozmawiałem. Otwarcie pyta, gdzie on jest i kiedy znów przyjdzie na wizytę. Powtarza swoje pytanie trzy dni z rzędu, niecierpliwie chcąc, by przyjechał w przyszły weekend. Wie, że mam kolejną wycieczkę poza miasto. Ona ma jego numer. Mogła napisać do niego sama. Mogła zachować prywatność. Dochodzę więc do wniosku, że musi chcieć ode mnie ponownie pozwolenia i uczestnictwa w przygotowaniu jej aranżacji. Więc tak zrobiłem. Zapraszam go dla niej. Rozmawiamy i nadrabiamy zaległości. Wrzucam komentarz na temat mojego harmonogramu. Od czasu do czasu wspominam w rozmowie, że podczas mojej nieobecności znów chciałaby towarzystwa. Nie odnosi się do tego bezpośrednio, ale sugeruje, że może znów być gotowy na zabawę. Praktycznie słyszę, jak uśmiecha się przez telefon…

Mówię jej później, że zadzwoniłem. Pyta: „Czy on przyjedzie i odwiedzi nas?” Opowiadam jej o rozmowie. Mówię jej, że nie potwierdził dokładnie, ale powiedział, że może znów być gotowy na zabawę. Mówię jej, że jestem pewien, że będą się dobrze bawić, jeśli zadzwoni do niego i ponownie się umówi. Jest 21.30. Ona jest w swoich nocnych ubraniach. Uśmiecha się z aprobatą, podchodzi i delikatnie naciska na mnie. Pyta „Myślisz, że on po mnie przyjdzie?” Praktycznie się topię. Przez chwilę pozwala mi wsunąć dłonie pod boki koszuli nocnej i przesunąć dłońmi po jej miękkiej skórze od talii, do żeber, do boków jej uroczych, dużych piersi. Gdy próbuję iść dalej, ona powoli się odsuwa. Dziękuje mi, że do niego zadzwoniłem, i oferuje mi flirtujący, ale kontrolowany mały uśmiech i idzie do łóżka, mówiąc, że jest zbyt zmęczona.

Dwa dni później dzwoni po drodze, by zapytać, kiedy przyjedzie, żeby dotrzymać jej towarzystwa, kiedy mnie nie będzie. Wiem, że ma jego numer. Mówię jej jeszcze raz, żeby zadzwoniła i umówiła się z nim, i miała trochę zabawy.

Całkowicie pochłania mnie mgła niewinności, która przesłania tę szaradę. Ale jasne jest, że naprawdę chce, żebym wiedział, brał udział i aprobował. Więc tym razem bez SMS-ów wychodzi i mówi: „Nie mam jego numeru”.

Jestem tak zszokowany jej tępym zaprzeczeniem, że zaniemówiłem przez około dziesięć sekund. Potem mówię jej: „Wyślę ci to ponownie”. Martwię się, że mój komentarz jest zbyt odważny. Ale ignoruje moje potwierdzenie, że wiem, że to ma. Po prostu mówi: „dziękuję kochanie”. Patrzę na zegarek i zauważam, że jest 21:30. Ale nie mogę uwierzyć, że chce, aby ten wieczór z nim zaczął się tak późno w nocy. Jestem rozdarty, ale w końcu ponownie wysłałem jego dane kontaktowe, tak jak poprosiła.

 Ja: 21:54: Wysłałem dane kontaktowe e-mailem z mojego telefonu.

Ona: 22:15: Dzięki

Mój umysł przyśpiesza i przypuszczam, że on dotrze do naszego domu o 22:45. Ale chyba mam nadzieję, że będą się dobrze bawić. Znowu czekam na jej wieczorny telefon. Czekam, nic. W końcu wysyłam ten sam tekst, co kilka tygodni wcześniej.

Ja: 23:30 Hej… Jak leci.

