Pewnego pamiętnego niedzielnego popołudnia moją żonę poniosło, albo przynajmniej lekko jej odbiło.
Mój kumpel zaprosił nas na obiad. Żył niczym we śnie- miał biznes odnoszący sukcesy, piękną żonę, dzieci, wspaniały dom i wiele więcej. Ja, z drugiej strony patrząc, zbyt wiele pracowałem i nie potrafiłem za nim nadążyć. Poza moją wspaniałą, ekscytującą żoną. Jest średniego wzrostu, ma bardzo ciemne włosy sięgające ramion i śliczne cycuszki o miseczce B, jędrne i przyjemne w dotyku. Wszystko wygląda pięknie na tle jej oliwkowej karnacji. Wielu ludzi, w tym Marek, zgodziłoby się ze mną. Usiłowałem się nie przechwalać, ale zawsze się nią szczyciłem, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Ostatnio stało się to w klubie golfowym, podczas meczu.
Znajomi narzekali na swoje kobiety, które rzekomo nie dawały im dupy. Po rozmowie wiedzieli już, że ja byłem więcej niż usatysfakcjonowany. Byłem wtedy po kilku drinkach, ale wyraźnie pamiętam że zacytowałem jej słowa, które padły zanim wyszedłem na golfa tego dnia: „Weź mnie zanim wyjdziesz, zrób to od tyłu”. Prosiła już wcześniej o takie rzeczy, ale niezbyt często, jeśli mam być szczery. Wtedy przemawiał przeze mnie alkohol. Chciałem żeby ci ludzie myśleli że bawię się o wiele lepiej od nich, i chyba się udało, bo natychmiast zamilknęli.
Wiedziałem że Marek był ciekawy co najmniej tego, jak bardzo uwodzicielsko zachowuje się moja żona. Kiedy spotykaliśmy się wspólnie, przyłapywałem go nieraz na obserwowaniu jej. Próbował zajrzeć w dekolt, i tak dalej. Generalnie facet był bardzo przystojny i flirtował z nią przy każdej nadarzającej się okazji.
Ostatnio wyszliśmy wspólnie do knajpy, żeby coś zjeść z nim i jego żoną. Wśród wielu tematów, poruszyliśmy ten o naszych wakacjach w San Tropez. Żona Marka od zawsze była wścibska, więc zapytała nas o plażę nudystów. Magda potwierdziła że racja, była na plaży topless. Nadmieniła nawet że kupiła sobie domowe solarium, żeby utrzymać opaleniznę. Żona Marka od zawsze była świętoszką, więc od razu zmieniła temat, usiłując wyciągnąć od niej plotki które mogłaby potem przekazywać kolejnym kurom domowym.
Tak jak powiedziałem na początku, odwiedziliśmy Marka w pewną niedzielę. Jego żona i dzieci pojechali do teściowej. Co za ulga. Przyznam że co prawda wyglądała nieźle, ale była kawałem wrednej, wścibskiej i nieszczerej baby. Wszystko byłoby okej, gdyby chociaż potrafiła utrzymać buzię na kłódkę.
W każdym razie, Marek ucieszył się że nas zobaczył. Świetny z niego gość, szczodry i uwielbiający dobrą zabawę. Przygotował dla wszystkich gin z tonikiem. Usiedliśmy w trójkę na leżakach, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Nie można było prosić o przyjemniejsze, piękne i słoneczne popołudnie. Wszyscy siedzieliśmy zresztą w krótkich spodenkach i t-shirtach.
Szczególnie piękną częścią ciała żony były jej nogi. Proporcjonalne, długie i jędrne, oraz o pięknym odcieniu opalonej skóry. Miała wtedy na sobie czerwone szorty, moje ulubione. Cienki, niemal prześwitujący materiał, zakrywał pośladki i opadał zaledwie kilka centymetrów za nie. Kiedy siedziała, pięknie eksponowała całe nogi. Kiedy miała właściwy humor (albo nie była uważna), pokazywała mi czasem majteczki wystające spod nich.
Marek poszedł do środka po steki i pozostałe rzeczy na grilla. Żona wstała z leżaka i oddaliła się do toalety. Gdy przechodziła obok mnie, złapałem ją za udo i przyciągnąłem do siebie Przesunąłem dłonią wzdłuż nogi, aż dotarłem palcem do miejsca w którym zaczynał się pośladek i białe majteczki.
