“Ech, czy musimy?”

Wiecznie znudzony mąż Kasi Wiśniewskiej Kamil zapadł w zwykły senny nastrój. Nic z tego nie miała.

“Kamilu, od wieków nie jeździliśmy na wakacje. Pakuję walizki, możesz ze mną pojechać, jeśli chcesz.”

“Ugh, dobrze. Nieważne.”

Kasia szybko przejrzała swoją szafę.

“Nie…”

Jeden stanik, dwa staniki, czerwony stanik, niebieski stanik.

“Nie.”

“Kochanie?”

Masywne miseczki wisiały przed jego twarzą.

“Co, mój Kamilu?”

– Powinnaś wziąć ten stanik w paski, który kupiłem ci na Walentynki.

“Ew! Nie, dziękuję.”

Kasia zrezygnowała z pozostawienia całej swojej ładnej, obszernej kolekcji bielizny w domu. Pojedzie na plażę bez stanika.

“Kamilu, kochanie?”

“…Tak?”

„Oto lobby”.

Rzuciła mężowi wyprasowaną serwetkę koktajlową.

– Ale nie ma numeru telefo…

– Ciao.

– …nu.

Kasia jechała z opuszczonym dachem, czując podmuch powietrza na jej otwartym dekolcie. W radiu nie grało nic dobrego. Zadzwoniła do starego kumpla, którego znała ze wsi.

“Cześć Przemku!”

“Kasia! To było…” 

“…Zdecydowanie za długo kochanie. Jadę do miasta. Pamiętasz?”

“Jak twoje pośladki, pewnie, że pamiętam.”

“No cóż, spędzę tam kilka kiepskich nocy. Ogarniając podróż, wiesz…”

“A Kamil? Jeśli hotel w mieście to połowa klasy, którą pamiętam, to będziecie się dobrze bawić!”

– O Kamil? Zajęty czymkolwiek. Ale ty, drogi Przemysławie…

– Tak, moja Pani?

„Mam kilka bólów w ramieniu, które muszę później rozpracować. Bądź kochany i weź ze sobą te mięsiste dłonie”.

Odłożyła słuchawkę.

– Taka zadziorna suka, pomyślał Przemek.

„Julie, dziś pracuję do późna…”

Kamil rzucił kolejną puszkę piwa na podłogę ich nieskazitelnego mieszkania. Kasia uparła się, żeby całe to miejsce było tak… zadbane. Tak więc Kamil z wielkim upodobaniem urządził sobie maraton filmowy i nie miał nic przeciwko brudowi na podłodze. Do jego fotela przylegał szybko rosnący stos puszek po piwie.

W końcu pojawiły się napisy końcowe. Otworzył jeszcze jedną puszkę. Kamil zastanawiał się nad jej burzliwymi planami urlopowymi.

“Czy powinienem?”

Odbiło mu się.

“Pieprzyć to.”

Kamil trzykrotnie odwrócił serwetkę. Nie ma numeru telefonu, żeby dotrzeć do tego przeklętego holu. Wstając po pilota, potknął się o stos.

Piwo wsiąkło w serwetkę.

“Kurwa! Cholera!”

Cholera, prawie wyrzucił tę rzecz, ale potem zaczęły się ujawniać liczby dziesiętne.

508 666 1…

Ostatnia para liczb została zniszczona. Kamil beknął głośno z obrzydzeniem.

“Gdzie do kurwy jest ta uparta suka?”

Po trzech godzinach drogi Kasia elegancko opuściła swój samochód do otoczonego kamiennymi ścianami stanowiska odpraw. Tam, pośrodku dość ogromnego atrium, powitał ją młody i bardzo wysportowany mężczyzna w ciemnym wełnianym garniturze. Wydawał się mieć permanentny uśmiech na ustach.

“Witamy. Ojej, ślicznie dziś pani wygląda.”

“Czy pokój jest gotowy?”

Starał się trzymać oczy daleko ponad jej głębokim dekoltem. Jej sutki najwyraźniej wystawały z lawendowej koszulki…

O autorze