Czekam godzinami, nic. Nie mogę spać, mogę sobie tylko wyobrazić. Wreszcie słyszę ping mojego telefonu.

Ona: 2:48 Bardzo dobre. Za dużo wina…

Znowu minęły cztery godziny i nigdy nie wyobrażałem sobie, że ona będzie siedziała prawie do 3 nad ranem. Nie ma udawania, że oglądała Postaw na Milion.

Wiem, jak się zachowuje, kiedy późno pije. Ona mu pozwala. Jest tak zalotna, a rozmowy są tak bliskie. Czasami pozwala, by jej góra opadła na tyle, aby przypadkowo pokazać większość piersi. Podczas gdy on pije, rozluźnia się, bawi i drażni go to, aż rumieni się na różowo…

Często siada i od niechcenia zachwyca się jej małym flirtem. Ale to oczywiste, że mu się to podoba i okazuje swoje zainteresowanie, słuchając jej każdego komentarza, angażując ją w ścisłą rozmowę i pomagając jej przy napojach w kuchni, podczas gdy ja czekam w salonie. Wygląda na to, że w te noce uściski stają się o wiele bardziej zażyłe. Więc dziś wieczorem zastanawiam się, po tym, jak wypiła „za dużo wina”, dokąd ołowiany flirt, a gdzie uścisk prowadził. Odpowiedziałem tak szybko, że w ciągu kilku sekund wysłała wiadomość. Wydaje mi się, że teraz wie, że czekałem na jej tekst samotny, oddalony o setki kilometrów w pokoju hotelowym.

Ja: 2:48: Bawisz się dobrze? Chcesz, żebym zadzwonił?

Ona: 2:51: Tak, bawiliśmy się. W łóżku. Nie teraz.

 „My”, nie „ja”. Tym razem w ogóle nie ma wzmianki o jego odejściu. I jej słowa w połączeniu z „W łóżku”. wydawało mi się to bardzo, bardzo klarowne. Ale przy tak wielu faktach nie mam prawdziwej jasności. Ledwo jestem w stanie powstrzymać się od tego, co myślę, że wiem. Jestem oszołomiony późną godziną i domniemanym przyjęciem jego czterogodzinnego pobytu. Nawet nie próbowała powiedzieć, że odszedł. Chciałem natychmiast odpowiedzieć, ale tak bardzo pochłonęła mnie ta nowa wiadomość i czytałem ją w kółko. Nagle zdałem sobie sprawę, że czekałem prawie 20 minut. Martwiłem się, że podejrzewa, że wiem, co się dzieje. Wiedziałem, że teraz czekam wystarczająco długo, aby wysłać sygnał, że jestem zszokowany i próbuję zdecydować, jak zareagować na ich długi, prywatny wieczór i jej wiadomości. Znowu wybrałem niewinną trasę. Musiałem usłyszeć jej głos.

 Ja: 03:12: Oh, OK?

Ona: 3:15 rano: Jestem w łóżku. Noc pełna zabawy. Śpij już. Zadzwonię jutro.

Pozostaję więc tylko z telefonem w ręku i kilkoma sugestywnymi słowami tekstu. Jej słowa wciąż dzwoniły mi w uszach i oku, gdy czytam i ponownie czytam wiadomości z obu moich rozmów tekstowych. Zastanawiam się ponownie, czy to, co zrobiłem, zachęcając ich do wzajemnego towarzystwa, przerodziło się teraz w coś więcej.

Wydawało się, że delikatnie przejęła kontrolę nad swoim osobistym i fizycznym światem. Trzyma nas obu w równowadze. Zwabiono mnie, by dać jej szansę, a subtelność pozwala mu nakazać jej wyrzeczenie się łaski.

Po tym moje życie już nigdy nie było takie samo. Nigdy ich nie nakryłem, ale też chyba nie chciałem tego robić. Żyję do dzisiaj ze świadomością, że moja żona prawdopodobnie zdradza mnie z moim przyjacielem.

O autorze