Pół roku temu skończyłem szkołę dla pielęgniarek i zacząłem staż w lokalnym szpitalu. Oddziałowa była sporo starsza ode mnie, była przed czterdziestką i miała na imię Jola. Przemiła kobieta wzięła mnie natychmiast pod swoje skrzydła. Świetnie się dogadywaliśmy. Pracowaliśmy na dziennych zmianach, dużo się działo i naprawdę podobała mi się ta praca. Powiadomiłem ją, że jestem homoseksualny i poprosiłem o dyskrecję, z czym nie miała żadnego problemu. To był bardzo niepozorny, subtelny typ homoseksualizmu- nikt mnie nie podejrzewał o bycie gejem. Byłem normalnym, standardowym chłopakiem, zaczynającym nową karierę.

Jola nieustannie zapraszała mnie do siebie na kolację przez całe pierwsze dwa tygodnie. Nigdy nie lubiłem spotykać się ze znajomymi z pracy i zbywałem ją, póki pewnego czwartku nie miałem już wyjścia. Zdecydowanym tonem poprosiła, żebym zjadł następnego wieczoru posiłek z nią i jej mężem, oraz wypił z nimi kilka drinków.

Nigdy wcześniej nie poznałem jej mężczyzny. Zapytałem, czy mam cokolwiek przynieść, a Jola powiedziała że zamierza ugotować spaghetti, więc czerwone wino świetnie się z nim zgra. Tak więc następnego dnia wróciłem do domu, wziąłem prysznic, zatrzymałem się w okolicznym sklepiku i wybrałem dobre wino, po czym zjawiłem się pod wskazanym adresem około godziny 19. Ich dom był bardzo ładny. Mąż Joli, Stanisław, powitał mnie u progu.

Był osobnikiem znacznych rozmiarów i wydawał się być starszy od żony. Miał prawie dwa metry wzrostu i zapewne ponad sto kilo wagi. Jego czarne włosy były przyprószone siwizną po bokach głowy. Przedstawił się i zaprosił do środka, pytając czy mam ochotę się czegoś napić. Przytaknąłem, więc oddalił się żeby przygotować martini, a ja wszedłem do kuchni żeby przywitać się z Jolą.

Kolacja przebiegła gładko. Składała się z luźnej pogawędki na temat pracy, ale Stanisław wydawał się być mimo to lekko podenerwowany. Nie odzywał się, praktycznie siedział tylko i uśmiechał się, okazjonalnie uczestnicząc w rozmowie. Wypiliśmy butelkę wina, co w dodatku do dwóch martini przed posiłkiem sprawiło, że czułem się podchmielony. Po kolacji poszliśmy do piwniczki na wino, wybraliśmy kolejną butelkę i usiedliśmy, aby porozmawiać dalej. W konwersacji pojawiło się kilka ciężkich pauz, w których Stanisław spoglądał na mnie, uśmiechał się, a następnie przenosił wzrok na Jolę. Po kolejnej takiej przerwie w rozmowie, kobieta odwróciła się do męża i powiedziała:

– I co o tym sądzisz?

O autorze