Poprawiłam maskę, żeby idealnie dopasowała się do mojej twarzy. Nie miałam żadnych sznurków ani wstążek, ten gadżet był przyklejony tym samym klejem, którego hollywoodzkie gwiazdki używały do utrzymywania naklejek na sutkach na czerwonym dywanie. I tak byłam zestresowana – za nic w świecie nie chciałam zostać rozpoznana.

Nieustannie poprawiałam mój kostium i spinki do włosów, które podtrzymywały moje długie, brązowe włosy, aby zająć czymś ręce i zmusić się do niedotykania twarzy, czekając, aż klej wyschnie, a maska będzie mocno doklejona. Patrząc na swoje odbicie, pomyślałam, że nikt nie rozpoznałby mnie nawet bez maski. Włosy, które normalnie opadały do połowy moich pleców, były ułożone w kok na czubku głowy i podtrzymywała je duża ilość wsuwek. Mój makijaż również był zupełnie inny od codziennie skromnie nakładanego tuszu do rzęs i błyszczyka. Ciemne, przydymione oczy i ciemnoczerwone usta wpatrywały się we mnie w lustrze, choć zwykle uważałam moją twarz za dość nijaką i trudną do opisania. Brązowe oczy, brązowe włosy. Nuda, nuda, nuda. Z pewnością nigdy nie przyciągnęłabym nikogo, kogo warto byłoby przyciągnąć.

Moje ciało to inna historia. Mam tylko 157 centymetrów wzrostu, ale mam figurę prawdziwej klepsydry. Smukłe, ale kształtne nogi prowadzą do okrągłego, pełnego tyłka i później do tak wąskiej talii, że prawie mogę ją całą objąć moimi małymi rączkami, ale centralnym punktem i źródłem wstydu przez prawie całe życie były moje piersi w rozmiarze D. Dziwnie było widzieć je przez półprzezroczysty, cienki, biały materiał mojego kostiumu bogini. Moje wielkie sutki stały na baczność, nieprzyzwyczajone do tarcia związanego z chodzeniem bez stanika – nawet w łóżku miałam założony stanik! Wydawało mi się, że przez warstwę materiału widzę zarys moich otoczek.

Wiedziałam, że nie jestem już w moim małym miasteczku i że szanse, że zostanę tutaj rozpoznana, były mikroskopijne, ale nawet po trzech latach studiów w stolicy trudno było mi pozbyć się paranoi wywołanej wpojonymi absurdalnymi normami religijnymi.

W mieście, z którego pochodzę, nawet w społeczności licealnej, wszelka abstynencja była odgórnie narzuconą normą. Nie tylko seks był absolutnie zakazany, ale także seks oralny, robótki ręczne i masturbacja. Seks analny nie był nawet rozważany jako opcja! Prawdopodobnie jedynie najodważniejsze jednostki ośmieliły się zrobić cokolwiek w tym stylu, ale byli zbyt zawstydzeni, żeby się tym chwalić. I chociaż miałam ten sam, niesamowity rozmiar piersi od czasów gimnazjum, były one uważane jedynie za ciężar, defekt, a nie atut. Plotki o mojej rozwiązłości zaczęły się tego samego dnia, kiedy zaczęłam nosić stanik i nie ustąpiły aż do liceum, kiedy stało się boleśnie oczywiste, że w ogóle nie chodzę na randki.

Pomimo nieustającej fali propagandy czystości, miałam swój sekret. Miewałam nieczyste, zmysłowe sny, które często przenikały do moich myśli na jawie. Często fantazjowałam o tym, żeby wić się nago z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, a czasami nawet z więcej niż jednym naraz.

