Marek wyszedł z pracy godzinę wcześniej. I tak nie był przydatny. Próbował myśleć o czymś innym, ale nie bardzo mu się to udawało. Był kompletnie bezproduktywny. Jego myśli skupiały się na baristce Kasi, którą udało mu się poderwać zaledwie kilka dni temu. Na jej uśmiechu i zapachu. I na sposobie, w jaki nazywała go „tatusiem”. W swoim umyśle odegrał już z tysiąc razy to, co zamierzał zrobić z nią dzisiaj wieczorem, ale wiedział, że to już koniec wymyślonej przez niego gry.
Spodobała mu się, gdy tylko na nią spojrzał. Przygotowywała jego cappuccino i urzekła go swoja osobą. Postanowił do niej zagadać i udało mu się ją zaprosić na randkę jeszcze tego samego wieczoru. Nie wiedzieć czemu, od początku prezentował władczą postawę wobec niej. To był jakiś impuls. Na szczęście jej się to spodobało. Wydarzenia, które nastąpiły później doprowadziły Marka pod drzwi wejściowe baru, w którym pracowała.
Było za dwadzieścia dziewiąta, gdy wszedł do środka. Przy barze stała jakaś inna baristka. Zamówił cafe latte. Poszedł z kawą do swojego kąta i postawił filiżankę na stole, ale nie usiadł. Zamiast tego skierował się prosto do toalety. Zapukał dwukrotnie w sękate drewno i usłyszał z wnętrza czyjeś nerwowe ruchy.
– Chwileczkę! – głos był spanikowany, słychać było dyszenie.
Zaczekał na dźwięk otwierania zamka i szybko przepchnął się w ciasną przestrzeń, zanim Kasia zdążyła zareagować. Była zarumieniona, miała wilgotne czoło.
– Nie możesz tu być! – syknęła.
W odpowiedzi pstryknął zatrzaskiem drzwi, aby je zamknąć. Łazienka była mała, może dwa na dwa, z umywalką i dużym lustrem na jednej ścianie i ubikacją na drugiej.
– Nosiłaś to?
Od wtorku miała na sobie długie skarpetki z plisowaną spódnicą i zwykłą szarą koszulkę z dekoltem w szpic, ale te części jej garderoby nie były tym, co miał na myśli.
– Tak – wyjąkała. Wydała stłumiony okrzyk, gdy złapał ją w talii i odwrócił od siebie, aż stanęła twarzą w stronę lustra. Podobał mu się sposób, w jaki jego dłoń przylegała do miękkich łuków jej bioder. Patrzyli na siebie w lustrze, a jej szaro-niebieskie oczy rozszerzyły się z podniecenia. Przygryzła dolną wargę i zadrżała. Jego kutas był sztywny jak łom. Przywarła do niego plecami. Tak, to było prawdziwe podniecenie. Przesunął dłońmi po jej pełnych krągłościach, a następnie w dół jej nóg za rąbek spódnicy. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, zmienił kierunek, przesuwając dłoń, aż poczuł jej pośladki. Ścisnął je delikatnie dwoma rękami.
– Dotykałaś się? – zapytał, pochylając się do przodu tak blisko, że jego oddech sprawił, że na jej szyi pojawiła się gęsia skórka.
– Tak!
– Której ręki użyłaś?
Uniosła prawą dłoń, jej smukłe palce wciąż błyszczały.
– Pozwól mi zobaczyć, jak próbujesz swój smak.
Kasia przyłożyła dłoń do ust i ostrożnie polizała palec wskazujący.
– Więcej.
Wessała palec do ust, wykonując ostrożny, równomierny ruch do wewnątrz i na zewnątrz. Wsunął dłoń pomiędzy jej pośladki i opuszkami palców muskał chłodną, wysadzaną klejnotami główkę zatyczki analnej, którą dał jej wczoraj wieczorem.
