W czasie stanu wojennego działałam w opozycji. Byłam studentką SGH tak, że mogłam kontaktować się z wieloma ludźmi i nie miałam dużo stałych obowiązków. Roznosiłam bibułę, byłam kurierką, czasami też przechowywałam u siebie urywających się działaczy.

Pewnego zimowego ciemnego popołudnia, gdy wychodziłam z domu podeszło do mnie dwóch panów. Wylegitymowali się – SB i powiedzieli pani pójdzie z nami. Mocno spięta poszłam do stojącego obok samochodu. Jechaliśmy kilkanaście minut aż zatrzymaliśmy się pod Pałacem Mostowskich. Weszliśmy do środka. Tam siedzący oficer dyżurny zapytał kogo macie – odpowiedzieli „taką jedną poza ewidencją”. Bez dalszych pytań ruszyliśmy do przodu. Prowadzili mnie długim ciemnym korytarzem, potem schodami zeszliśmy do piwnic. Ciągnął się przede mną korytarz z licznymi żelaznymi drzwiami. Cele pomyślałam. Wprowadzili mnie w jedne drzwi, ale okazało się że jest to pokój przesłuchań. W środku było biurko, za którym siedział funkcjonariusz w cywilu i drewniany stołek bez oparcia, na którym mnie posadzili.

Przesłuchujący zaczął procedurę. Pierwsze pytania były standardowe, imię nazwisko, wiek, potem zaczęły się właściwe pytania. Z kim działam kto się u mnie zatrzymuje, gdzie jest drukarnia. Zgodnie z wszelkimi poradnikami milczałam. Spodziewałam się krzyków straszenia, ale nic takiego się nie stało. Facet wyglądał raczej na zadowolonego. „Dobra. Nic nie mówisz mamy wolną rękę” powiedział, „I tylko pamiętaj, nikt nie wie że tutaj jesteś”. Przestraszyłam się a on podniósł słuchawkę, przekręcił gdzieś i powiedział jedno słowo: „salka”.

Esbek wstał. Podszedł do mnie i za ramie podniósł mnie do góry. Stanęłam a wtedy uderzył mnie w twarz. Jęknęłam a on powiedział: „ty dziwko, mylisz, ze to zabawa, że możeś się bawić dając dupy tym hujom z opozycji? Teraz my się tobą zajmiemy i pamiętaj, że możesz stąd nie wyjść”. To mówiąc obrócił mnie, pchnął na ścianę. Poczułam, że zadziera mi sukienkę a potem twarde dłonie rozdarły mi rajstopy i majteczki obnażając moją pupę. Zanim zdążyłam coś powiedzieć poczułam, że wsadza swojego twardego kutasa w moją cipkę.

Oparta o ścianę czułam jak jego wielki kutas penetruje moje biodra, jak moje ciało ulegle rozstępuje się pod jego naporem; czułam, jak wilgotnieję, jak nabrzmiewam, z moich ust wydobywały się jęki, przygryzałam usta aby nie krzyczeć ale czując jak moje wnętrzności zalewa kłąb gorącej gęstej spermy nie wytrzymałam i krzyczałam spięta spazmem rozkoszy, który sprawił, że cipka ciasno objęła gwałcącego ją penisa. Przez chwilę stałam oparta o ścianę. Czułam, jak facet wysuwa ze mnie kutasa. Ogarnięta strachem i podnieceniem osunęłam się na kolana obróciłam do niego i delikatnie ujęłam w usta członka czując spermę zmieszaną z moimi sokami i czując jak jeszcze drga w moich ustach. Na klęczkach rozpięłam sukienkę, obnażyłam ze staniczka piersi i przytuliłam je do jego ud ocierałam je o ich skórę, jęczałam a usta czuły jak jego członek nabrzmiewa w nich i ponownie robi się sztywny.

Po chwili z westchnieniem esbek oderwał się od mnie i powiedział: „to nie wystarczy. Chodź”. Posłusznie wstałam, poprawiłam staniczek i zapięłam sukienkę i poszłam za nim. Czułam jak z mojej cipki wypływa sperma i moczy mi opięte jeszcze rajstopami uda. Po chwili otworzyły się drzwi i weszliśmy do salki gimnastycznej. W salce zobaczyłam kilkunastu mężczyzn, niektórych już nagich innych jeszcze w mundurach.

Mój esbek pchnął mnie na środek sali, gdzie leżał stos materaców gimnastycznych. Potem popchnął mnie tak, że upadłam na plecy.

Wszyscy zgromadzili się dookoła stosu materaców. Nikogo z nich nie trzeba było ponaglać do dalszych wydarzeń. Leżąca przed nimi seksowna, rozpalona, a zarazem uległa i bezbronna dziewczyna – niedostępna dotąd studentka, która mijała ich obojętnie na ulicy była wystarczającą zachętą.

Ich dłonie zaczęły mnie pieścić i rozbierać. Ci, co stali przy moich nogach zadarli sukienkę odsłaniając moje biodra i kolejny raz, tym razem już ostatecznie odsłaniając moje podarte majtki. Ci, stojący na wysokości ramion rozpinali sukienkę odsłaniając piersi w staniku. Po chwili miałam sukienkę rozpiętą na całej swojej długości. Nie protestowałam. Już nie. Zamknęłam tylko oczy i poddałam się im biernie ciężko dysząc. Zdjęli sukienkę zupełnie. Zaczęły się pieszczoty piersi przez stanik, pieszczoty ud przez rajstopy i pieszczoty wzgórka łonowego też przez rajstopy i majtki. Postanowili szybko zdjąć moje rajstopy zbrukane spermą ich kolegi. Gdy to zrobili, już tylko cienki materiał majtek dzielił ich od jej intymnego klejnotu. Dobrali się do moich piersi wsuwając dłonie w miseczki stanika. Czuli nagie, delikatne piersi. I te sztywne, sterczące sutki. W końcu zdjęli stanik.

Wyswobodzone piersi i niewielkie różowe obwódki sutków zapraszały do dalszych pieszczot. Zaczęli je na wyścigi ugniatać, lizać, ssać… Jednocześnie pieścili też moje uda, wewnętrzną stronę ud, dotarli znowu do jej wzgórka łonowego okrytego tylko koronkowymi stringami. Tu pieszczoty przyspieszyły mój oddech. Zwarłam odruchowo nogi. Ale kilka silnych ramion rozwarło je szeroko, szeroko. W końcu jeden z nich nie wytrzymał. Rozpiął rozporek i wyjął swojego penisa. Ogromny, czerwony, sterczący w erekcji, z błyszczącą główką. Dotknął nim majtek w miejscu rozdarcia tam, gdzie była cipka. Naparł delikatnie, odsłaniając lśniącą muszelkę. Podniósł się, wsunął w nią palec, dwa… Z cichutkim jękiem wygięłam się jak kotka. W końcu nie wytrzymał, wyjął palce i zbliżył penisa. Dotknął główką muszelki. Poczułam to. Jednym gwałtownym ruchem wszedł we mnie do połowy długości członka. Wygięłam się jeszcze bardziej. drugim ruchem wszedł już na całą głębokość. „Boże, ale ona jest rozpalona” – wysapał.

Opowiadanie zostało napisane przez użytkowniczkę Erodate.pl

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.