Pod koniec ostatniej klasy liceum w końcu zaczęłam spotykać się z chłopakiem. Pewnego wieczoru jego język znalazł się w moich ustach, a jego dłonie pod moją koszulką. Po chwili zdjął ze mnie koszulkę i próbując wyjąć swojego kutasa ze spodni doszedł po raz pierwszy. Miał wyrzuty sumienia, dopóki nie odzyskał erekcji. Potem zsunął mój stanik i zaczął ssać moje sutki, co doprowadziło do tego, że złapałam jego kutasa (rozczarowująco małego), aby natychmiast doszedł na moją rękę. Znów miał wyrzuty sumienia, dopóki nie odzyskał erekcji. Później zdjął moje spodnie, bez ostrzeżenia wsunął we mnie swoje palce (rozczarowująco szorstkie) i przez chwilę nimi poruszał, po czym wszedł we mnie szybko i mocno w pozycji na misjonarza, poruszył się trzy lub cztery razy, wyszedł ze mnie (rozczarowująco szybko) i spuścił się na moją nogę. Kolejne wyrzuty sumienia i kolejne odzyskanie erekcji doprowadziły do lizania mojej cipki (rozczarowująco niezdarnego) i ssania jego kutasa (rozczarowująco małego, jak już wspominałam. Mogłabym z łatwością wziąć go całego do gardła, gdyby dosięgał do mojego przełyku.) Po wszystkim był jeszcze mocno zszokowany i mi odmówił, gdy zaproponowałam zabawę analną. Po kilku jego orgazmach (wynik końcowy: on – 6, ja – 0), błądzenie pomiędzy wyrzutami sumienia a odzyskaniem erekcji zatrzymało się na wyrzutach, więc poprosił mnie, żebym poszła do domu. Nie spojrzał mi nawet w oczy. Nie pocałował mnie na pożegnanie. Następnego ranka obudził mnie dźwięk przychodzącego sms-a o treści: „To nie jest to. Powinniśmy się rozstać.”

Dzięki niemu na kolejne dwa i pół roku wycofałam się z życia i wróciłam do trybu pustelnika w celibacie, skupiając się na nauce. Pomimo braku orgazmów, które nie byłyby wywołane przez siebie, moje życie było pełne sukcesów naukowych. Myślę, że wszystkie te elementy mojej przeszłości wpłynęły w pewnym stopniu na to, że stałam teraz przed pozłacanym lustrem w apartamencie na najwyższym piętrze luksusowego hotelu w Warszawie, próbując zebrać się na odwagę, by pójść na hedonistyczny bal kostiumowy.

Nie widziałam przed sobą nieśmiałej, odrzuconej, zdesperowanej ani zdziwaczałej dziewczyny. Widziałam boginię seksu, byłam dosłownym ucieleśnieniem mojego kostiumu. Weszłam do windy, którą dostałam się bezpośrednio do holu, który prowadził do sal balowych. Dzięki moim gladiatorkom na wysokich obcasach wyglądałam na znacznie wyższą. Czułam, że moja pewność siebie dodaje mi uroku bardziej niż cały makijaż. Nie wiem, czy faktycznie odwracali za mną głowy, ale czułam na sobie wzrok osób, obok których przechodziłam. W holu zobaczyłam kobiety ubrane nawet bardziej skąpo niż ja, niektóre kostiumy były dosłownie namalowane farbami do ciała.

Jedyne, co łączyło wszystkich gości, to maski, które były obowiązkowe na przyjęciu. Moja karta-klucz do hotelowych drzwi pozwoliła mi ominąć kolejkę do wejścia. Bramkarz bez maski zlustrował mnie z góry na dół.

– O cholera!

Uśmiechnęłam się, czując się jak ryba w wodzie w jego pożądliwym spojrzeniu. Był wysoki, miał co najmniej 185 centymetrów wzrostu, rude, kręcone włosy i efektowne niebieskie oczy. Niestety, był jednym z nielicznych mężczyzn w koszuli, a jego rękawy zakrywały imponujące bicepsy.

– Pilnuj się. Chętnie bym się z Tobą zabawił.

Tandetny komplement rozpalił gorący płomień, który trafił prosto do mojej cipki. Jęknęłam w duchu.

– Zapamiętaj numer mojego pokoju. Ja też się lubię bawić.

Polizałam językiem jego płatek ucha i poklepałam wybrzuszenie na jego kroczu. Jęknął, obserwując mnie, gdy wsuwałam moją kartę z powrotem w stanik i weszłam do oświetlonego stroboskopem pomieszczenia. Nie mogłam uwierzyć, że w tak nieostrożny sposób zaproponowałam seks zupełnie obcej osobie, ale im dalej brodziłam w morzu wijących się między sobą ciał, tym bardziej komfortowo się czułam. To byłam prawdziwa ja, bogini seksu, która chciała być czczona.

Znalazłam stosunkowo pustą przestrzeń i pozwoliłam pulsującemu basowi pieścić moje ciało. Podszedł do mnie seksowny strażak i przyciągnął mnie do swojej szerokiej klatki piersiowej, ciesząc się jego mięśniami napierającymi na moje ciało. Pochylił się do mojego ucha.

– Chcesz possać mojego penisa, Ty mała, gorąca suko?

– Nie wolno w taki sposób zwracać się do bogini. Pieprz się, bo ja na pewno z Tobą nie zamierzam.

