To był jeden z tych dni. Taki, który skłania do zastanowienia się nad zmianą pracy. Zaczęło się o 6 rano od problemów z personelem, a wkrótce potem pojawiły się problemy z klientami i sprzętem, z których żadnego nie dało się rozwiązać bez znacznych inwestycji w zasoby ludzkie i finansowe. Wszystko to zostało zaostrzone przez niedobry obiad, który spowodował poważną niestrawność, która trwała całe popołudnie. W końcu było trochę po szóstej i wracałem do domu.
Gdy wyszedłem z budynku, uderzyła mnie ściana palącego gorąca. Był to ten rodzaj gorąca, który sprawia, że oddychając, czujesz ciężar na klatce piersiowej. Szybko podszedłem do samochodu, otworzyłem drzwi i powitało mnie jeszcze gorętsze powietrze unoszące się ze środka, które sprawiło, że 38 stopni na zewnątrz wydawało się przyjemnym chłodem.
Wsiadłem do auta i natychmiast przełączyłem regulację temperatury na automatyczną i ustawiłem 18 stopni. Powietrze z nawiewu było nieprzyjemne, ponieważ samochód starał się schłodzić swoje wnętrze. Jedynym sposobem na ochłodzenie się było ruszenie z miejsca, więc opuściłem szyby, wcisnąłem gaz i wyjechałem z parkingu, aby w pół godziny dojechać do domu.
Mimo że był piątkowy wieczór, ruch na drodze był niewielki. Domyślam się, że upał zmusił wszystkich do wcześniejszego wyjścia z pracy lub wyjazdu w góry. Podczas jazdy starałem się wyprzeć z głowy problemy i w końcu udało mi się go oczyścić, koncentrując się na weekendzie i najlepszym sposobie na ochłodzenie się po powrocie do domu. Chociaż będę sam, postanowiłem wypłynąć łódką na jezioro z dala od tłumów, popływać i pić piwo do zmroku. Nie miałem w zwyczaju pływać samemu, ale od czasu rozwodu rok temu albo pływałem sam, albo z przyjaciółmi, a naprawdę nie byłem tego dnia w nastroju do żadnych rozrywek.
Trzydzieści minut później skręciłem w moją ulicę. Nacisnąłem przycisk otwierania drzwi garażowych i wjechałem do garażu. Szybko wysiadłem z samochodu, zamknąłem bramę i wszedłem do domu. Było ciepło, ale klimatyzacja działała na najwyższym biegu i sprawiała, że dało się żyć. Natychmiast skierowałem się korytarzem do sypialni, gdzie przebrałem się w krótkie spodenki i poszedłem do kuchni.
Znalazłem turystyczną lodówkę, włożyłem do niej sześciopak schłodzonego piwa i zasypałem je całym lodem, jaki miałem w zamrażarce. Wziąłem głęboki wdech, rozkoszując się zimnym powietrzem, zanim zatrzasnąłem drzwi. Podniosłem lodówkę, wyszedłem z domu i dwie minuty później byłem już za na przystani.
Jezioro przy moim domu było bardzo zatłoczone, co potwierdziło moją decyzję, aby nie pływać tutaj, ale wziąć łódź i popłynąć na dalsze jezioro, poza tym woda była tam głębsza i zwykle chłodniejsza. Zdjąłem więc pokrywę cumowniczą i nacisnąłem dźwignię, która opuściła łódź do jeziora. Włożyłem lodówkę do łodzi i wszedłem za nią. Gdy usiadłem za sterem, opuściłem silnik i przekręciłem kluczyk. Odpalił natychmiast. Pociągnąłem dźwignię biegu wstecznego i ruszyłem.
Przyspieszając, ostrożnie omijałem narciarzy wodnych i wakeboardzistów. Gorące wieczorne powietrze było nieco chłodzone przez wodę i prędkość łodzi. Czułem się wspaniale, gdy siedziałem za sterem, łódź kierowała się w górę jeziora, a wiatr chłodny wiatr smagał moje przegrzane ciało. Po około 20 minutach tłumy się przerzedziły i chociaż naprawdę chciałem wejść do wody już wtedy, wiedziałem, dokąd chcę się udać, więc pchnąłem dźwignię do przodu, zwiększając prędkość w kierunku odludnego miejsca.
Dziesięć minut później pokonałem zakręt i byłem na miejscu. Na brzegu zamiast domów rosły drzewa, a w zasięgu wzroku nie było ani jednej łodzi czy osoby. Pociągnąłem dźwignię z powrotem do pozycji neutralnej i łódź zatrzymała się. Udałem się na dziób, otworzyłem schowek na kotwicę, chwyciłem ją, przywiązałem ją do knagi i wyrzuciłem za burtę tuż przed tym, jak zanurkowałem. Woda była chłodna i intensywnie orzeźwiająca. Płynąłem i płynąłem, aż pragnienie wzięło górę, co zmusiło mnie do wyjścia z wody, wejścia po drabince i przez pokład kąpielowy do lodówki wypełnionej piwem.
Nie potrzebowałem dziś ręcznika, bo w tym upale wszystko szybko wysychało. Otworzyłem piwo i usiadłem, czując, jak cały stres dnia i tygodnia znika. To było idealne życie, ciepłe powietrze, chłodna woda, łódź i zimne piwo. Szybko skończyłem pierwszą butelkę i sięgnąłem po kolejną. Tę też szybko skończyłem, ale znów zrobiło mi się gorąco, więc postanowiłem na razie zrezygnować z kolejnego piwa i wskoczyć z powrotem do jeziora. Woda była niezwykle przyjemna za pierwszym razem, więc pomyślałem, że będę trochę szalony i ochłodzę całe ciało.
Poza tym, nie zanurzałem się nago w wodzie od czasów liceum, a w tym ustronnym miejscu nigdy nikogo nie było, więc zsunąłem kąpielówki i wskoczyłem do jeziora. Czułem się świetnie. To sprawiało, że moje popołudnie było jeszcze lepsze. Tym razem odprężyłem się jeszcze bardziej, może to połączenie piwa i nagości, ale w tej chwili nie obchodziło mnie to. Nagle usłyszałem dźwięk silnika skutera wodnego. Dźwięk bardzo dobrze rozchodzi się po wodzie i choć wciąż był cichy, stawał się coraz głośniejszy. To zdecydowanie był skuter wodny i płynął prosto na mnie. Nie wiedziałem, co robić.