– Tak, sprawiedliwość jest ważna – odpowiedział Tomek ostrożnie. – Ale do tej pory zrobiliśmy dla siebie dużo. Ja wylizałem Cię, ty wylizałaś mnie, uprawialiśmy wspaniały seks. O czym myśli twój przebiegły mózg?
„Cóż,” szeptała mu do ucha, oblizując go szybko, zanim kontynuowała. „Nie jesteśmy jednak na równi, wiesz”.
– Jasne, że jesteśmy- powiedział, próbując pomyśleć, co mogłaby mieć na myśli.
„Nie, tatuśku… naprawdę musimy wyrównać rachunki”.
Zaintrygowany i bardziej niż trochę zdenerwowany, zapytał: – No… co w takim razie nie było sprawiedliwe?
– No cóż – gruchała, skubiąc jego płatek ucha i lekko przesuwając palcami po jego brzuchu tuż nad jego łonem. – Tatuś pieprzył swoją małą dziewczynkę, prawda?
– Tak – zaśmiał się Tomek, nie wiedząc, dokąd to zmierza. Pierwszą rzeczą, o której mógł pomyśleć, było: „Ale mała dziewczynka musi zrozumieć, że tatuś nie ma cipki, żeby mogła mnie pieprzyć”. Gdy tylko słowa opuściły jego usta, poczuł dreszcz na całej długości kręgosłupa.
„Wiem, że tatuś nie ma cipki,” powiedziała Iza, jej intrygujące oczy unosiły się z jego klatki piersiowej, by skupić się na tych zdziwionych Tomka. – Ale tatuś ma taki słodki tyłek. A tatuś pieprzył dupę swojej małej dziewczynki, prawda?
Tomek zadrżał. Mógłby przysiąc, że boki jego twarzy zdrętwiały. Próbował mówić, ale nic nie wyszło. Jego język był zbyt zajęty próbą ucieczki do gardła. Jego niezrozumiały bełkot brzmiał mniej więcej tak: „Ale… uch… kochanie… tato… hmm… cóż… tato… to znaczy… ty. …. Tatuś… Ty nie… ”
Iza uśmiechnęła się złośliwie i zbliżyła się do jego twarzy. Wyciągając język, by polizać jego usta, otarła się o niego swoim ciałem i potarła sutki o jego. Wciąż patrząc mu w oczy, powiedziała po prostu: „Sprawiedliwość musi być, tatku”.
Tomek usiadł tak szybko, że Iza została odepchnięta do tyłu. Spojrzał na nią z niedowierzaniem. Po prostu się uśmiechnęła, jej język obracał się w jej ustach, gdy wydawało się, że już wzdychała na możliwość tego, co sugerowała. Usta Toma były otwarte, słowa nadal nie układały się prawidłowo.
W końcu wypalił: „Masz na myśli, że chcesz…? Naprawdę chcesz…? To znaczy, tak naprawdę sugerujesz…?”
Iza wydawała się trochę rozbawiona jego niepokojem… wydawało się, że cieszy się jego niepokojem tym, co miała na myśli. Przechylając głowę na bok, pochyliła się do przodu i pocałowała Toma w szyję, jej ręce wędrowały po jego bokach i pocierały obszar nad jego biodrami, gdzie pewnego dnia utworzą się miłosne uchwyty. Powoli pocałowała go w szyję i twarz, a potem pocałowała go w usta. Odchyliła się i uśmiechnęła do niego, tym razem kojącym uśmiechem, jak matka pocieszająca swojego małego chłopca. Tomek zaczął się zastanawiać, czy role rodzica/dziecka nie zostały tak szybko odwrócone…
– Tatko, wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził, prawda? Wiesz, że cokolwiek dla ciebie zrobię, poczujesz się bardzo, bardzo dobrze, prawda?
Tomek zawahał się, po czym wyjąkał: „Ale mała dziewczynko… chcesz… to znaczy… naprawdę sugerujesz…?”
“Tak tato.” Objęła go i zaczęła delikatnie całować jego twarz, próbując złagodzić jego wątpliwości, uczynić go bardziej podatnym na różne rzeczy. “Tak, tatusiu … Mała dziewczynka chce pieprzyć twój słodki, seksowny tyłek… tak jak ty jej.”
Powiedziała to. Głośno i wyraźnie. Iza miała ochotę szturchnąć go w tyłek. Kiedy to sobie wyobraził, wzdrygnął się. Ale Iza nie ustępowała. Głaskała go, całowała, szeptała mu do uszu brudne myśli, próbując osłabić jego determinację. Gdy jego hormony rosły, pomimo proponowanego aktu, Tomek podjął ostatni wysiłek, o którym wiedział, że była naprawdę słaba. Jeśli znał Izę, prawdopodobnie była dobrze przygotowana na wszystko.
„Ale kochanie”, zauważył, krzyżując palce, „o ile wiem, chyba że jesteś Houdinim, nie masz kutasa. Dlatego my się pieprzymy. Wiem, że go nie masz… Byłem między twoimi nogami.”
Uśmiech Izy znów stał się niegodziwy, kiedy odpowiedziała: „Cóż, nie mam go przy sobie”. Jej oczy błyszczały figlarnie.
– O… mój… boże… – powiedział Tomek, a wszelki kolor odpłynął z jego twarzy. – Masz na myśli… właściwie…? Nie ma mowy.
„Och, tak, tatusiu ….. Noszę swojego kutasa ze sobą, gdziekolwiek jestem. Nigdy nie wiem, kiedy jakiś wspaniały mężczyzna taki jak ty pozwoliłby mi go użyć. Jakiś seksowny, brudny, paskudny facet jak mój tatuś.
Tomek w końcu zaniemówił. Siedział i patrzył, jak Iza wstała i przeszła przez pokój do szafy. Wysunęła swoją walizkę z małego schowka po lewej stronie i położyła ją na łóżko. Trzy klamry rozległy się „trzask, pstryk, trzask”, a każdy dźwięk sprawił, że Tomek podskoczył. Iza przez minutę grzebała w walizce, po czym wstała, trzymając coś w rękach. Uśmiechała się.
Kiedy ponownie odwróciła się w stronę Tomasza, mógł zobaczyć w jej dłoni dildo w kolorze cielistym i pasek, który zwisał z jego boków. Znowu zdrętwiał, chociaż jego lekko nabrzmiały penis go zdradzał. Rósł tylko trochę, ale fakt ten nie umknął uwadze urzekającej Izie. Uśmiechnęła się szeroko, oblizując usta…
To był właśnie ten dzień, kiedy po raz pierwszy w życiu dał się wyruchać. Co go zszokowało, doprowadziło to takiego orgazmu, jakiego nie przeżył jeszcze w życiu.