Wsunął się we mnie mocnym pchnięciem. Krzyknęłam, gdy bez ostrzeżenia wszedł do samego końca, rozciągając tym na maxa ścianki pochwy. Chwyciłam go za ramiona i zacisnęłam na nich palce, wbijając mu paznokcie w skórę. Matt nie zwracał na to uwagi, tylko trzymał się narzuconego przez siebie morderczego tempa. Kiedy leżałam pod nim z nogami w górze, podczas gdy on pieprzył mnie mocno zamknęłam oczy, czerpiąc z tej chwili jak najwięcej.
‒ Otwórz oczy ‒ rozkazał zachrypniętym głosem. ‒ Otwórz oczy i rozejrzyj się.
Gdy nie zareagowałam wbił palce w moje policzki, zmuszając mnie, bym uniosła powieki. Widziałam nad sobą jego twarz, płonące spojrzenie i rozchylone usta. Po chwili przeniosłam wzrok na lewo, gdzie mężczyzna pieprzył kobietę w pozycji podobnej do naszej. Moje mięśnie same zacisnęły się na ten widok, na ustach Matta pojawił się cień uśmiechu.
Wyszedł ze mnie, pociągnął za rękę i obrócił do siebie plecami. Posłusznie rozchyliłam nogi i wypięłam tyłek, kładąc dłonie na oparciu sofy. Tak mogłam patrzeć na inne pary. Matt chwycił mnie za biodra i szarpnął do tyłu, nabijając na swojego kutasa. Krzyknęłam głośno, gdy ten wdarł się we mnie bez ostrzeżenia.
‒ Patrz na nich, Gwen. Patrz i dojdź dla mnie ‒ wyszeptał do mojego ucha, nachylając się nad moimi plecami.
Nie musiał mi tego dwa razy powtarzać. Słyszałam, jak nasze ciała zderzają się ze sobą w szybkim tempie. Jęczałam, czując, jak z niebywałą prędkością zbliżam się do spełnienia. Wystarczyło kilka dodatkowych pchnięć i znalazłam się na krawędzi. Zacisnęłam mocniej palce na oparciu, spuszczając głowę.
Orgazm zawładnął moim ciałem. Jęknęłam długo i przeciągle, czując, jak kręci mi się w głowie od nadmiaru rozkoszy. Po chwili Matt również osiągnął spełnienie, wyciągając swojego penisa i zalewając ciepłym nasieniem moje pośladki.
Przez moment żadne z nas się nie ruszało, potrzebując kilku minut, aby dojść do siebie. Dopiero, jak uspokoiłam oddech zmusiłam ciało, aby stanęło na drżących nogach. Rozejrzałam się po podłodze w poszukiwaniu płaszcza, lecz kiedy podniosłam wzrok zobaczyłam, że Matt trzymał go w dłoniach.
Wzięłam go od niego bez słowa, posyłając mężczyźnie pełny wdzięczności uśmiech. Ten skinął głową, po czym włożył na siebie z powrotem porozrzucane wokół ubranie. Poprowadził nas do drzwi, jednak zanim opuściliśmy salę, on chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na niego pytająco.
Czułam się zmęczona, zaczęła ogarniać mnie senność. Orgazm sprawił, że moje ciało się rozluźniło, a wypity wcześniej alkohol zdążył już całkowicie wyparować. Matt sięgnął do kieszeni i wyciągnął stamtąd niewielką kartkę papieru.
‒ Weź mój numer. Jeśli kiedyś poczujesz się samotna i zapragniesz towarzystwa, wpadnij ‒ powiedział, podając mi zawiniątko.
Przyjęłam od niego kartkę, po czym wsunęłam ją do kieszeni płaszcza. Chyba wciąż byłam odurzona tym, co się przed chwilą wydarzyło, bo gdy zeszło całe napięcie poczułam się lekko skrępowana. Właśnie przespałam się z kompletnie nieznanym mężczyzną, w dodatku zrobiłam to na oczach innych ludzi. Musiałam kompletnie oszaleć.
Spojrzałam w ciemne oczy mężczyzny i zrozumiałam, że wcale tego nie żałowałam. Komfort tej sytuacji polegał na tym, że w momencie gdy opuszczę klub mogę już tu nigdy więcej nie wrócić i udawać, że coś takiego wcale się nie wydarzyło.
Dlatego też uśmiechnęłam się lekko, po czym nacisnęłam klamkę i wyszłam na salę pełną tańczących ludzi. Zaczęłam lawirować między nimi w kierunku wyjścia, a kiedy już dotarłam do drzwi zerknęłam przez ramię. Nigdzie nie było śladu Matta.
Będąc na ulicy mój telefon zawibrował, wyjęłam go więc z kieszeni i zobaczyłam, że była to wiadomość od Andiego.
Dziesięć tysięcy dolarów?! Poważnie, Gwen? Oddawaj mój portfel!
Opuściłam miejsce z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
* * *
Dwa miesiące później wróciłam do pustego mieszkania poczułam, że ten dzień nie należał do udanych. W pracy nic mi nie wychodziło, byłam spięta i przy tym sfrustrowana. Wibrator schowany w szufladzie szafki nocnej przestał zaspokajać wszelkie moje potrzeby i w tym był problem. Po zdradzie narzeczonego unikałam facetów jak ognia, wyjątkiem była ta jedna szalona noc z barmanem o której nie potrafiłam zapomnieć.
Usiadłam na brzegu sofy i westchnęłam ciężko. Może powinnam wyjść do ludzi, wypić drinka w jakimś normalnym barze?
Wsunęłam ręce do kieszeni płaszcza i zmarszczyłam brwi, czując pod palcami małe zawiniątko. Wyciągnęłam niewielką karteczkę, na widok której serce zabiło mi mocniej w piersi. Rozwinęłam ją drżącymi palcami i moim oczom ukazał się zapisany numer telefonu, a pod nim krótkie męskie imię.
Matt.
Ścisnęłam kartkę w dłoni. Zupełnie zapomniałam o tym, żeby wyjąć ją z płaszcza. Włożyłam go dziś po raz pierwszy od tamtego wieczora, a przez cały dzień nie miałam czasu przeszukać kieszeni. Zabrałam kluczę oraz portfel i wybiegłam z mieszkania, zanim zdążyłabym zmienić zdanie. Na dole udało mi się złapać taksówkę, podałam kierowcy nazwę lokalu i rozsiadłam się wygodnie, czekając, aż dotrzemy na miejsce.
Po kilkunastu minutach stania w kolejce wreszcie udało mi się wejść do lokalu. Pierwszym co zrobiłam, było rozejrzenie się po pobliskich twarzach, ale nigdzie nie dostrzegłam Matta. Poczułam ukłucie rozczarowania i miałam wyjść, gdy pomyślałam, że jeden drink mi nie zaszkodzi.
Podeszłam do baru, zajęłam wolny stołek, a następnie przesunęłam wzrokiem po półce zastawionej alkoholami. Wtedy ktoś zasłonił mi widok. Zamrugałam, skupiając się na twarzy intruza i zamarłam.
Kilka sekund zajęło mi, zanim do mózgu dotarła informacja kogo tak naprawdę widziałam. Moje usta same rozciągnęły się w uśmiechu.
Ciemne oczy barmana zalśniły dziko. Matt obdarzył mnie uśmiechem pełnym rozkosznych obietnic, które czekały na mnie po drugiej stronie tajemniczych drzwi.