Dla Kariny ten dzień zaczął się tak jak każdy inny. Obudził ją delikatny pocałunek słońca i dźwięk fal rozbijających się o skały wybrzeża Bałtyku. Jak co dzień, mąż wyszedł wcześnie do pracy i nie zaprzątał sobie głowy kochaniem się z nią, ani nawet zwykłym całusem przed wyjściem.
Karina wstała z łóżka i poszła na balkon z którego miała widok na morze. Znowu nawiedzały ją te same myśli i rozważała jak znalazła się w tym miejscu w życiu. Wydawało się że ma wszystko, jednak nie miała nic. Każdy dzień wypełniała pustka, przez którą tęskniła za czymś nieznanym. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na horyzont. Ciepło promieni słonecznych i morska bryza pieściły jej skórę. Zamknęła oczy i zsunęła dłoń pomiędzy nogi, wyobrażając sobie co by było gdyby sprawy potoczyły się inaczej.
Karina zatraciła się w chwili robiąc sobie dobrze. Jej umysł i serce pędziły przed siebie. Ponownie zamknęła oczy i przez te kilka szczególnych momentów poczuła, usłyszała, zasmakowała tego, czego tak naprawdę potrzebowała. Nie bała się iść dalej i z każdą sekundą fundowała sobie więcej pasji. W końcu straciła kontrolę nad ciałem i popadła w ekstazę.
Te kilka chwil szalonej przyjemności wydawało jej się trwać całą wieczność. Rozchyliła usta i otworzyła oczy. Jej skóra nadal była wilgotna z wysiłku, a sutki sterczały pod bluzką. Było lepiej niż poprzednimi razy, lecz głęboko w środku czułą potrzebę czegoś innego. Pragnęła nowego życia, jak nigdy wcześniej. Wiedziała że musi zrobić drastyczne zmiany. Po pierwsze, musiała odnowić swoją duszę, a po drugie, rozwieźć się z mężem. Nie było już przed tym ucieczki- nie po dzisiejszym dniu.
Kobieta wzięła prysznic i skupiła się na celu. Ubrała się w najlepszą markową sukienkę i pojechała swoim Porsche do centrum miasta na małe zakupy i snucie dalszych planów. Wyjęła z torebki telefon i zadzwoniła do ulubionej agencji. Kazała siebie odebrać za kilka godzin. Chciała być masowana i kochana przez kilku mężczyzn naraz, i tym razem zamierzała wybrać pełen pakiet fantazji.
Po jakimś czasie skończyła zakupowy szał i po prostu przeszła się ulicą. Kiedy pomyślała o dzisiejszym poranku, na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech. W końcu nadszedł czas żeby wzięła życie w swoje ręce i przestała żyć w kłamstwie.
Stanęła na przejściu dla pieszych i w oczekiwaniu na zielone światło rozmarzyła się na temat poranka. Tak bardzo się zatraciła, że światło zdążyło się zmienić na zielone, a potem z powrotem na czerwone, a ona tego nie zauważyła.
Nagle obok niej zatrzymała się długa limuzyna agencji. Kierowca w uniformie wysiadł z niej i zapytał, czy jest gotowa na wizytę. Kobieta tylko się uśmiechnęła, i bez słowa wsiadła do auta. W środku czekał na nią jej ulubiony drink. Karina nerwowo pochłonęła całe martini, zamknęła oczy i oparła się o futrzane oparcie fotela. Zastanawiała się jakie fantazje spełni dziś w agencji. Poczuła przypływ spokoju i nagle odpłynęła w głęboki sen.
Obudziła się dopiero w nocy, Nie wiedziała gdzie jest, ale coś w otoczeniu wydawało się dziwnie znajome. Próbowała się podnieść, ale okazało się że jest przywiązana jedwabnymi sznurami. Były ciasne ale lekko rozciągliwe, więc mogła się nieznacznie poruszyć. Nie było za to możliwości ucieczki. Co prawda nie spanikowała, ale czuła nerwowe podniecenie jak na pierwszej randce z chłopakiem który się jej podobał.
Powitał ją blask księżyca wlewający się do pomieszczenia przez wielką szklaną kopułę wysoko w górze. Leżała na plecach na podwyższonej platformie, w miejscu które wyglądało jak wnętrze średniowiecznego zamku. Wokół świeciło się mnóstwo zapalonych świeczek, w tle słyszała chlupot wodospadu i muzykę, której dotąd nie znała ale natychmiast ją polubiła. Powietrze wypełniał słodko-ostry aromat.
Karina usłyszała że na końcu pomieszczenia otwarły się drzwi. Ośmiu mężczyzn weszło do środka, jeden po drugim. Każdy z nich był dobrze zbudowany na swój sposób. Niektórzy byli bardzo umięśnieni, a inni już nie. Każdy wyglądał całkiem inaczej, ale wszyscy przypominali greckie posągi. Co prawda mieli maski na twarzach, ale Karina widziała ich pełne usta i piękne oczy. Jej ciało natychmiast odpowiedziało na ich widok, bo poczuła w głębi gorąco narastające z każdą sekundą.
