Mężczyzna mruknął coś pod nosem w obcym języku. Nie byłam do końca pewna, ale chyba był to hiszpański, lub przynajmniej brzmiał podobnie.I chyba nie był to miły komentarz.

                ‒ W porządku ‒ powiedział, rozsiadając się wygodniej. ‒ Nie będę przeszkadzał w czytaniu sfrustrowanej seksualnie kobiecie. ‒ Uniósł dłonie w geście kapitulacji.

                Poderwałam głowę znad tekstu i wbiłam w niego wściekłe spojrzenie.

                ‒ Co powiedziałeś? ‒ zapytałam, powoli cedząc słowa.

                Nieznajomy wzruszył niedbale ramionami, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Mimowolnie zacisnęłam palce na książce z taką siłą, aż zbielały mi knykcie. Jeśli ją puszczę, to zacisnę mu je na gardle.

                ‒ Sądząc po okładce jak i zarówno po tytule, jest to romans. Z tyłu mignęła mi skala ostrości treści, nie łatwo było to wywnioskować.

                Otworzyłam, a następnie zamknęłam usta. Facet uśmiechnął się z wyższością.

                ‒ Wobec tego odwróć głowę i zacznij dręczyć inne pasażerki ‒ warknęłam.

                ‒ Przykro mi ‒ szepnął, nachylając się w moją stronę. Mój zdradziecki wzrok zsunął się na jego miękkie usta. ‒ Ty siedzisz najbliżej.

                ‒ Odwal się ‒ rzuciłambezradnie. Co za irytujący facet.

                Odwróciłam się twarzą w stronę okna, unosząc wyżej książkę. Samolot zdążył wystartować i przez tego idiotę nawet nie zauważyłam, kiedy to się stało! Wtedy coś mnie podkusiło i przybliżyłam się bardziej do okna, wzdychając głośno.

                ‒ Jakie piękne widoki! ‒ zawołałam głośno. ‒ Ty też to widzisz? ‒ dodałam, szczerząc radośnie zęby.

                Na chwilę zapomniałam o jego irytującym zachowaniu. Krajobraz wynagrodził mi złość, którą jeszcze przed chwilą czułam. Odwróciłam się przez ramię i uśmiech zamarł mi na ustach. Facet wsparł się łokciem na moim fotelu i spojrzał ponad moim ramieniem, niebezpiecznie przybliżając do mnie swoją twarz. Poczułam jego ciepły miętowy oddech na swoich wargach. Rozchyliłam usta, czując, jak moje wszystkie myśli uciekają gdzieś daleko w niebezpieczne rejony.

                ‒ Rzeczywiście, piękny widok ‒ wymruczał, spoglądając mi prosto w oczy.

                Odjęło mi mowę. Nigdy wcześniej nie spotkałam tak przystojnego mężczyzny. I choć miał naprawdę paskudny charakter, to urody nie można było mu odmówić.

                ‒ Możesz się odsunąć? ‒ zapytałam zachrypniętym z emocji głosem.

                Spojrzenie nieznajomego pociemniało.

                ‒ Oczywiście. ‒ Cofnął się z ociąganiem.

                Ukradkiem wzięłam głęboki wdech, odchrząknęłam i sięgnęłam z torby bezprzewodowe słuchawki, które połączyłam z telefonem. Włączyłam muzykę, otworzyłam książkę i ze wszystkich sił starałam się nie patrzeć na mężczyznę siedzącego po mojej lewejstronie.

                Jedną stronę czytałam kilka razy, aż w końcu westchnęłam zrezygnowana i wrzuciłam książkę z powrotem do torebki. I nie była to wina jej treści, tylko rozkojarzenia siedzącego na fotelu obok. Byłam wściekła. Kupiłam ją specjalnie na podróż, miałam zupełnie inne plany na ten trzy godzinny lot. Tymczasem jakiś arogancki dupek wyprowadził mnie z równowagi już podczas pierwszych minut.

                Tak bardzo się starałam, ale obecność pasażera z boku nie potrafiłam skupić się na niczym. Wyjęłam książkę z torebki i otworzyłam na początku. Zignorowałam ciche prychnięcie siedzącego obok faceta. Po kilkudziesięciu minutach prób przebrnięcia przez pierwszą stronę, przełożyłam kartkę. Przez cały czas czułam na sobie jego palące spojrzenie. Udawałam, że czytam, aby nie zauważył, że to przez niego nie mogłam się skupić.

                W końcu zrezygnowałam. Poległam z kretesem. Z ciężkim westchnieniem zamknęłam książkę i schowałam z powrotem do torebki. Wyjrzałam przez okno i na chwilę udało mi się skierować myśli na inny tor. Przynajmniej do momentu, w którym dotknął mnie swoim ramieniem.  O mało nie podskoczyłam na fotelu. Zacisnęłam zęby i poprawiłam się, odsuwając od niego jak najdalej mogłam.