Kasia pochyliła się do przodu, wyginając plecy w łuk i unosząc tyłek. Była tak mokra, że miał wrażenie, jakby dotykał palcami oliwki dla niemowląt. Podciągnął palce do góry, rozłożył je po obu stronach jej łechtaczki i zaczął ją głaskać, uważając, aby nie dotykać bezpośrednio małego guzka. Pamiętał o swojej technice.
Sapnęła, gdy drażnił jej łechtaczkę, wpatrując się prosto w jego oczy w lustrze. Instynktownie rozłożyła nogi, by dać mu lepszy dostęp. Pochylił się i delikatnie musnął ustami jej kark. Zsunął drugą rękę z jej tyłka i wsunął pod przód jej T-shirtu. Nie miała stanika. Jej pierś była mała i jędrna, wypełniała idealnie jego dłoń. Jej sutek miał średnicę korka od wina. Delikatnie zaczął go masować kciukiem i palcem wskazującym, zgodnie z ruchem między jej udami.
– Na zewnątrz są ludzie, zaledwie kilka metrów dalej – skłamał. W barze było cicho, ale wiedział, że ta myśl ją podnieci. – A Ty jesteś tutaj i dostajesz palcówkę od faceta, którego prawie nie znasz.
Zadrżała, przewracając oczami w stronę sufitu. Jej łechtaczka była sztywna jak jej sutek i delikatnie musnął ją tańczącymi palcami.
– Czy… Czy zamierzasz mnie przelecieć, tatusiu? – wydyszała.
– Może. Czy zasługujesz na to?
– Myślę, że tak. – jej głos drżał wraz z jej ciałem. – Zrobiłam wszystko, co kazałeś.
– Zrobiłaś – zgodził się. – Nosiłaś spódnicę. Nosiłaś skarpetki. Nie masz majtek. I włożyłaś zatyczkę.
– Widzisz? Jestem grzeczną dziewczynką.
– I nie doszłaś ani razu, prawda?
Nie odpowiedziała. Ścisnął jej sutek, niezbyt mocno, ale z wystarczającym naciskiem, by sprawić, że sapnęła.
– Doszłaś?
Zanim odpowiedziała, nastąpiła przydługa pauza.
– Wczorajszej nocy. Nie mogłam nic na to poradzić, próbowałam wyjąć zatyczkę i po prostu…
– I po prostu co? Przyspieszył ruchy na jej łechtaczce.
– Użyłam palców i doprowadziłam się do orgazmu.
– O czym myślałaś, kiedy to robiłaś?
– O Tobie, tatusiu. Wyobrażałam sobie, że mnie trzymasz i pieprzysz. Korzystasz ze mnie. Dochodzisz we mnie.
Puścił jej pierś i użył ręki, aby uwolnić swoją erekcję. Był tak twardy, że aż bolało.
– Czy zasługujesz na to po nieposłuszeństwie?
Przycisnęła swój miękki tyłek do jego penisa, ale on się odsunął. Wiedział, że ważne jest, by kazać jej czekać, żeby gra trwała trochę dłużej.
– Proszę! – błagała cichym sykiem. – Obiecuję, że następnym razem nie będę nieposłuszna.
– Nagradzanie Cię za złe zachowanie nie wydaje się być dobrym pomysłem. Tylko grzeczne dziewczynki dostają nagrody.
Zaczął pocierać czubkiem penisa o jej pulchny tyłek, rozsmarowując falistą linią swoją wydzielinę po jej skórze jak ślad ślimaka. Jej łechtaczka była nabrzmiała i twarda pod jego palcem, jak gumka do ołówka.
– Mógłbyś… Mógłbyś pieprzyć mnie w dupę – dodała szeptem.
– Mógłbym – odpowiedział, wahanie w jego głosie było fałszywe jak jej rzęsy.
– Byłam niegrzeczna, więc możesz pieprzyć mnie w dupę.
Zapraszająco rozłożyła szerzej nogi. Palcami odnalazł kołnierzową podstawę zatyczki. Cała była śliska. Przesunął palcami po krawędziach i delikatnie nacisnął, sprawiając, że jej oczy otworzyły się szerzej.