Pisnęła coś odnośnie tego że byłem niegrzeczny, niechętnie opuściła mnie i ruszyła do łazienki.
– Przestań, Marek może nas przyłapać. – dodała głosem pełnym ekscytacji.
Weszła do środka, w momencie w którym Marek akurat wychodził. Po kilku minutach staliśmy już w trójkę nad grillem. Zauważyłem sutki Magdy, przebijające się przez t-shirt. Wiedziałem, że to nie z zimna. Ucieszyłem się z tego, że czuła podniecenie. Spojrzałem na nią, ona popatrzała na mnie, a następnie spuściłem wzrok na sutki. Rzuciła mi niegrzeczne spojrzenie i kontynuowała rozmowę z kolegą, jak gdyby nigdy nic.
Kiedy skończyliśmy gotować i usiedliśmy do jedzenia, próbowałem wykorzystać każdą okazję żeby dotknąć Magdę. Zaczynałem czuć wpływ dwóch drinków, a ona akurat zaczynała drugiego. Widziałem, że już była bardziej śmiała niż zazwyczaj.
Nie słuchałem o czym rozmawiali, dopóki nie zdałem sobie sprawy że tematem było Saint Tropez. Tamta wycieczka nadal sprawiała że miałem wzwód na samą myśl o niej. Wyjaśniłem kumplowi znaczenie opalonych linii na ciele Magdy. Na górze była tylko nieznaczna, jasna linia, lecz ta na dole była znacznie bardziej widoczna. Opowiedziałem mu o bikini które dla niej kupiłem, i o tym które miała już wcześniej.
Żona zarumieniła się, ale przytaknęła. Dodała nawet, że mogła czuć się tam sobą w pełni, bez dziwnych spojrzeń osób postronnych. Nikt jej nie oceniał i mogła się zachowywać swobodnie.
Kiedy skończyliśmy jeść, Magda odniosła talerze do kuchni. Ja nadal rozmawiałem z Markiem o Saint Tropez. Powiedziałem mu, że żona była tam niesamowicie podniecona. Nie mogłem w to uwierzyć. Cały czas nie potrafiła się doczekać, aż będzie mogła zdjąć ubrania. Po drodze na plażę stale pytała czy może to już zrobić, czy jeszcze nie.
Opowiedziałem również o tym że uprawialiśmy seks po kilka razy dziennie. Nie wspomniałem jednak o tych bardziej dzikich numerkach (przynajmniej dla nas takie były). Przykładowo, pewnego razu zrobiliśmy to na skałach obok restauracji, w której dopiero co jedliśmy. Nie wspomniałem też o naszym pierwszym analu, rozbudowanych zabawach palcami etc.
Poszedłem do auta po sprzęt do pływania. Marek rozsunął szklane drzwi i otworzył z tarasu pomieszczenie z basenem. Kiedy sięgnąłem po torbę, zauważyłem że Magda spakowała obydwa bikini. Widziałem też nonszalanckie spojrzenia Marka, gdy oddaliłem się z tarasu. Przebraliśmy się więc w kąpielówki i weszliśmy do basenu. Pływaliśmy przez chwilę i wyszliśmy żeby wysuszyć się na leżakach, a wtedy dołączyła do nas Magda.
– To nie fair, nie zdążyłam nawet się zamoczyć, z wy już jesteście po kąpieli! – nadąsała się.
– Zróbmy tak: przynieś nam drinki, a pozwolę ci popływać tak długo jak zechcesz. – powiedział Marek.
Przecież mogła sobie pływać do woli, lecz mimo to odwróciła się na pięcie, i poszła po gin z tonikiem dla nas obu.
Z naszego punktu widzenia na leżakach, obserwowaliśmy ukradkiem jej prześwitujące majteczki i wystający spod spodenek tyłeczek. Podnieciłem się, ponieważ chyba o tym nie wiedziała. Na pewno nie zamierzałem jej o tym mówić, a Marek też z pewnością to zauważył. Magda wróciła po chwili i wręczyła nam napoje niczym kelnerka. Kiedy to zrobiła, czekała grzecznie na napiwki. Wyciągnąłem więc dłoń i klepnąłem ją lekko w pośladek. Dziewczyna pisnęła i powiedziała:
– Ładnie tak traktować swoją służkę?! Idę do basenu.