Patryk zaczął powoli całować jej nogę. Maria zadrżała pod jego dotykiem, a jej plecy wygięły się, by zbliżyć biodra do jego języka. Ale Patryk był zdeterminowany, by się drażnić, powoli zbliżając się coraz bliżej do perłowej bramy między jej nogami. Rozstali się powoli, gdy wspinał się w górę, a zanim jego język zapukał do drzwi, Maria zarzuciła jedną nogę na sofę, podczas gdy druga zwisała z krawędzi. Była wystawiona na kontakt ze wszystkimi, ale nic nie miało znaczenia poza tym, że usta Patryka w końcu zostały dopuszczone do jej skarbu.
Zaczął od jej ust. Poza cienkim pasem włosów łonowych na kopcu, ciało Marii było miękkie i gładkie dzięki niedawnemu woskowaniu. Patryk czerpał z tego przyjemność, kiedy jego język krążył wokół jej otworu, drażniąc ją w taki sam sposób, w jaki lubiła go drażnić. Wiła się pod nim, spragniona tego, co wiedziała, że nadchodzi. Zaczekał, aż jej paznokcie złapią krawędź kanapy. Jej oczy były teraz skierowane na niego, błagając o uwolnienie. Tak bardzo musiała dojść. Patryk znalazł jej otwór swoim językiem i wepchnął go do środka. Jej palce zacisnęły się teraz na kanapie, paznokcie wbiły się w tkaninę, jakby w przeciwnym razie mogłaby odlecieć do nieba. Jęknęła, na tyle głośno, że Małgorzata słyszała ją ponad swoimi, przyciągając więcej niż jedną parę oczu do sofy.
Oddech Marii był szybki i ciężki, a patryk wiedział, że najlepszym sposobem na zadowolenie żony jest dostarczanie jej tak różnorodnych doznań, że jej ciało nie będzie miało czasu na przystosowanie się. Maria uniosła biodra do jego twarzy, a jej ciało błagało go, by zapuścił się głębiej. Jego język nie był do tego zdolny, ale po rozkoszowaniu się smakiem żony Patryk przeszedł na nową taktykę.
Jego język odnalazł jej wargi sromowe i zaczął rysować wokół nich powolne kręgi, stosując tę samą technikę, której używał wcześniej na Małgorzacie. Reszta była tylko kwestią słuchania jęków i westchnień Maryśki, jej sposobu na poinformowanie go, kiedy nadszedł czas, by coś pomieszać. Polizał ją od góry do dołu i koniuszkiem języka machnął jej łechtaczką. Kiedy zaczął się formować wzór, Patryk przerwał ciągłość, wkładając palec, pokazując jej punkt G, dając uwagę, na jaką zasługiwała. Ciało Marysi było teraz na autopilocie, reagując bez ograniczeń na otrzymywaną przyjemność.
Przemek w końcu poczuł potrzebę zwolnienia i podczas gdy Gośka z wielką przyjemnością patrzyła, jak Maria wije się z Patrykiem między jej nogami, teraz została uniesiona w ramionach narzeczonego. Zabrał ją kilka metrów dalej, do sofy, która była ich domem przez ostatnie kilka godzin, siadając jako pierwszy, aby Małgośka mogła zająć pozycję na nim. Marnowała trochę czasu, rzucając mu nogę na kolana i siadając tuż nad jego kutasem, nie pozwalając mu jeszcze jej penetrować. Ona też musiała oddychać, a Przemek był jej winien wiele pocałunków za walenie, które jej właśnie zadał. Ślady co najmniej jednego z jej orgazmów wciąż spływały po jej nodze.
Małgorzata wzięła głęboki oddech, zanim podniosła się i chwyciła penisa Przemka. Wiedziała z doświadczenia, że bez względu na to, jak mokra może być jej cipka i nieważne, jak powoli opadała na jego kutasa, zawsze będzie musiała się zatrzymać. W tej pozycji nie mogła przyjąć go całego, biorąc pod uwagę, jak drobna była jej sylwetka w porównaniu z jego grubym kutasem. Ściany jej pochwy, śliskie, kiedy je walił, rozciągnęły się, żeby się do nich dostosować. Nie było to bolesne, ale było bardzo ciasne, co dało Gosi całą motywację, której potrzebowała, by przejąć kontrolę.
Zawsze zaczynała powoli, upewniając się, że jej ciało pamiętało, jak daleko mogła wpuścić go do środka. Kiedy już się uspokoiła, Małgorzata złapała Przemysława za ramiona i zaczęła podskakiwać. Pozwolił jej na razie przejąć kontrolę, odpoczywając tak długo, jak mógł, podczas gdy jego dłonie ześlizgnęły się po ciele Gosi. Zbadał jej talię. Jej plecy. Jej piersi. Kiedy pochylił się do przodu i wziął jeden z jej sutków do ust, Przemek zrozumiał, dlaczego Maria tak bardzo chciała zdjąć stanik przyjaciółki, kiedy te piękne piersi wisiały kilka centymetrów od jej twarzy.
Przemek pozwolił swojej narzeczonej pieprzyć się z nim przez kilka minut, opierając się chęci przejęcia władzy najlepiej jak potrafił. Małgorzata wiedziała, co robi, ochoczo ślizgając się w górę i w dół jego wału i zostawiając swoje soki na każdym centymetrze jego penisa, gdy na nim jechała. Nie musiał się długo powstrzymywać.
Małgosia pochyliła się teraz blisko jego ucha, wciąż poruszając biodrami, nawet gdy szeptała mu do ucha. – Wiesz, myślę o pieprzeniu twojego przyjaciela dziś wieczorem – powiedziała, dając jasno do zrozumienia, że to było oświadczenie, a nie prośba. Zanim Przemek zdążył odpowiedzieć, kontynuowała. „Ale ostatecznie ta cipka należy do ciebie i nikt nigdy nie może jej odebrać”. Następnie chwyciła dłonie Przemka i odsunęła je od piersi, przesuwając je powoli w dół po gładkich krzywiznach jej talii, zanim opuściła jego dłonie chwytające jej tyłek.