Piramus i Tisbe, przystojny młodzieniec i piękna dziewica, mieszkali w połączonych domach blisko słynnego miasta Babilon. Szczerze się kochali, coraz mocniej z każdym dniem. Pragnęli wziąć ślub, ale, mimo iż byli w odpowiednim wieku, ojcowie zabronili im się spotykać. Żaden rodzic nie mógł jednak stanąć na drodze ich miłości, która rozgrzewała ich dusze, serca i lędźwia.
Jak się okazało, ściana dzieląca ich domy, zbudowana wiele lat temu, miała defekt. Nieznaczny, i niezauważony przez wiele lat. W ścianie widniała mała dziurka. Nasi kochankowie znaleźli ją i używali jako droga do przekazywania sobie cichych, pięknych słów. Wiele czasu spędzali po obydwu jej stronach. Kiedy ich ciepłe oddechy się spotykały, Tisbe mówiła zwykle z frustracją:
– Głupia ściana! Gdyby tylko dziura była większa… Gdyby choć raz mogła się rozszerzyć dla naszego pocałunku!
– Wiem, kochana. – odpowiadał Piramus, oddychając na jej skórę – Co ja bym dał, żeby móc cię trzymać w ramionach…
– Jaka krzywda by się stała, gdybyśmy mogli się cieszyć naszą miłością? Ah, dotykać ciebie… Poczuć cię…
– Wiesz co…
Piramus zawahał się. Czy naprawdę powinien robić tę niezręczną sugestię?
– Co takiego, kochany?
Szczera desperacja w głosie Tisbe dodała mu odwagi.
– Dziura nie jest wystarczająco szeroka na objęcia, ale… Jestem całkiem pewien, że zmieściłbym przez nią mojego… yyy, moją męskość.
Po drugiej stronie ściany zapadła dewastująca cisza. Chłopak natychmiast pożałował swoich słów. Przecież jeszcze nawet się nie całowali. Jak mógł wyskoczyć z tak nieodpowiednią propozycją?! Oczywiście śnił już o tym że był złączony miłością ze swoją wybranką, nawet zaspokajał się myśląc o tym, ale nie chciał żeby Tisbe myślała że to wszystko czego od niej oczekiwał.
– Z przyjemnością go zobaczę.
– Naprawdę?! – odetchnął.
Jakie szczęście, że nie uraził jej tą sugestią!
– Tak, pokaż mi!
Piramus szybko zdjął z siebie wełniany szal. Nie potrzebował ani chwili na przygotowania, ponieważ sama myśl o dotyku Tisbe wystarczała żeby penis był twardszy niż kiedykolwiek. Ustawił się więc przed dziurą i wsadził go do środka. Zdenerwowany, czekał co ona powie.
– Widzę cię.
Poczuł delikatny dotyk jej palców.
– Podoba ci się? – zapytał z sercem w gardle.
Co, jeśli nie? Piramus nie miał pojęcia, czego kobieta szuka w członku. Może uważała że był zbyt cienki? Albo za bardzo brązowy?
– Oczywiście, że tak. – usłyszał odpowiedź – Przecież to ty!
– Cieszę się. – wyszeptał ciepłym głosem.
Jej palce znowu się otarły o jego żołądź.
– Co mam z nim robić? Coś zaczęło z ciebie lecieć.
Jej chichot rozgrzał zarówno jego serce, jak i lędźwia.
– Co tylko chcesz. Mogę się wycofać, jeśli…
– Nonsens!
Tym razem poczuł bardziej zdecydowany dotyk. Próbowała, szukała, eksplorowała. To go nakręcało bardziej, niż jakakolwiek fantazja.
– Chciałabym cię pocałować, Piramusie. Zgadzasz się? – zapytała z nutką rozbawienia w głosie.
Być może to nie była dla niej tylko zabawa. Może czuła również pożądanie?
– Ja też chciałbym cię pocałować, moja miłości.
Próbowali już wcześniej. Ściana była stanowczo za gruba na pocałunki. Sądząc po tym czego dotykała, Piramus sądził że na druga stronę przedostał się sam czubek penisa. Nagle objął go ciepły, mokry uścisk, a chłopakowi wyrwało się jęknięcie.
– Oh, Tisbe, to takie przyjemne!
– Mhmmm…
„Przyjemne” nie oddawało tego co czuł. Odciągnął napletek tak daleko jak to było możliwe, w razie gdyby przeszkadzał. Ciężko było określić co dokładnie robiła Tisbe, ale wydawało mu się że były to delikatnie liźnięcia i okazjonalne ssanie. Cokolwiek to było, było niesamowite!
– Na boga, jesteś wspaniała!
Oparł głowę o ścianę, próbując dać jej do dyspozycji jak najwięcej penisa. Czy podobało jej się tak bardzo, jak jemu? Do jej buzi musiało już wypłynąć sporo pereejakualtu, i Piramus czuł znajome łaskotanie zbliżającego się orgazmu.
– Moja miłości… Jeśli będziesz to dalej robiła, to wytrysnę.
– Mhmm…
Tisbe nie wycofała się. Trzymała swoje piękne usta na jego penisie, ssąc tak jakby dzięki temu mogła go przedostać na drugą stronę ściany. Chłopak stęknął. Na boga, był u granic orgazmu, i nic nie mogło go przed nim powstrzymać.
– Zaraz wytrysnę… Oooh!
Poczuł nasienie przemieszczające się w członku do jej ciepłych ust, okazjonalnie powstrzymywane przez zwężenia w dziurze. Piramus miał nadzieję że jego rodzina spała, ponieważ nie potrafił powstrzymać okrzyków rozkoszy. Tisbe uchyliła mu rąbka swojej miłości, a samo to było czymś więcej niż spełnieniem jego najskrytszych marzeń. Chciał chwycić ją w objęcia i co najmniej oddać przysługę. Jednakże, ściana pomiędzy nimi tego zabraniała.
– Wszystko w porządku? – wyszeptał.
– Tak. – zaśmiała się – Nie wiedziałam co się stanie, kiedy powiedziałeś że wytryśniesz… Ale wytrysnąłeś, mój drogi. Smakujesz jak morska woda, kochany.
– Kocham cię. Marzę o tym, by cię pocałować.
– Ja też. Mógłbyś wtedy skosztować siebie z moich ust.
– Poczekaj, skosztuję.
Wycofał mięknącego penisa przez dziurkę. Był pokryty śliną Tisbe, z resztkami nasienia. Nabrał trochę na palec i skosztował..
– Masz rację, całkiem słone. – zgodził się.
– Naprawdę to zrobiłeś?! – zapytała Tisbe, śmiejąc się.
– Tak, zrobiłem.
Nigdy wcześniej nie próbował swojej spermy, ale nie była aż taka zła. Jeśli on nie smakował najgorzej, to mógł sobie tylko wyobrażać, jak wspaniała musiała być Tisbe. Ah, co by dał żeby pocałować jej kobiecość…
– Jesteś kochany, ale pewnie jest już bardzo późno. Musimy iść spać.
– Wiem, ale… wolałbym żeby tak nie było.
– Ja też. Bywaj, najdroższy! Będę odliczała godziny do naszego jutrzejszego spotkania.
– Będę na ciebie czekał.
Piramus słuchał jak jej kroki się oddaliły, zanim sam odszedł. Im więcej pięknych chwil przeżywał z Tisbe, tym bardziej bolesna była świadomość że nigdy nie będą mogli być razem jako mąż i żona.
Jutro zapyta ją, czy z nim cieknie.