Razem z mężem lubimy bawić się w ten sposób, że prowokuję go do momentu w którym osiągnie granicę orgazmu. Następnie wstrzymuję akcję i zamykam jego penisa w okowach wstrzemięźliwości, 24/7. To ja decyduję, kiedy może sobie ulżyć i kiedy może osiągnąć orgazm.

Częścią zabawy jest to, że ja dochodzę tyle razy ile mi się podoba, w taki sposób jaki sobie wybiorę. Mam chłopaka Czarka, który mieszka w Łodzi i przyjeżdża do nas na weekend raz w miesiącu.

Kiedy wprowadziliśmy się z Grzegorzem na kilka miesięcy przed ślubem, poznałam nowych sąsiadów. Bardzo polubiłam Lucynę i szybko wydało się, że Marek jest policjantem, a zanim się poznali ona była striptizerką i eskortą.

Zainteresowały mnie ich swingersowe ciągoty. Lucyna chętnie się dzieliła opowieściami ze spotkań, jakie mieli z innymi parami.

Ona za to była zafascynowana naszym prowokowaniem i odmawianiem. Chciała poznać wszystkie szczegóły, a ja cieszyłam się że mam kogoś, z kim mogę się podzielić. Dowiedziałam się, że Marek też lubi być prowokowany, ale składa się to głównie z patrzenia na to jak ktoś odbywa stosunek z jego żoną, kiedy on jest związany. Musiał czekać, aż jego dany facet skończy i wyjdzie. Dopiero wtedy mógł być uwolniony i dojść na własną rękę, lub z pomocą Lucyny.

Spotykamy się z sąsiadami około raz w tygodniu w lato, a mniej więcej raz lub dwa w miesiącu w chłodniejsze pory roku. Znaliśmy się przez pół roku, zanim zaprosili nas do wspólnej zabawy.

Opowiem o szczegółach innym razem. Chodzimy do ich mieszkania. Ja zostaję z Markiem, podczas gdy Lucyna torturuje mojego męża w ich piwnicy. Kiedy jeszcze była eskortą, miała klientów którzy lubili być dominowani. Jest znacznie lepsza w słownym upokarzaniu, niż ja. Mój mąż nie lubi tego, jedynie toleruje w małych dawkach. Ja nigdy nie wiem co powiedzieć, dlatego chętnie przysłuchuję się docinkom Lucyny.

Tak więc pewnego wieczoru leżałam z Markiem w łóżku. Właśnie skończyliśmy pierwszą rundę ujeżdżania. Uwielbia kiedy jestem na górze, ponieważ wtedy może chwytać moje wielkie, naturalne piersi. Lucyna powiększyła swoje i są to najbardziej zaokrąglone piersi jakich miałam okazję dotykać. Wiem, że podobają się Markowi, ale jestem też pewna że świetnie się bawi z moimi.

Leżę zrelaksowana w łóżku, myśląc o Lucynie torturującej mojego męża, kiedy pada pytanie:

– Mogę cię prosić o przysługę?

– O co chodzi? – spytałam zaciekawiona.

Marek zawahał się.

– Lubię pewną zabawę z odgrywaniem ról, której nie lubi Lucyna. Zastanawiałem się, czy chciałabyś wziąć udział.

– Ale o co konkretnie chodzi? – zapytałam znowu.

Marek wyjaśnił, co miał na myśli. W skrócie, chciał żebym przyszła do ich domu i została „aresztowana” za prostytucję. Podczas skuwania miałam powiedzieć, że „zrobię wszystko żeby tylko nie iść do więzienia”. Tak więc zamiast wziąć mnie na komisariat, poszlibyśmy do salonu. On usiadłby na kanapie, a ja robiłabym mu laskę z rękami spiętymi za plecami. Po wszystkim zdjąłby kajdanki i mogłabym wyjść.

– Przemyślę to. – powiedziałam Markowi.

Następnego dnia zadzwoniłam do Lucyny i opowiedziałam jej o czym rozmawialiśmy z jej mężem.

– On wie, że ja nie lubię tej szczególnej zabawy. – powiedziała, wzdychając.

– Nie masz nic przeciwko, żebyśmy to zrobili? – zapytałam.

– Nie. W zasadzie, byłabym wdzięczna. Mam nadzieję, że jeśli zrobi to z tobą, to da mi spokój w tym temacie. – odpowiedziała.

– Nadal się zastanawiam, ale dobrze wiedzieć że nie masz nic przeciwko.

– Nie, nie mam.

Dopiero kilka dni później zdałam sobie sprawę, dlaczego ta zabawa była drażliwym tematem dla Lucyny. Przypuszczam, że kiedy była eskortą, mogła być aresztowana za prostytucję. Zastanawiałam się, czy aresztujący ją gliniarze też chcieli żeby „robiła dla nich rzeczy”. Niestety, nie znam się na tych sprawach, jeśli chodzi o pracowników seks biznesu.