                Przy każdym ruchu niby przypadkowo musiał mnie dotknąć. Jego ciało szukało mojego, te niby przypadkowe muśnięcia podnosiły temperaturę i sprawiały, że krew wrzała w żyłach. Zerknęłam na niego spod rzęs i zobaczyłam, że uśmiecha się z zadowoleniem. Robił to specjalnie i świetnie się przy tym bawił.

                Kiedy sięgając po coś ze swojej torby wierzch jego dłoni musnął moje udo nie wytrzymałam. Zerwałam się na równe nogi, swoim gwałtownym gestem zwracając na siebie uwagę siedzących w naszym pobliżu pasażerów. Zmusiłam się, by zachować kamienny wyraz twarzy i zaczęłam się przeciskać między wkurzającym facetem, a fotelem. Nie chciałam robić tego twarzą do niego, więc odwróciłam się tyłem. Co było jeszcze gorszym wyborem.

                On nie wstał, a powinien. Cóż, mogłam się tego po nim spodziewać. Będąc dokładnie na wysokości jego fotela, poczułam, jak moje pośladki ocierają się o coś. Zadrżałam mimowolnie. Nie zaryzykowałam spojrzenia za siebie pomimo tego, że powinnam. To musiała być jego dłoń. On mnie bezczelnie dotknął!

                W innej sytuacji, gdybyśmy się poznali na imprezie, a ja byłabym już po butelce szampana, skończyłoby to się zupełnie inaczej. Jego urok powaliłby mnie na kolana. Ale teraz byłam wściekła. I podniecona. Sfrustrowana.

                Niemal wypadłam na przejście między fotelami. Wyprostowałam się i sztywnym krokiem zaczęłam iść w stronę toalet. Potrzebowałam przestrzeni i choć paradoksalnie wnętrze toalety było wręcz klaustrofobiczne, to nie było w nim zarozumiałego faceta w koszuli.

                Zamknęłam za sobą drzwi, wparłam dłonie na umywalce i spuściłam głowę. Wzięłam kilka głębokich wdechów, z nadzieją, że uda mi się zapanować nad przyspieszonym biciem serca. Nie trwało to długo, bo po chwili ktoś zapukał z zewnątrz.

                Zaklęłam pod nosem. Tylko tego mi brakowało. Nie miałam ani chwili wytchnienia.

                ‒ Zajęte! ‒ zawołałam.

                ‒ Obsługa! ‒ Nadszedł głos z drugiej strony.

                Nie miałam innego wyjścia, jak tylko otworzyć. Pociągnęłam za plastikową klamkę i stanęłam twarzą w twarz z facetem, który wkurzył mnie na początku lotu. Otworzyłam usta, aby zrównać go z ziemią, ale z szybkością światła zasłonił mi je rękę. Wybałuszyłam na niego oczy. Chciałam ugryźć go w palec, ale wepchnął mnie do środka i zamknął za nami drzwi, zanim w ogóle zdążyłam zareagować.

                ‒ Czy ty kompletnie oszalałeś? ‒ spytałam, strząsając z siebie jego rękę.

                Ciemne oczy mężczyzny płonęły. Malutki rozmiar pomieszczenia zmuszał nas do tego, żebyśmy stali ze sobą bardzo blisko. Nasze ciała niemal stykały się ze sobą. Zabrakło mi tchu.

                ‒ Musiałem ‒ wymruczał.

                ‒ Co? ‒ spytałam, marszcząc brwi. Nic z tego nie zrozumiałam.

‒ Jesteś taka piękna ‒ powiedział zachrypniętym głosem.

Mimowolnie zacisnęłam uda, kiedy poczułam skurcz w podbrzuszu. Moja kobiecość zacisnęła się słysząc ton jego głosu. Uniósł dłoń i dotknął mojego policzka. Krew we mnie zawrzała.

‒ Nie powinniśmy… ‒ zaczęłam i urwałam. Uświadomiłam sobie, że byłam zgubiona. Nie potrafiłam zapanować nad swoim ciałem. Głos drżał mi z pożądania.

‒ Pieprzyć to ‒ warknął, przenosząc dłoń z mojej twarzy na kark.

Przybliżył się, jego udo zaczęło napierać na moje. Otworzyłam szerzej oczy, przeczuwając, co zaraz nastąpi. Moje ciało było przepełnione bodźcami. Wtedy mnie pocałował.

W tej sekundzie mój świat zawirował. Jego usta napierały na moje, rozchyliłam wargi i jego język wślizgnął się do środka. Uniosłam ręce i oparłam je na jego twardym torsie. Odpowiedziałam na pocałunek, nie kryjąc przed nim pożądania, które czułam. Dłonie mężczyzny zaczęły błądzić po moim ciele. Z początku były na plecach, potem przeniosły się na biodra.