To on pierwszy przerwał pocałunek, po którym miałam przyspieszony oddech. W tym świetle jego oczy wydawały się niemal czarne.

                ‒ Jak masz na imię? ‒ Padło pytanie z jego ust.

                ‒Gwen‒ odparłam odruchowo.

                ‒ Matt ‒ przedstawił się, lekki uśmiech błąkał się na jego ustach. ‒Chcesz iść ze mną?

                Rozdziawiłam usta speszona jego bezpośredniością. Pragnęłam wykrzyczeć mu w twarz, że o niczym innym nie marzyłam, ale nagle poczułam palący wstyd. Przypomniałam sobie bowiem, co chowałam pod płaszczem. Już mogłam wyobrazić sobie jego reakcję.

                ‒Odpowiedz ‒ dodał, widząc moje wahanie.

                Rozsądek podpowiadał mi, abym zaprzeczyła, a następnie brała nogi za pas. Natomiast natrętne pulsowanie między udami sprawiało, że przestałam myśleć jasno.

                ‒Tak ‒ powiedziałam zamiast tego.

                Matt błysnął zębami w uśmiechu. Chwycił mnie za rękę, po czym zaczął ciągnąć w prosto na parkiet. Próbowałam mu się wyszarpnąć, ale on trzymał mnie mocno. Nie chciałam tańczyć, nie taki miałam plan! Potrzebowałam jego ciała, a zwłaszcza tej jednej części, dzięki której zapomnę o całym świecie. Po kilku minutach przecisnęliśmy się między spoconymi ludźmi i wtedy zobaczyłam, że zmierzamy w stronę tajemniczych drzwi po drugiej stronie sali. Pożądanie natychmiast zastąpił strach. Wbiłam pięty w ziemię, zmuszając barmana, żeby się zatrzymał.

                Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i posłał mi zaskoczone spojrzenie. Ledwo zauważalnie pokręciłam przecząco głową. Myślałam, że pójdziemy do niego, gdzie spędzimy noc pełną miłosnych uniesień, a tymczasem on prowadził mnie prosto na zaplecze!

                Coś przemknęło po przystojnej twarzy mężczyzny. Zanim zdążyłam się zorientować, on przyciągnął mnie do siebie i zamienił miejscami tak, że moje plecy dotykały ściany. Znalazłam się w potrzasku. Rozchylił moje nogi i włożył między nie kolano, dociskając nim do spragnionej cipki. Nie zdołałam powstrzymać cichego jęku, kiedy on napierał na moją kobiecość. Nie potrafiłam ukryć przed nim prawdziwej reakcji swojego ciała.

                ‒ Co się dzieje, Gwen? ‒ Przez głośną muzykę po raz kolejny przybliżył do mnie swoją twarz.

                ‒ Co jest za tymi drzwiami? ‒ Musiałam to wiedzieć, zanim zdecyduję się przekroczyć próg.

                ‒Pomieszczenie dla VIPÓW‒ odparł.

                Posłałam mu pełne wątpliwości spojrzenie.

                ‒ Nie wpuszczą mnie tam.

                ‒ Nie martw się, śliczna. ‒ Dotknął dłonią mojego policzka. ‒ Jesteś ze mną.

                Naparł mocniej kolanem na moje krocze. Przygryzłam wargę, na co on uśmiechnął się z zadowoleniem. Wiedział, że tego chciałam i nie potrafiłam tego przed nim ukryć. Nie byłam też pewna, czy chciałam to ukryć.

                ‒ Ale tylko na chwilkę ‒ mruknęłam, wciąż pozostając nie do końca przekonana.

                Mężczyzna nie tracił czasu i niemal przyciągnął mnie siłą do drzwi, których pilnował rosły mężczyzna. Zerknął na mnie z góry, a na jego wykutej ze skały twarzy nie pojawiła się żadna emocja.

                ‒ Nie znam jej ‒ przemówił po chwili. Właściwie domyśliłam się tego z ruchów jego warg.

                ‒ Jest ze mną ‒ odparł Matt, przyciskając mnie do swojego boku przez co wcale nie poczułam się pewniej.