Zdecydowałam, że co mi tam. Co może być trudnego w obciąganiu pały z rękami spiętymi za plecami?

Byłam nieco zaintrygowana. Mój mąż robił mi minetę będąc jednocześnie związanym, przynajmniej dwa lub trzy razy w miesiącu. Ciekawe, jak to jest być „zmuszonym” do robienia komuś dobrze…Napisałam do Marka, że może mnie „aresztować” kiedy tylko sobie zażyczy. Odpowiedział, dziękując. Miał klucz do naszych drzwi, więc mógł wejść o każdej porze i mnie zaskoczyć.

Zdecydowanie, za pierwszym razem tak się stało. Siedziałam na sofie w salonie, czytając nowelę na Kindle’u. Kiedy podniosłam wzrok, stał przede mną w swoim mundurze. Przestraszyłam się tak bardzo, że nieomal nie uderzyłam go czytnikiem.

Kazał mi wstać i zdjąć bluzkę i biustonosz. Skuł ręce za plecami. Nadgarstki szybko odczuły, że szarpanie się w kajdankach to zły pomysł.

Marek bawił się przez chwilę moimi piersiami, zanim przypomniałam sobie swoją kwestię. Nie jestem dobrą aktorką.

– Panie oficerze, zrobię wszystko żeby tylko nie iść do więzienia.

– Wszystko? – zapytał Marek.

– Cokolwiek. – odpowiedziałam, potakując.

Marek rozpiął spodnie, wyciągnął interes i usiadł na kanapie. Zabrało mi dobrą minutę, zanim uklękłam i wzięłam go w usta.

Zniżanie się na kolana ze spiętymi dłońmi to konkretny wysiłek. Nie mogłam użyć rąk do złapania równowagi ani chociażby wsparcia się. Gwałtownie upadłam na kolana. Puszysty dywan zmniejszył impet, ale nadal bolało. Poczułam podziw dla męża za te wszystkie razy, kiedy robił mi minetę będąc związanym.

Nie wiedziałam ile to potrwa, ale dałam z siebie wszystko. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo polegałam na pracy rąk podczas obciągania, dopóki nie musiałam tego zrobić bez ich udziału. Na szczęście dla mnie, Marek myślał o tym odgrywaniu ról już od jakiegoś czasu, więc doszedł po około piętnastu minutach. Następnie wyszedł z mieszkania.

Poszłam do kuchni, żeby się napić. Nie wiem jak inni, ale ja nie przepadam za smakiem spermy w ustach. Jasne, robiłam wcześniej dobrze Czarkowi, mojemu chłopakowi, ale nie obraziłabym się jeśli nigdy więcej nie musiałabym połykać spermy.

Myślałam nad tym co się właśnie stało i jak bardzo podniecona byłam. Wróciłam do salonu, żeby masturbować się ręką. Fantazjowałam na temat bycia „zmuszoną” do obciągania, dopóki nie doszłam. Trwało to trochę, zanim wstałam, podniosłam bluzkę i biustonosz, i ubrałam je na powrót.

Nie chciałam, żeby mąż dowiedział się o naszej zabawie. Nie dominuję go za każdym razem, ale zawsze mam kontrolę. Nie chciałam, żeby wyobrażał sobie mnie w kajdankach, robiącej mu dobrze ustami, doprowadzającej go do granic orgazmu. Jedyne w co my się bawimy, to prowokacja i odmowa.

Teraz, regularnie raz w miesiącu, w godzinach porannych kiedy mój mąż jest w pracy, Marek przychodzi mnie „aresztować”. Za każdym razem wydaje mi się, że poświęcił wcześniej czas na rozmyślanie o tym, ponieważ dochodził całkiem szybko. Zawsze kiedy wychodził, robiłam sobie coś do picia, masturbowałam i również dochodziłam całkiem intensywnie. Tak, bawiłam się prawdopodobnie tak dobrze, jak Marek.

Pewnego dnia, kiedy wyciągałam pranie z suszarki, Marek zakradł się za moimi plecami i „aresztował” mnie. Kiedy dotarliśmy do salonu, kazał mi się całkowicie rozebrać. Nie myślałam nad tym długo i ściągnęłam bluzkę, biustonosz, spódniczkę i majtki. W międzyczasie zauważyłam, że jest trochę po siedemnastej. Nad tym też się nie zastanawiałam głębiej. Mąż pracuje w stolicy i nie wraca przed 18:30.

Po tym jak Marek mnie zakuł, wypowiedziałam swoją śpiewkę. Najwidoczniej nie wypadła przekonująco, ponieważ zamiast rozpiąć spodnie, przeprowadził mnie pod frontowe drzwi i otworzył je. Jedyną rzeczą, jaka powstrzymywała świat przed moim widokiem, były szklane drzwi.

