„No cóż, mówiąc wprost, wydaje mi się, że świat się kończy i to sprawia, że chce mi się pieprzyć.”- to był ryzykowny tekst. „Orgia?” – jeszcze bardziej ryzykowny tekst.
Wieczorem 10 marca jako studenci, otrzymaliśmy wiadomość, że nasz semestr zostanie skrócony , a zdalne nauczanie zastąpi dotychczasowy sposób edukacji. Spotkamy się dopiero najwcześniej w sierpniu.
Po raz pierwszy przeczytałem tą wiadomość gdy byłem w jadalni i byłem trochę oszołomiony. Myślałem, że to mistyfikacja, chory hack jakiegoś gorzkiego informatyka. Przez godzinę byłem odrętwiały. Jednak gdy przetwarzałem zamieszanie spowodowane koronawirusem przez telefon z rodzicami poczułem cichą panikę w brzuchu.
Chciałem zrobić coś szalonego z tego powodu. Wykorzystać okazję.
Kilka różnych opcji przewijało mi się przez myśl. Ale raz za razem odrzucałem je. Wiekszośc niebyła po prostu dla mnie, tak jak na przykład twarde narkotyki. Ale w końcu wymyliłem… trójkąt. To było to na co zawsze miałem ochotę. A teraz… no zdecydowanie lepszej okazji nie będzie.
Natychmiast wysłałem wyżej wspomniane wiadomości do Ani – dziewczyny z którą od czasu do czasu się spotykaliśmy. A teraz mieliśmy przerwę bo liczyliśmy że przyczyni się ona do zmiany naszych stosunków z intensywnego seksu do platonicznej miłości. Czułem się dobrze nie uprawiając z nią seksu, będąc mniej kontrolowanym przez myśli. Nie chciałem już stawiać seksu na pierwszym miejscu. Nawet powstrzymałem się od tańczenia z nią na niesamowicie seksualnej imprezie na której spotkaliśmy się ostatnim razem. To naprawdę był wyczyn.
Ale wszystko zmieniło się wraz z koronawirusem. Mój głód przekraczania granic strefy komfortu był silny – wygnanie na moje dalekie przedmieścia byłoby jak śmierć, pomyślałem. Jeśli chciałem umrzeć w spokoju, musiałem pierw spełnić moje fantazje o trójkącie. Powściągliwość i rozsądek spadły ze stołu.
Poczułem się swobodnie, jak tylko wysłałem ten tekst. Kiedy dotarłem do mieszkania Anny, czułem się jeszcze bardziej swobodny, zdziwiony, że się tam tak szybko dostałem. Byłem spokojny. Nie pociłem się a moje serce nie biło w przyśpieszonym rytmie.
Rozpromieniłem się bo spotkałem Julię, która teraz spotykała się z Anią zamiast mnie. Gdy wchodziłem, zapytałem jej „Julio, kim ty do diabła jesteś?” Strach przed zbliżającą się apokalipsą sprawił, że poczułem się pewnie, gładko, a może nawet trochę bardziej zajebisty niż przedtem.
Długo rozmawialiśmy o naszym pochodzeniu, naszych zainteresowaniach, poznawaniu się, zanim się zbliżyliśmy. Anna słuchała, jak rozmawiamy z Julią, co jakiś czas zaglądając. Cieszyliśmy się butelką wina i czułem się z klasą.
Gdy weszłem, zapytałem ją „więc, Julio, kim do diabła jesteś?” Strach przed zbliżającą się apokalipsą sprawił, że poczułem się pewnie, gładko, a może nawet trochę chłodniej niż przedtem.
Długo rozmawialiśmy o naszym pochodzeniu, naszych zainteresowaniach, poznawaniu się, zanim się zbliżyliśmy. Anna słuchała, jak rozmawiamy z Julią, co jakiś czas zaglądając. Cieszyliśmy się butelką wina i czułem się z klasą. Wiedziałam, że Anna i Julia lubią się bardziej niż ja i Anna, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Powiedziałem im, że nie mam nic przeciwko. Byliśmy ze sobą szczerzy, ponieważ czułem się jakby zbliżał się koniec świata.
Kilka kieliszków wina później zdaliśmy sobie sprawę, że to już najwyższa pora.
„Więc kto całował kogo jako pierwszy” – zapytał jeden z moich przyjaciół następnego dnia z szeroko otwartymi oczami. „Jak to działa z trzema dziewczynami?!?” Nie pamiętam, kto pierwszy pocałował – to nie miało znaczenia. Wszyscy byliśmy jednakowo zainteresowani sobą. Chociaż mieliśmy ze sobą różne relacje, nikt nie miał więcej mocy niż inni. Jak to działało?
To działało po prostu z cierpliwością, z lekkim sercem, miłościa i zrozumieniem. Robiliśmy sobie palcówki, padaliśm na siebie, dwie osoby koncentrowały się na jednej, a jedna koncentrowała się na dwóch. Zawsze była jedna ręka na jednym udzie, a druga na plecach, we włosach, na tyłku. Pieszczoty, klapsy, obmacywanie, śledzenie wzrokiem.
Pracowaliśmy powoli i rytmicznie i odpoczywaliśmy co jakiś czas. To było naturalne. Wcześniej zaleciłem, abyśmy nie mieli wobec siebie żadnych oczekiwań. Ustalenie łóżka jako bezpiecznego miejsca do eksploracji sprawiło, że noc stała się magiczna.
Kiedy wszyscy doszliśmy przynajmniej raz albo dwa to postanowilismy się położyć spać. Było mi trochę gorąco i niewygodnie, bo byłem zepchnięty na ścianę. Słuchałem, jak Julia i Anna śpią, lekko chrapiąc, ktoś zgrzyta zębam.
Trzy godziny później moje ruchy musiały obudzić Annę i Julię. Wszyscy wstaliśmy o 5 rano. Następnego dnia rozmawialiśmy o przygodzie, spędzaniu czasu razem i jak by to było, gdybyśmy później zobaczyli się na uczelni. Wspomnieliśmy także że powinniśmy to zrobić ponownie.
Byłem naprawdę szczęśliwy. ie myślałem o tym, jak zmienia się świat, o tym, że nigdy więcej nie zobaczę seniorów, ani o tym, jak wszystko, co poświęciłem na budowanie w ciągu ostatniego semestru, zostanie wyczyszczone przez pięć miesięcy, które mielibyśmy w izolacji.
Zrobiliśmy kilka selfie i zjedliśmy śniadanie, a później zobaczyłem Julię na lunchu. Od tego czasu zaczęły się dewastacje koronawirusa dla społeczeństwa i mojego codziennego życia. Byłem przygnębiony, podekscytowany, a potem znowu przygnębiony. Trochę piszę do Anny i Julii, rozmawiając z nimi z dużym uśmiechem.
Trójkąty, choć są ćwiczeniem przymusowego hedonizmu zrodzonego z być może niezdrowego impulsu, sprawiły, że doceniam życie. Tak, ta noc była trochę mechanizmem radzenia sobie, ale była cholernie wspaniała.