Dzisiejszy dzień okazał się być trochę chłodniejszy niż poprzedni dzięki ulewnym deszczom. Oznaczało to, że w stodole były dodatkowe prace, które nie zostały wykonane wczoraj, więc trzeba je było nadrobić.

Jacek wyruszył w drogę, nie spodziewając się niczego niezwykłego, myślał, że na pewno miło byłoby choć raz zmienić tempo. Miał kilka koni, dojną krowę i kury. Może pewnego dnia kupi więcej zwierząt, ale teraz to było wszystko, na co mógł znaleźć czas, ponieważ miał już inną pracę w mieście.

Farma była początkiem marzenia, którego zawsze pragnął i był na dobrej drodze do jego spełnienia. Gdy ruszył w kierunku tylnej części stodoły, coś przykuło jego uwagę na poddaszu, ale nie zwrócił na to większej uwagi. Koty sąsiadów lubiły przechadzać się od czasu do czasu, więc po prostu założył, że to one. Z pewnością nie miał nic przeciwko nim tutaj – trzymały myszy na dystans i z dala od jego domu.

Po nakarmieniu pierwszego ze swoich zwierząt, Jacek potrzebował się napić, więc udał się do ręcznej pompy i wiadra na zewnątrz. Tym razem wydawało mu się, że widział coś kątem oka i nie był to kot!

Starając się poruszać niepozornie i udawać, że nie został zaskoczony, majstrował przy kilku przedmiotach na półce, zmierzając do pompy. Idąc, zaczął nucić do siebie. Sięgając po wiadro, napełnił je do połowy. Deszcz wciąż padał, ale nie na tyle, by zasłonić mu widok. Bez wahania zatrzymał się, natychmiast odwrócił i rzucił wiadro z wodą w postać, która była za nim. Kiedy otworzył oczy, spojrzał w parę jasnoniebieskich oczu, które były w takim samym szoku jak on.

„Co tu robisz i czego chcesz?” – zapytał Jacek. Nieznajomi byli rzadkością w tych stronach. Wyglądała znajomo, ale nie był pewien, czy ją rozpoznał. Ludzie przewijali się przez jego pracę na stacji benzynowej cały czas, ale nigdy nie zwracał na nich uwagi. Prowokowało to jedynie niepotrzebne rozmowy, więc jego szef powiedział mu, że ma nie zatrzymywać bez potrzeby klientów.

„Pracuje pan na stacji, prawda?” – powiedziała niemal zmysłowym głosem. „Nie chcę przeszkadzać, ale musiałam pana poznać.”

Wciąż patrząc prosto w jej oczy, zauważył, jakie były piękne i niebieskie. Odpowiedział: „Mam nadzieję, że zanim udzielę informacji o tym, kim jestem i gdzie pracuję, dowiem się, co tu pani robi.” Zmarszczyła nos, jakby była rozczarowana, ale miał rację. Powinna wyjaśnić mu, dlaczego stoi na jego posesji.

„Mam na imię Anna. Zeszłej nocy dojechałam na twoją stację z przebitą oponą, jakiś facet powiedział, że może to naprawić, ale zajmie to dwa dni, więc poszłam i znalazłam sobie pokój w motelu, żeby zaczekać. Kiedy cię tam zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Więc pojechałam za tobą do domu i spałam w twojej stodole zeszłej nocy. Chciałam cię poznać. To wszystko. Nie wiem dlaczego, ale przykułeś moją uwagę.” Z jakiegoś powodu uwierzył jej w tę dziwną historię. W jej głosie była prawda.

„Nie musiałaś się skradać, a już na pewno nie musiałaś spać w mojej stodole. Skoro zapłaciłaś za pokój w motelu, a mimo to spałaś tutaj, musiałaś naprawdę chcieć się przywitać, więc tym razem nie zgłoszę cię na policję.” Uśmiech pojawił się na jej twarzy i po raz pierwszy Jacek zauważył, że ta kobieta jest tak piękna, jak jej oczy.

„Nie daj się jej” – pomyślał Jacek. „Kobiety to same kłopoty. Albo wszystkie kobiety, które poznałem, wydają się takie być. Z drugiej strony… to nie ja ją znalazłem, to ona znalazła mnie. Co ja sobie myślę, przestań!!!” – powiedział do siebie w myślach Jacek. Nie był z kobietą od dłuższego czasu i poczuł, że zaczyna mu to schlebiać i jest lekko podniecony. Odsuwając na bok swoje pragnienia, Jacek powiedział: „Słuchaj, muszę wykonać swoje obowiązki. Mam zaległości.”

Uśmiechnęła się ponownie, tym razem śmielej i powiedziała: „Mogę pomóc. Poza tym, potrzebuję czegoś do roboty na kilka godzin.” Z tym nie mógł się kłócić. „W porządku, na początek muszę napełnić te wiadra wodą, chcesz spróbować?” – zapytał. Skierowała się, by podnieść dwa wiadra, a kiedy się pochyliła, Jacek zobaczył dekolt, który wołał jego imię, nie wspominając o tym, że miała najładniejszy tyłek w historii.

