Ja miałem na sobie tego wieczoru dobrze skrojony garnitur Armaniego, który świetnie pasował do sukienki żony. Miałem również założone bokserki, podczas gdy ona jak zwykle poszła odważnie na całość, bez bielizny. Mogłem podziwiać jej wystające na dobry centymetr sutki. Czy wspominałem wcześniej słowo „seksi”?
Kiedy zamówiliśmy jedzenie, chciałem dać jej prezent z okazji rocznicy, ale przeszkodziła mi w tym.
– Kochanie, wiem że chciałbyś mi dać swój prezent, ale wciąż czekam aż mój prezent dla ciebie tu dotrze. Tym razem chciałabym ci go wręczyć pierwsza.
– Zgoda. – odpowiedziałem z wahaniem.
– Proszę, zrozum, że to coś bardzo specjalnego. Wiem, że na pewno ci się spodoba. Czekam już prawie rok na wręczenie ci go.
– Nigdy nie byłbym w stanie czekać cały rok, żeby ci coś dać. – powiedziałem zaskoczony – Masz wstrzemięźliwość godną świętego, moja droga.
Uśmiechnęła się szeroko (uwielbia komplementy), po czym kontynuowała:
– Jak najbardziej ci się należy, ale nie wiem jak na niego zareagujesz. To coś bardzo niezwykłego i mam nadzieję, że potraktujesz go jako dowód mojej miłości do ciebie. Kocham cię bardzo. Proszę, pamiętaj o tym, bez względu na to co się stanie.
W tym momencie zacząłem się przejmować.
– Kochanie, zaczynasz mnie przerażać. Czy jest coś jeszcze, co chciałabyś mi powiedzieć? – zapytałem.
Nagle podskoczyła na krześle i zaczęła machać do jakichś ludzi, jakby się paliło.
– Chodźcie tutaj!
Pojawiła się przede mną para ludzi. Mężczyzna był stanowczo za chudy, do tego stopnia, że jego nogi wyglądały jakby miały się połamać. Miał długie blond włosy, niechlujną brodę w nieładzie i bardzo mocno opaloną skórę. Na pewno był jakimś hipsterem. Miał w sobie jednak coś z Kurta Cobaina, co dodawało mu uroku. Nosił szorty i koszulkę, pasek u spodni i trampki. Kobieta miała krótkie blond włosy i była tak opalona, jakby dopiero co wróciła z wakacji na Karaibach. Była bardzo ładna, ale, tak jak mężczyzna, zbyt chuda. Mała na sobie obcisłą sukienkę na ramiączkach, która wyglądałaby dobrze, gdyby kobieta miała jakikolwiek biust pod spodem. Brzmię okropnie, prawda? Nie chcę nikogo osądzać, pragnę tylko oddać jak najdokładniejszy obraz sytuacji. Kobieta miała chyba najmniejszą z możliwych miseczek. Miała za to ładną, okrągłą pupę i wydawała się być bardzo podekscytowana, tak jak mężczyzna obok. – Radosławie, to jest Mops i Lu, skrót od Lusi.
– A to skrót od Lucyna. – kobieta przerwała jej, chichocząc.
Zaśmiałem się, z powodu jej usposobienia, a nie z żarciku.
Sylwia kontynuowała.