Rano obudziłem się i okazało się, że łóżko jest puste. Z kuchni dobiegały odgłosy ruchu, więc wstałem, wyciągnąłem szlafrok z sypialni i poszedłem ją znaleźć. Gotowała jajka i zajmowała się chlebem. Nagle zdałem sobie sprawę, że jestem bardzo głodny. Miała na sobie jedną ze starych koszul Dawida, która zwisała jej do kolan.

– Dzień dobry – powiedziała cicho.

Zobaczyła, że ​​patrzę na koszulę. – Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Chciałam się w coś przebrać i… Widziałam, że to wisi tam… i pomyślałam… cóż, byłoby miło założyć coś jego.

– Nie mam nic przeciwko – powiedziałem. – Myślę, że Dawid powiedziałby, że wyglądasz w nim lepiej niż on kiedykolwiek.

Uśmiechnęła się, po czym wyjęła jajka z rondla i położyła je na stole. Siedzieliśmy w milczeniu przez kilka minut, skupiając się na jedzeniu i być może oboje myśląc o własnych myślach o Dawidzie.

– Co teraz zrobisz? – zapytała po chwili.

Myślałem. – Chyba zacznij przeglądać jego rzeczy. Większość z nich może trafić do sklepów charytatywnych. Sądzę, że kilka cenniejszych rzeczy mogę sprzedać. Jeśli jest coś jego, co byś chciała, proszę… weź sobie.

– Nie. Nie mam na myśli teraz. To znaczy… od teraz.

– Naprawdę nie wiem – powiedziałem. – Nigdy tak naprawdę… nie lubiłem myśleć o tym, co zrobię… potem. Wydawało się, że to zbyt realne. Jeśli to ma jakiś sens.

Skinęła głową – Tak – Przerwała. – Dawid powiedział… powinieneś podróżować. Powiedział, że zawsze chciałeś, ale jakoś nigdy nie było takiej okazji.

– On ci to powiedział?

– Dużo o tobie mówił.

– Co jeszcze powiedział?

– Wiele rzeczy – mieszała kawę – nie powiem ci wszystkich. Ale… zdecydowanie powiedział, że powinieneś ruszyć w podróż.

Coś w sposobie, w jaki spojrzała w dół, kiedy to powiedziała, powiedziało mi, że jest w tym coś więcej.

– Może – powiedziałem. – To kuszące. Dawid do końca nie miał dużo pieniędzy, ale myślę, że to, co zostało, zostało dla mnie. I jest mała polisa ubezpieczeniowa. I… Twój ojciec dał nam bardzo hojny bonus. Więc… . tak. Może powinienem podróżować, przynajmniej przez kilka miesięcy.

Nastąpiła pauza. – A co z tobą? Jesteś już bliżej decyzji, którą ofertę uczelni przyjmiesz?

– UW – powiedziała. – Niezbyt daleko od domu, ale wystarczająco daleko.

Skinąłem głową i zacząłem sprzątać rzeczy związane ze śniadaniem.

– Powiedział, że powinieneś pisać – powiedziała nagle. – I… powiedział, że powinnam jechać z tobą.

Byłem zaskoczony. – Co?

– Powinnam wyruszyć z tobą. Powiedział… Byłabym dla ciebie dobra. I że powinniśmy znaleźć ciche i spokojne miejsce, żebyś mógł pisać. Powiedział, że będziesz w tym dobry.

Dawid często mi powtarzał, że powinienem spróbować swoich sił w pisaniu. Ale to była jedna z tych rzeczy, o które mi zrzędził i zawsze powtarzałem, że będzie na to czas później. Ale może teraz nadeszło „później”.

– Może… tak – powiedziałem. Spojrzałem na nią. – Ale ja nie potrzebuję opiekunki, Izabelo. Chociaż to słodka myśl.

– Nie. Nie. Ale… bylibyśmy tam dla siebie. Mam osiem miesięcy do rozpoczęcia studiów. Pełne osiem miesięcy. Moglibyśmy… zrobić tak wiele w tym czasie. Podróżowanie, pisanie … wiele rzeczy – zarumieniła się.

– Jestem dziesięć lat starszy od ciebie, Izka – powiedziałem delikatnie.

Spojrzała na mnie. – Co to ma za znaczenie? Naprawdę?

Jej oczy były skierowane w moje, jasne i błagalne. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Z wyjątkiem głęboko we mnie, poczułem się, jakby mały płomień nagle ożył, rozmrażając otaczający mnie chłód. Ale nadal się wahałem. Wiedziałem, że po tym, przez co przeszliśmy, uczucie kolejki górskiej było zupełnie normalne. Nagle poczuć potrzebę wyciągnięcia ręki i połączenia się z kimś, przylgnąć do niego, aby odeprzeć ciemność.

– Powinniśmy… dać sobie trochę czasu – powiedziałem ostrożnie. – Żaden z nas nie myśli w tej chwili jasno.

Pomyślała o tym, po czym skinęła głową, akceptując kompromis.

**

Dawid już po cichu załatwił wiele swoich spraw. Znalazłem wydrukowaną listę na jego półce z książkami, zawierającą listę większości jego rzeczy i tego, co mam z nimi zrobić. Izabela pomogła mi spakować wiele jego ubrań i zabrać je do sklepu, choć kilka jego koszul zatrzymała dla siebie. Powiedziała, że ​​zrobiła z nich bardzo dobre koszule nocne.

Na pogrzebie było dużo ludzi. Bardzo niewiele osób, które spotkały Dawida, kiedykolwiek o nim zapomniało, i wzruszyło mnie, jak wielu z nich podjęło wysiłek, aby przybyć, w niektórych przypadkach podróżując setki kilometrów. Wysłałem wiadomość do ojca, żeby go powiadomić, ale nie przyszedł. Poczułem ulgę, jeśli mam być szczery.

Dawid już napisał dla mnie tekst do odczytania podczas nabożeństwa. Jakoś udało mi się przez to przejść, nawet te części, w których czule dokuczał mi z moich różnych niedociągnięć. Izabela też tam była, siedząc cicho z tyłu z rodzicami. Wyglądała teraz piękniej niż kiedykolwiek, pomyślałem, najwyraźniej po ostatecznym przejściu od ładnej dziewczyny do pięknej kobiety.

Rodzice zabrali ją na kilka dni po pogrzebie na wycieczkę po Mazurach. Bardzo uprzejmie zaprosili mnie, abym do nich dołączył, ale powiedziałem, że chcę załatwić jeszcze kilka spraw. Ucieszyło mnie, że Izabela i jej rodzice wydawali się teraz dobrze sobie radzić, co jest dalekie od tej nieco dysfunkcyjnej rodziny, którą poznałam zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Chciałem trochę czasu samemu pomyśleć o własnych planach.