Początkowo trochę się wystraszyłam – to nie było normalne masowanie stóp. Po chwili jednak ogarnął mnie spokój i zaczęłam czerpać z tego przyjemność. Ciepły i wilgotny język sprawnie poruszał się pomiędzy palcami, gładząc skórę. Dotykał bardzo czułych i wrażliwych miejsc, z których promieniowały przyjemne dreszcze.

 – Widzę, że podobają ci się moje stopy – powiedziałam, wyrywając ją z zamyślenia. 

Martyna aż wzdrygnęła ze strachu i natychmiast odsunęła się od moich nóg.

 – Wszystko jest w porządku – powiedziałam, żeby ją uspokoić. – Nie przeszkadza mi to. 

 – Tu nie chodzi tylko o pani stopy – wydukała.

 – Jesteś lesbijką? – zapytałam. – Już mówiłam, nie przeszkadza mi to.

 – Jest pani piękną kobietą i bardzo mi się podoba, jednak nie mam takich preferencji. Po prostu lubię być zdominowana. Podnieca mnie to.

Wzruszyłam ramionami, udając brak zainteresowania. Postanowiłam jednak kontynuować zabawę na zasadach, jakie wskazała Martyna. Byłam ciekawa, do jakiego momentu nas to zaprowadzi. Poza tym, było mi zbyt przyjemnie, żeby teraz to przerywać. Powoli, ale bardzo stanowczo, wysunęłam nogę w stronę asystentki. Zatrzymałam ją, dopiero kiedy podeszwą dotknęłam ust dziewczyny. Po chwili dołożyłam drugą i też oparłam ją na twarzy, zasłaniając niemal całkowicie młodą buzię. 

Bardzo szybko poczułam ten sam delikatny i wilgotny dotyk, który wyrwał mnie wcześniej z głębokiego zamyślenia. Po chwili przestało być to tylko delikatne lizanie. Martyna przytrzymała stopy blisko twarzy, lizała je i podgryzała. Potem wpakowała sobie do ust duży palec, a za nim kolejne, które tylko była w stanie zmieścić. Dziewczyna zaczęła stękać i mruczeć. Prawą rękę skierowała sobie za pas spodni i wsunęła pod materiał. Rytmicznymi okrężnymi ruchami drażniła łechtaczkę, nie przestając ani na moment pieścić moich stóp. W tej całej sytuacji było coś podniecającego także dla mnie. Lubiłam dominować nad ludźmi, także w sytuacjach intymnych. Zazwyczaj były to jednak tylko niewinne zabawy z moim mężem, kiedy bawiliśmy się w odgrywanie ról. W takiej sytuacje jeszcze nie byłam. Kiedy poczułam dreszcze na całym ciele, a szczególnie w okolicach krocza, zrozumiałam, że ta zabawa zaczyna mnie wciągać. 

Odsunęłam nogi od dziewczyny i wstałam z krzesła.  Ona nadal była na kolanach, a tyłek opierała na stopach. Nie zmieniła pozycji, tylko spojrzała w górę. Podeszłam do niej bliżej, tak blisko, jak tylko było to możliwe. Dłonią przesunęłam na bok kremową tkaninę majtek, odsłaniając wygoloną szczelinkę. 

 – Cipki też lubisz lizać? – zapytałam.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała, jednak ja nie czekałam na odpowiedź. Wysunęłam biodra do przodu i zbliżyłam szparkę do jej ust. Martyna położyła na szczelince dwa delikatne pocałunki. Po chwili jednak wysunęła język i końcówką dotknęła krawędzi łechtaczki, jakby próbując jej smaku. Musiał je spasować, bo już po chwili jej język wirował wewnątrz niczym tornado. Przyjmowałam tę pieszczotę z zaciekawieniem, otwierając się na nowe doświadczenie. Szybko zaczęłam tracić nad sobą kontrolę. Język dziewczyny dotykał głęboko położonych obszarów szparki. Umiejętnie poruszała się pomiędzy oboma rzędami warg, a z moich westchnień i syknięć budowała mapę najbardziej erogennych miejsc.

Nie wiedziałam, czy każda łechtaczka zbudowana jest w taki sam sposób, a może to dziewczynie wystarczyło kilka chwil, żeby zorientować się w moich ulubionych pieszczotach. W każdym razie zaczęłam całkowicie odpływać. Stanęłam szerzej, pozwalając Martynie dotrzeć jeszcze głębiej. Złapałam ją za głowę i przysunęłam mocno do siebie. Po chwili zaczęły szarpać mną mocne spazmy i nogi odmawiały posłuszeństwa. Nie puszczałam głowy asystentki, nawet kiedy fale kobiecych soków zalewały jej twarz. Dopiero kiedy skończyłam, poluźniłam uścisk. 

Dziewczyna przechyliła się do tyłu. Miała rozpięte spodnie, a dłoń głęboko wsuniętą pod bieliznę. Z zamkniętymi oczami leżała na podłodze, a z mokrych od moich soków ust wydobywały się głośne westchnięcia. Po chwili także moja asystentka zanurzyła się w rozkoszy, szczytując na dywanie w moim gabinecie.

Jeszcze przez dłuższą chwilę nie docierało do mnie to, co wydarzyło się przed momentem. Wiedziałam tylko, że to coś niesamowitego, czego wcześniej nie doznałam. Nie chciałam tego przerywać. Wręcz przeciwnie, to miało się rozwinąć i chciałam podzielić się nowym doświadczeniem. Uznałam jednak, że mój służbowy gabinet nie będzie najlepszą areną do prowadzenia tego typu zabaw. Byłam nadal w pracy i nie chciałam, żeby ktoś inny poznał moją nietypową relację z Martyną. 

Wstałam i włożyłam na siebie cywilne ubrania. Potem sięgnęłam po telefon i wybrałam numer mojego męża. Odebrał po kilku sygnałach.

 – Wracam do domu – oznajmiłam bez żadnego wstępu. – Przyjedzie ze mną Martyna, moja asystentka. Ogarnij mieszkanie i siebie, bo może być gorąco.

 – Nie rozumiem? – Głos Michała zdradzał jego kompletną dezorientację. 

 – Przygotuj się na wszystko! Wierzę, że zrozumiałeś. 

 – Na wszystko?

 – Tak – dodałam i rozłączyłam się szybko. 

Ogarnęłam wzrokiem gabinet. Martyna stała pod drzwiami i poprawiała spodnie. Na jej niewinnej młodziutkiej twarzy rysowała się udawana niepewność i strach. Podeszłam do niej. Powoli, ale bardzo stanowczo, chwyciłam ją jedną ręką za szyję. Zbliżyłam usta do ucha i wyszeptałam:

 – Choć mała suko. Czeka cię jeszcze robota u mnie w domu. Jak będziesz się dobrze zachowywać, to może w nagrodę podzielę się z tobą kutasem. 

 – Dobrze, proszę pani.

O autorze