Porzucając swoje narzędzia, sięgnął po jej dłoń i przyciągnął ją do siebie… Jego pocałunek był na początku delikatny – aby upewnić się, że jest chętna. Tak jak myślał, była… na dowód wepchnęła swój język z powrotem do jego ust. Ich usta złączyły się, a języki zatańczyły. Ręce Jacka zsunęły się w dół jej pleców i objęły jej tyłek. Obcięte dżinsowe szorty również go podnieciły i teraz nie mógł się powstrzymać.

Pozwalając swoim ustom oderwać się od jego ust, przeszła w dół jego nagiej owłosionej klatki piersiowej, całując każdy centymetr… Rozpięła jego spodnie. Dżinsy były dość ciasno opięte, ale szybko opadły przy odpowiednim pociągnięciu. Wtuliła twarz w jego skórę, miękkie jaja wybrzuszały się spod i tak już sztywnego kutasa. Pocałowała główkę jego kutasa i lekko musnęła go językiem. Z sapnięciem z ust poczuł, jak jego kutas wsuwa się w jej ciepłe usta, mniej więcej do połowy…. Boże, to było dobre uczucie.

Wsuwała go i powoli wyciągała z ustami owiniętymi wokół niego. Każdy ruch sprawiał, że stawał się sztywniejszy. Teraz wzięła lewą rękę i chwyciła podstawę jego kutasa, wcisnęła kciuk w podstawę jego trzonu i pocierała co jakiś czas dla dodatkowej przyjemności.

Jacek jęczał teraz i musiał chwycić się ogrodzenia po swojej stronie, aby zachować równowagę. Jej gorące usta wciągnęły jego kutasa do końca, na tyle głęboko, że dotknął tylnej części jej gardła. Gdy go wyciągnęła, zacisnęła usta wokół niego i ponownie wsunęła go do środka.

Uwielbiała ssać kutasa i wiedział po jej ruchach, że cieszyła się tym tak samo jak on. Chwilę później zmuszał się, by się powstrzymać. Nie było sensu. Była po prostu zbyt dobra, a on był zbyt podniecony. Wystrzelił ładunek głęboko do jej gardła… Nie tracąc nawet kropli. Wylizała jego kutasa do czysta.

Patrząc w górę, zapytała z uśmiechem, czy wszystko z nim w porządku. Jacek mógł tylko skinąć głową i uśmiechnąć się w odpowiedzi. Z miękkimi kolanami upadł na ziemię i poczuł dreszcz przebiegający po jego ciele… och, jak miło. Leżał tak z nią przez kilka chwil, aż poczuł, że wraca mu energia.

Pamiętając o swojej pracy w stodole, zaczął pompować wodę, ochlapał twarz i zaproponował Annie to samo. Kiedy dotarli do stodoły, podał jej pojemnik i wskazał paszę dla kur, a ona wiedziała, co robić. Gdy skończyli, wróciła i zastała go kończącego wiązać linę. Wspięła się na górę, by przyjrzeć mu się z bliska. „Jak leci?” – zapytała z szerokim uśmiechem. „Dobrze, a u ciebie?” – odpowiedział pytaniem.

„Świetnie, wracam tylko sprawdzić, czy mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić”. Spojrzeniem, które mówiło wszystko, poprosił ją, by usiadła obok niego. Rozmawiali przez kilka chwil i powoli jego ręce zaczęły się zbliżać do jej zapiętej do połowy koszuli. Całkowicie podniecona… wykonała ruch i ścisnęła jego twardego kutasa. Kontynuowali rozbieranie się nawzajem, całując się, dotykając, liżąc i pieszcząc w międzyczasie.

Jacek znów był tak sztywny, że nie mógł dłużej czekać, myśląc o tym, jak wcześniej ssała jego kutasa, był spuchnięty na maksa! Wskazał jej, by uklękła i wepchnął palce do jej wnętrza, upewniając się, że jest mokra… Co wydawało się nie być dla niej problemem, biorąc pod uwagę, jak bardzo była mokra!

Jacek przejechał główką swojego kutasa kilka razy między wargami jej gorącej cipki, nie chcąc jeszcze go wsuwać. Tak bardzo chciał się teraz pieprzyć, że trudno mu było się opanować. Po tym, jak udało mu się zmoczyć kutasa, lekko włożył go w jej tyłek… na początku powoli i wsuwając i wysuwając, aby było to bezbolesne. Kiedy pieprzył ją od tyłu, Anna głośno stęknęła z przyjemności i od czasu do czasu krzyczała: „TAK! Rżnij mnie mocniej, mocniej…” i przechodziła w kolejne jęki.

Po chwili przewrócił ją na plecy i wepchnął swojego kutasa do jej cipki i pieprzył jeszcze mocniej… w ciągu kilku minut jednocześnie doszli tak mocno, że zwierzęta zaczęły się ruszać na dole. To było niesamowite.

Byli już dość zmęczeni… więc po prostu leżeli na sianie, ciesząc się, że trzymają się w ramionach. Jacek zapytał, czy chciałaby wziąć prysznic, zanim pójdzie do samochodu… a ona chętnie się zgodziła. Chwyciła swój plecak zza słupka, gdzie zostawiła go po przyjeździe i weszła za nim do środka. „A może po tym, jak pójdziemy po twój samochód, zostaniesz na noc?” – zapytał niepewnie. Nawet się nie zastanawiając, Anna z radością zgodziła się również na to.

O autorze