Odwróciłam się na pięcie i znalazłam kolejne miejsce na parkiecie. Nagle coś przyciągnęło moją uwagę. Przy barze dwóch bardzo seksownych gladiatorów stało na obrzeżach wirującego tłumu. Pomimo srebrnych masek, które zakrywały górne połowy ich twarzy, czułam, jak wpatrują się we mnie. Przenikali mnie. Wstrzymałem oddech, sutki natychmiast mi stwardniały, wilgoć wypełniła moje cienkie stringi.

Po chwili odzyskałam pewność siebie i ruszyłam w ich kierunku, z każdym krokiem kołysząc biodrami. Stali jak wryci, pożerając mnie wzrokiem, jeden z nich zagryzł wargę i pomyślałam, że wilgoć spłynie mi po nogach. Minęłam ich niby od niechcenia, rzucając im zalotny uśmiech przez ramię. To było ryzykowne, ale opłaciło się, gdy zobaczyłam, jak idą w moim kierunku. Uśmiechnęłam się do siebie szeroko, gdy znalazłam wystarczająco dużo miejsca, by pomieścić nas troje.

Nie odwracając się, poczułam ich obecność za sobą. Patrzyli, jak kołyszę się w rytm muzyki z rękami nad głową. Moje wszystkie zahamowania wyparowały. Na mojej talii pojawiła się duża dłoń. Moje oczy zamknęły się w zachwycie, gdy gladiator, do którego należała dłoń, przycisnął swoje twarde ciało do moich pleców. Na ślepo wyciągnęłam rękę do przodu i poczułam potężną klatkę piersiową drugiego gladiatora, jego ciepłą skórę błyszczącą od lekkiego połysku potu. Moja ręka ześlizgnęła się po jego szerokim ramieniu, kiedy przyciągnęłam go do siebie.

Moja dłoń powędrowała z ramienia gladiatora do jego karku i wplotłam palce w jego krótkie, ciemne włosy. Przycisnął swoje usta do moich, wbijając swój gorący język w moje usta. Odpowiedziałam ochoczo. Jego ręce wędrowały od mojej talii do klatki piersiowej, gdy poruszaliśmy się do rytmu, za każdym razem eksplorując trochę więcej. Zatrzymał się tuż pod moimi piersiami, jego kciuki muskały mnie przez przezroczysty materiał mojego kostiumu. Westchnęłam, jednocześnie ciesząc się dotykiem i chcąc, żeby przesunął te palce do moich sutków. Gladiator za mną trzymał jedną rękę opartą na mojej talii, a drugą położył na brzuchu. Jego palce zaczęły schodzić coraz niżej w kierunku mojego krocza. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo blisko jesteśmy. Siłą rzeczy wiedziałam, że oni tez się wzajemnie dotykają, co mnie podnieciło do tego stopnia, że zajęczałam. Poczułam, jak twarde wybrzuszenia na ich kroczach dotykają mnie i ocierają się o mnie. Zaczęłam jęczeć głośniej.

Gladiator za mną przesunął dłoń od mojej talii, aby objąć moją pierś. Ugniatał ją i ciągnął mój sutek przez materiał sukienki. Gladiator przede mną trzymał jedną rękę na piersi, a drugą zsunął w dół, aby ująć mój tyłek i przyciągnąć mnie mocniej do czegoś, co przypominało bardzo dużego kutasa. To było szalenie erotyczne. Dwójka ekstremalnie seksownych mężczyzn sprawiała przyjemność mnie i sobie nawzajem.

Podniosłam wolną rękę i pociągnęłam za włosy drugiego towarzysza zabawy. Podniecenie, które wywołali i stały rytm między nami, zbliżały mnie do nieoczekiwanego orgazmu. Ciągnęłam ich włosy coraz mocniej i mocniej, wraz z rosnącym podnieceniem, czując ich usta i języki na mojej szyi, ręce na piersi i nagiej skórze. Jeden z nich, nie wiem który, wetknął mi język do ucha i doszłam nagle, gwałtownie i, o mój Boże, czułam się z tym wspaniale. Miękkie usta musnęły moje ucho, gdy ochrypły głos przerwał ciszę między nami.

– Czy jesteś gotowa, żeby stąd iść, czy chciałabyś zostać dłużej?

– Jestem gotowa. Ale nie chcę wychodzić stąd sama.

– A z którym z nas chcesz wyjść?

– Jak to z którym? Potrzebuję was obu.

– To zajebiście – odpowiedzieli równocześnie z uśmiechem i razem skierowaliśmy się do wyjścia.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że to początek mojego nowego, lepszego życia.