                Speszona zerknęłam spod rzęs na barmana, który wpatrywał się w ochroniarza. Ten w końcu ustąpił, odsuwając się na bok. Otworzył przed nami drzwi i pozwolił nam przejść. Widziałam czarny korytarz i nic poza tym. Mimo tego pozwoliłam, aby Matt wprowadził mnie do środka. Ochroniarz zatrzasnął drzwi i przez kilka sekund zapanowała ciemność. Zamrugałam kilka razy, czując, jak żołądek zawiązuje mi się w supeł. Stojąc nieruchomo powoli zaczynałam rozróżniać kształty.

                ‒ Gotowa? ‒ wyszeptał za moimi plecami.

                Czułam, jak gęsia skórka pokrywa moje ciało.

                ‒ Na co? ‒ spytałam cicho, nie będąc pewna, czy tak naprawdę chciałam poznać odpowiedź na to pytanie.

                ‒ Na najbardziej erotyczną przygodę w twoim życiu ‒ odparł.

                Zadrżałam mimowolnie. Jego słowa, panujący dookoła mrok i moje podniecenie sprawiły, że zrobiłam się głodna przygód. Dłoń Matta znalazła się na dole moich pleców, a następnie ruszyliśmy przed siebie. Im dalej byliśmy w głąb, tym bardziej słyszałam dobiegającą skądś muzykę. Po kilku krokach, gdy wyłoniliśmy się zza rogu, moim oczom ukazała się imponujących rozmiarów sala.

                Stopy wrosły mi w ziemię, a ja sama zatrzymałam się w progu niczym słup soli. Przez kilka sekund byłam pewna, że to wszystko mi się przywidziało. Potrzebowałam chwili, aby zrozumieć, że naprawdę wcale tak nie było.

                ‒ Podoba ci się? ‒ Zmysłowy szept wprost do mojego ucha wywołał ciarki na całym ciele.

                Rozdziawiłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Mój wzrok skakał między sofami, które zajmowały pary. Właściwie nie tylko pary, na niektórych znajdowało się dwóch mężczyzn i jedna kobieta lub odwrotnie. Jednak to nie to okazało się dla mnie takim szokiem, ale fakt, że oni wszyscy byli nadzy!

                To było jakieś specjalne miejsce, klub, dla ludzi, których kręcił seks przy obecności innych. W pierwszej sekundzie chciałam zawrócić, ale zderzyłam się z twardym torsem Matta. Uniosłam głowę i szeroko otwartymi oczami spojrzałam w jego ciemne tęczówki.

                ‒Podoba ci się to, co widzisz, Gwen? ‒ powtórzył pytanie.

                Chciałam zaprzeczyć, ale on położył dłonie na moich ramionach i po raz kolejny obrócił ku sali. Czułam, jak dociska do mnie swoje biodra, a na pośladkach odciska się jego twardy kutas. Przygryzłam dolną wargę, gdy jedną dłoń zsunął na mój brzuch, a następnie chwycił lewą pierś. Zdradziecki jęk rozkoszy wyrwał się z moich ust.

                ‒ Widzisz? ‒ kontynuował. ‒ Podoba ci się.

                Patrzyłam na pary będące w trakcie miłosnych uniesień i zdałam sobie sprawę z tego, że nikt nie zwracał na nas uwagi. Każde z nich skupione było na własnych przyjemnościach. Skrępowanie zaczęło mijać, kiedy dłoń Matta wślizgnęła się pod płaszcz. Słyszałam, jak wciąga głośno powietrze, kiedy odkrywa pod nim jedynie samą bieliznę.Musnął czubkami palców cienki materiał stringów, na co wypchnęłam lekko biodra do przodu.

                Patrzyłam przed siebie, jak naga kobieta siedziała oparta na sofie, a jeden mężczyzna pieścił ustami jej cipkę, drugi zaś ssał sutek prawej piersi. Jej głowa odchylona była do tyłu, oczy miała przymknięte, a pierś unosiła się i opadała w rytmie przyspieszonego przez rozkosz oddechu. Przeniosłam wzrok dalej, na następną parę. Mężczyzna siedział na sofie, a na nim okrakiem brunetka. Poruszała się szybko, jej piersi podskakiwały za każdym razem, gdy nadziewała się na twardego penisa swojego partnera.