Odechciało mi się gry. Poprosiłam Marka, żeby zamknął drzwi. Skurczybyk otworzył w zamian te przezroczyste i odsłonił mnie na widok wszystkich. Po chwili, która wydawała się wiecznością, zamknął obydwa skrzydła za sobą. Nie mieszkamy na zatłoczonej ulicy, ale o tej porze ludzie wracali z pracy i ta świadomość wystarczyła, żebym przestraszyła się na samą myśl o staniu nago w korytarzu pod mieszkaniem.

W końcu wróciliśmy na kanapę, gdzie Marek rozpiął spodnie, wyciągnął penisa i usiadł. Upadłam na kolana trochę zbyt gwałtownie i poczułam ból, kiedy brałam interes Marka do buzi.

Nie wiem czy był zmęczony czy może zły, ale zajęło to dobre pół godziny zanim doszedł. Ból w nogach przeszedł, ale miałam zdrętwiałą żuchwę.

Usiadłam na kolanach, czekając aż Marek wstanie. Nie zrobił tego.

– Powiedziałaś Grzegorzowi o naszej zabawie? – zapytał w zamian.

Powinnam była skłamać. Zamiast tego, powiedziałam:

– O nie, nie chcę żeby mój mąż się o tym dowiedział.

– Aha… – zwlekał chwilę z odpowiedzią, po czym kontynuował. – Nie czuję się dobrze z jego niewiedzą. Lada chwila powinien wrócić z pracy, a my go przywitamy. Wytłumaczysz mu, dlaczego siedzisz naga na podłodze w salonie, z rękami w kajdankach.

Po czym wziął w dłoń pilot do telewizora i włączył TVN24. Przynajmniej tyle, że do powrotu męża nie byłam skazana na inne stacje informacyjne, bo tego bym już nie zniosła. Wystarczyło, że miałam w ustach posmak spermy, którego nie mogłam wypłukać czymś do picia.

Przyjęłam najwygodniejszą pozycję, jaką mogłam w tych okolicznościach. Oparłam się plecami o kanapę, siedząc na dywanie. Myślałam o błaganiu Marka o zmianę zdania, ale czułam po tonie głosu, że naprawdę zależy mu na moim wytłumaczeniu się przed mężem.

W połowie jakiegoś reportażu z miejsca zdarzenia, Grzegorz wrócił do domu. Marek wyłączył telewizor.

– Weronika ma ci coś do powiedzenia. – oznajmił.

Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego się wtedy nie odezwałam. Może chciałam sprzeciwić się Markowi. Może chciałam zobaczyć, czy mąż cokolwiek z tym zrobi. Może chciałam zobaczyć, jak zareaguje Marek.

On nie zrobił nic. Kiedy siedziałam cicho, powiedział:

– Weronika uwielbia ssać mi pałę, mając ręce w kajdankach.

Złapał mnie za rękę i podciągnął do klęczącej pozycji. Jego penis nadal zwisał ze spodni. Był całkiem miękki. Wmusił moją twarz na niego. Chciałam go ugryźć, ale pomyślałam że w moim położeniu nie skończyłoby się to dobrze. Nie sądziłam, że Marek mógłby mnie skrzywdzić, ale nie chciałam go rozzłościć i się przekonać.

Penis całkiem szybko stał się na powrót twardy, mimo iż dopiero co się nim zajmowałam. Mąż usiadł na krześle przy stole i patrzał, jak obciągam Markowi. Czas który upłynął znowu wydawał się być wiecznością, ale w praktyce minęło jakieś 45 minut. Miałam obolałą żuchwę i kolana, kiedy podciągnął mnie za łokieć, stanął za mną, pobawił się moimi piersiami przez chwilę i w końcu rozpiął kajdanki.

– Podgrzej mi rosół. – powiedziałam do męża, pocierając nadgarstki. Posłuchał mnie i poszedł do kuchni. Do czasu, kiedy podał ją na stół, siedziałam już na krześle, nadal naga i oszołomiona całym zajściem.

Kiedy jadłam, Grzegorz nie odezwał się ani słowem. Wiedziałam, że podobało mu się przedstawienie, jakie zgotował mu Marek.

– Pogadamy o tym jutro. Daj mi już dzisiaj spokój. – powiedziałam mu.

Następnego wieczoru przygotowałam jeden z jego ulubionych obiadów. Przy kolacji wyjaśniłam mu jak doszło do tej sytuacji. Wytłumaczyłam, że bawimy się z Markiem w odgrywanie ról. Oczywiście, mąż to zrozumiał, ponieważ sam świetnie się bawi przy naszym odgrywaniu prowokacji i odmowy.

O autorze