Życie w okolicach Lublina pozwala mi i mojej żonie, Joasi, na spokojne życie na wsi będąc nadal blisko miasta. Oboje jesteśmy przed sześćdziesiątką i przed emeryturą. Zajmujemy się zdalnym konsultowaniem projektów, więc mamy sporo czasu dla siebie i swoich zainteresowań. 

Mieszkamy w starym, przedwojennym domu. Przeprowadziliśmy jego całkowitą renowację i rozbudowaliśmy go dalej w stronę ogródka. Najbliżsi sąsiedzi są oddaleni o około kilometr, więc cieszymy się całkowitą prywatnością. To najważniejszy powód, dla którego kupiliśmy dom. Rozbudowa miała na celu zaspokojenie naszych erotycznych potrzeb. Zainstalowaliśmy tam małe jacuzzi, wielkie łóżko z lustrami nad nim i na ścianie obok, huśtawkę której hak znika za wysuwanym panelem na suficie, dwie wielkie sofy i krzesła, oraz regulowany stół z miękkim, podbitym poduszkami blatem.

Drzwi balkonowe prowadzą do odgrodzonego siatką tarasu, żebyśmy mogli uprawiać seks pod gwiazdami, nie przejmując się komarami. Znajduje się tam również większe jacuzzi oraz drewniane, szerokie stopnie, pozwalające na wypróbowywanie różnych pozycji na różnych wysokościach. Obrazu dopełnia mały wodospad i gęsta roślinność. To nasza oaza, w której spędzamy wiele czasu w letnich miesiącach; miejsce, w którym możemy się relaksować, przyjmować gości, oglądać tv i słuchać muzyki przez rozbudowany system stereo. Tym miejscem cieszy się około sześciu par z którymi się zabawiamy, oraz czterech młodych mężczyzn których czasami przyjmuje Joasia. 

To był środowy wieczór, który spędzaliśmy na relaksowaniu się w mniejszym jacuzzi. Żona popijała wino a ja sączyłem trzeciego Guinessa, kiedy nagle przełamała milczenie.

– Eryku, czy pamiętasz ostatni weekend kiedy byli u nas Karol z Sabiną? Chodzi mi o to jak skończyliście się nami zajmować, i gawędziłam z Sabiną w basenie podczas gdy wy graliście w bilarda.

– Z tego co pamiętam to wy się zajmowałyście nami, ale to nieistotne. O czym rozmawiałyście? – zapytałem.

– O pytonach! Po prostu, o pytonach!

– Nie o węzach, jaszczurkach ani gekonach, tylko o pytonach?!

Żona zignorowała moje próby rozweselenia jej, i kontynuowała:

– Rozmawiałyśmy o wielkim penisie Daniela i o tym jakie to wspaniale uczucie. Wspomniałam o swoich czterech wielkich kutasach i zaczęłyśmy się zastanawiać, jak duży tak naprawdę potrafi być penis.

– I do jakiego wniosku doszło zacne grono? – spytałem sarkastycznie.

– Do żadnego, ale chciałabym się tego dowiedzieć.

– Jak zamierzasz to zrobić? – zapytałem, czując coraz większe zainteresowanie konwersacją.

– Poprzez wstawienie posta na naszą swingersową stronę. – odpowiedziała.

– A kiedy już znajdziesz tego gigantycznego penisa, to co zamierzasz z nim zrobić?

– Nie jestem pewna, ale na pewno coś fajnego. – oznajmiła z uśmiechem.

– W zasadzie, to chyba nic złego że jesteś ciekawa świata.

– Wspaniale! – niemal krzyknęła żona, po czym wyskoczyła z jacuzzi i pobiegła do komputera.

Post brzmiał:

„58-letnia mężatka, szczupła blondynka uwielbiająca dobrą bieliznę, pończochy i wysokie obcasy, szuka ekstremalnie dobrze wyposażonego mężczyzny dla dobrej zabawy. Mąż będzie przez cały czas obecny, i/lub dołączy się. Proszę o odpowiedź tylko wyedukowanych, kulturalnych i czystych mężczyzn. Czekam na szczegóły, i zdjęcia ciała i twarzy.”

Joasia dołączyła swoje dwa nagie zdjęcia i opublikowała posta. Nie pozostało już nic innego, tylko czekać. 

Reszta tygodnia upłynęła nam na wielu obowiązkach, więc do aż soboty nie mieliśmy czasu sprawdzić skrzynki mailowej. Dostaliśmy 14 odpowiedzi. Sześć z nich to sami idioci, trzech mieszkało za daleko, a pozostała piątka twierdziła że miała penisy o wielkości 25cm. Nasz kolega Daniel miał więcej niż oni, więc Joasia zasmuciła się. Zrozumiała, że znalezienie TEGO właściwego mężczyzny może chwilę zająć.  

Kolejne dwa dni wcale nie były lepsze, ale poniedziałek dostaliśmy wiadomość dzięki której żona odzyskała wiarę że może się jej udać. Późno wróciłem z pracy, a Joasia była tak podekscytowana że już w progu mi ją przeczytała.

„Dzień dobry. Mam na imię Denis i mam 19 lat. Już od dzieciństwa wiedziałem że jestem inny niż rówieśnicy. Mój penis zawsze był o wiele większy niż penisy kolegów, lecz moja nieśmiałość sprawiła że byłem idealnym celem do wyśmiewania się. Żeby tego uniknąć, spędzałem wiele czasu w samotności. Z powodu mojego wielkiego rozmiaru, nie mam też zbyt wiele doświadczenia z dziewczynami. Niedawno przeprowadziłem się do nowego mieszkania w nowej okolicy, ale koledzy nadal obmawiają za moimi plecami to co mam w spodniach.

Wszystkie dziewczyny które spotykam myślą że jestem jakimś dziwolągiem. Muszę przyznać że nadal jestem prawiczkiem. Jedna dziewczyna dotykała mnie kiedyś przez spodnie, ale niemal natychmiast doszedłem na jej sukienkę, przez co się zdenerwowała. Pomyślałem że może jakaś starsza, doświadczona kobieta mogłaby mi pomóc, więc kiedy tylko zobaczyłem twoje nagie zdjęcia, postanowiłem napisać. Być może szukasz czegoś innego, ale stwierdziłem że nie zaszkodzi spróbować. Masturbowałem się, patrząc na twoje zdjęcia. Muszę się nauczyć jak zadowolić kobietę. Przepraszam, ale nie mam zdjęcia mojego penisa. Jest wielki i gruby, ma 40cm.

Pozdrawiam,

Denis”

Joasia spojrzała na mnie, chcąc żebym to jakoś skomentował. 

– Oh, biedny chłopak. Tylko 40 centymetrów! Jeśli to prawda, to co o tym sądzisz? – powiedziałem.

– Jego wiadomość wydaje się szczera. Nie przechwala się, tak jak wielu idiotów którzy tylko marnują nasz czas. – odpowiedziała Joasia z poważną miną – Przekonajmy się. On mieszka tylko 20 minut stąd. Jeśli nie kłamie, to te 40 centymetrów… Cóż, ciężko w to uwierzyć, ale jest to bardzo interesujące.

O autorze