Mężczyźni zajęli pozycje wokół niej. Pierwszy z nich stanął za jej głową, drugi przy prawej piersi, trzeci obok lewej, czwarty obok lewej dłoni, piąty obok prawej, szósty przy lewej nodze a siódmy przy prawej. Nie widziała gdzie stał ósmy z nich. Ten ostatni usiadł na krześle z dala od całej scenki i wydał pozostałym znak do rozpoczęcia akcji.
Powoli każdy z nich zabrał się za wykonanie zadania, którym było sprawienie kobiecie tyle przyjemności ile tylko jest możliwe, tak długo jak sobie życzyła. Wszyscy masowali ją powoli i dokładnie. Mieli bardzo delikatnie ręce, a jednocześnie tak silne… Mimo iż każdy masował inną cześć ciała na swój sposób, wydawało się że są skoordynowani, jakby byli jednym umysłem i ciałem. W końcu, chodziło tylko i wyłącznie o jej przyjemność.
Nigdy wcześniej nie czuła się tak wspaniale. Wszystkie kończyny poddały się niebiańskiemu masażowi, podczas gdy mężczyźni muskali pełnymi ustami jej piersi i skórę. Szybko popadła w ekstazę. Powolne tempo masażu w połączeniu z eksperckim dotykiem sprawiło że odleciała. Szybko zawładnął nią męski zapach i widok ich sztywnych penisów i silnych mięśni.
Mężczyzna który do tej pory siedział na krześle, podszedł bliżej i skorzystał ze swojej kolejki. Dotknął jej twarzy i zajął się masażem głowy. Karina rozchyliła usta i otworzyła oczy, a wtedy ją pocałował. Poczuła bijącą elektryczną energię z jego ust. Pozostali faceci sprawiali jej niesamowitą przyjemność, ale ten pocałunek wysłał ją na orbitę. Zaczęła dyszeć z rozkoszy, unosić biodra w górę i walczyć z więzami.
Ostatni mężczyzna zauważył że była już na niego gotowa. Ustawił się pomiędzy jej nogami i jego długie włosy łaskotały ją po udach. Zaczął od całowania cipki swoimi pełnymi, gorącymi ustami. Był ekspertem w swojej dziedzinie i wiedział dokładnie jakiego rodzaju dotyku potrzebowała. Jego język wiedział dokładnie kiedy muskać, kiedy przyciskać i kiedy odpuścić. Dwóch facetów pieściło jej piersi w idealnej synchronizacji z nim. To było jak symfonia dla sutków i łechtaczki, wysyłająca ją w drżące orgazmy, jeden po drugim.
Nagle pojawił się dziewiąty mężczyzna i dał znać wszystkim że teraz jego kolej. Karina nie widziała kiedy wszedł, ale zorientowała się że coś się stało, bo wszyscy jednocześnie zwolnili tempo pieszczot i po chwili odstąpili od niej. Razem z zakończeniem ostatniego orgazmu, rozwiązano przytrzymujące ją więzy.
Ten ostatni osobnik nie nosił maski. Wszedł w krąg światła wpadającego przez kopułę, i oto Karina zobaczyła najpiękniejszego mężczyznę, jakiego kiedykolwiek miała okazję widzieć. Zauważyła, że miał na szyi unikalny wisiorek. Objął ją z miłością, pocałował, i zaczął wędrówkę ustami po szyi, dekolcie i ramionach. Czuła że miał spory wzwód i już po chwili wszedł w nią w idealnym momencie. Jeszcze nigdy nie czuła w sobie penisa o tak idealnej wielkości. Był szeroki i całkiem sztywny, i wypełniał ją co do milimetra.
Karina westchnęła, bo mężczyzna gwałtownie przyspieszył. Wysuwał penisa niemalże do samego czubka, a potem nurkował w nią aż po jądra. Kobietą wstrząsały fale kolejnych orgazmów. Głód w środku dał o sobie znać i kiedy już nie mogła dłużej wytrzymać, rzuciła go pod siebie i zaczęła dziko ujeżdżać. Widok jego pięknych oczu i wielkich mięśni, wytężonych żeby sprawić jej rozkosz, to było dla niej zbyt wiele. Całe jej ciało spięło się i drżała z rozkoszy przez, jak się wydawało, całą wieczność.
Na koniec opadła na niego, a on głaskał ją po włosach i delikatnie całował. W końcu czuła się kompletna i ożywiona. Była w stanie ekstazy i zaparło jej dech w piersi. Zasnęła w jego ramionach i obudziła się następnego dnia w swoim domu. Na poduszce obok leżał ten sam unikalny naszyjnik, który wcześniej znajdował się na szyi nieznajomego. Sięgnęła po niego i pocałowała go, a potem przycisnęła do piersi. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się, zastanawiając się kiedy znowu nie będzie mogła przez niego oddychać.