Wszedł do pokoju. Od razu poczuł zapach jej perfum. Wrócił myślami do wszystkich wspomnień, które razem stworzyli. Spojrzał na nią. Jej długie brązowe włosy, niebieskie oczy i gładka mleczna skóra. Jakże piękną pamiętał ją z czasów ich młodości. Nadal była piękna, ale piękno zmienia się z czasem. Teraz było to piękno dojrzałej kobiety. Kobiety, która urodziła mu czwórkę dzieci. Kiedy pochyliła się nad łóżeczkiem najmłodszego, jego syna, uśmiechnął się. Sposób, w jaki uśmiechała się do ich syna, miłość, z jaką na niego patrzyła. To sprawiało, że jej piękno lśniło, a on chciał wziąć ją w ramiona.

Było to dla niego również erotyczne. Stała tam, dopiero co wykąpana, w czarnych koronkowych majtkach. Jej skóra wciąż wydawała się błyszczeć od wilgoci w wannie. Była gładka jak skóra niemowlęcia z balsamem nawilżającym każdy por głodny pragnienia. Słodki zapach balsamu sprawił, że jego umysł zatopił się w zapachach czystej seksualnej żądzy. Każda krzywizna, którą mógł zobaczyć, każdy zapach, który mógł poczuć, każdy słodki jęk, który mógł usłyszeć, i jej miękkość, och miękkość. Tylko po to, by trzymać jej piersi w dłoniach. Delikatnie całować jej sutki. Czuł, że wszystkie jego zmysły eksplodują niczym pokaz sztucznych ogni.

Patrzył, jak kładzie dziecko na kocu i wraca do łazienki. Zauważył w niej wszystko, od jej ślicznych palców u stóp po przedziałek we włosach. Dzisiaj zrobiła świeży pedicure, jej palce u stóp były lśniąco różowe jak róże na podwórku. Róże, ach, ta miłość uprawiana raz na łóżku z płatków róż, przypomniał sobie tamtą noc. Jej nogi były ogolone, gładkie jak trawa na ich podwórku.

Ach, wyjazdy z nią i dziećmi, nie ma nic piękniejszego. Czuł zapach kwiatów i podziwiał jej piękno. Jej talia, jej biodra, jej okrągła pupa, jej piersi. Uwielbiał przesuwać palcami wzdłuż jej ciele i drażnić ulubione miejsca. Ciepło promieniowało z jej miękkiego, mokrego, pragnącego go miejsca. Słyszał jej liczne jęki, krzyki rozkoszy, jej delikatne szepty miłości do jego ucha, gdy wchodził w nią powoli. Wilgotność jej pocałunków w jego ucho. Patrząc na nią, przypomniał sobie to wszystko.

Podszedł bliżej do miejsca, w którym się znajdowała. Cicho zajrzał do środka, czując się jak mały chłopiec rozglądający się po pokoju, by sprawdzić, czy to, co słyszy, to naprawdę Święty Mikołaj. Czy jego wspomnienia, jego sny, czy ona była prawdziwa? Zobaczył ją stojącą i przeglądającą się w lustrze. Jej długie palce przeczesywały włosy, gdy patrzyła i zastanawiała się, kiedy wróci do domu.

Widział obrączkę na jej palcu. I pierścionki, które jej dał na piątą i dziesiątą rocznicę, modląc się o więcej czasu. Jego oczy powędrowały w dół do jej brzucha i piersi. Wciąż widoczne były blizny po dzieciach, które urodziła. Odmówił modlitwę dziękczynną za poświęcenie jej ciała. Wciąż była taka piękna, jej pełne piersi i miękkie ciemne sutki, jej mała delikatna szyja. Z pewnością, pomyślał, zostały one umieszczone na tej ziemi, aby mógł je pieścić i kochać.

Jak to możliwe, że zasłużył na tak wiele? Usłyszał, jak idzie w jego stronę. Jego serce przyspieszyło i zaczął się pocić. Był jej mężem, miał prawo wziąć ją w ramiona, a mimo to czuł się jak chłopiec w gimnazjum, który zaraz przejdzie obok najpiękniejszej dziewczyny w szkole. Tak bardzo chciał, żeby poczuła to samo, tę samą pasję, dla niego i tylko dla niego. Wyszła z pokoju i zobaczyła go stojącego pod ścianą. Był jej miłością. Był jej domem. Spojrzał na jej uśmiech, jej oczy, z pewnością były to kluczowe elementy układanki jego serca! Tylko ona i tylko ona mogła ułożyć tę układankę.

Złapał ją za talię, przejechał dłonią po jej pupie i wsunął palce pod jej czarne, koronkowe majtki. Powoli zsunął je, jakby były delikatnymi częściami rzeźby, które można formować i zmieniać. Widział, jak spojrzenie w jej oczach zaczyna się zmieniać; jego oczy nigdy nie opuściły jej. Chciała go, widział to. Podniósł ją jak piórko, adrenalina uczyniła go silnym. Zaczął ją całować, pieścić, kochać. Jego usta przesuwały się po wewnętrznej stronie jej nóg. Poczuła zimno w miejscu, gdzie przed chwilą była wilgoć jego ust.

Mrowiły, gdy przesuwał się w górę jej ud, całując jej biodra, jej miękki brzuch, wracając do części, której pragnął najbardziej. Była mokra z pragnienia, jej łechtaczka pulsowała i przekraczała normalną wrażliwość. Czuła czubek jego języka na swojej łechtaczce, gdy delikatnie lizał i zanurzał w niej język, smakując jej słodycz, cukier brzoskwini. Spojrzała na niego z zaszklonymi oczami, a jej dłonie zacisnęły się na jego uszach. Nie musiała mu mówić, żeby kontynuował, bo lubił na nią patrzeć, słyszeć ją, smakować. Delikatnie jadł jej brzoskwinkę, aż pękła z pełnego zadowolenia. Była w innym świecie i miała nadzieję, że jej świat będzie istniał jeszcze przez jakiś czas.

Powoli rozebrał się i przeczołgał nad nią, gdy leżała naga na łóżku. Czas zwalniał. Położył kolana obok jej uszu, gdy wzięła jego pupę w dłonie. Czuł ciepło jej dłoni, ostrość jej paznokci. Trzymała jego penisa w ustach, drażniąc się z nim, obserwując go. Całowała i pieściła jego jądra. Przejechała czubkiem języka po jego trzonie, gdy jego głowa odchyliła się do tyłu z otwartymi ustami. Umieścił penisa w jej ustach, a ona zaczęła go wciągać i wyciągać, upewniając się, że przesuwa językiem wokół czubka, gdy dotarł do krawędzi jej ust. Zanurzał się coraz głębiej, a ona przyciągała jego pupę do siebie. Ledwo mógł utrzymać się prosto na kolanach. Wyginał się z czystej przyjemności. Następnie przetoczyła się na niego, zajmując miejsce na jego kroczu. Pasowali do siebie tak idealnie.

Przyjemność i surowa zwierzęca pasja, którą wymieniali, wypełniała pokój. Pachniało seksem, miłością, nimi. Trzymał mocno jej piersi, gdy podskakiwała na jego twardym penisie. Aż do samego końca, wysuwała z siebie jego penisa. Ścisnął jej sutki i spojrzał w górę, obserwując, jak jego penis wsuwa się i wysuwa z niej. Jego głowa odleciała do tyłu, a on chciał ją po swojemu, to była jego kolej na przejęcie kontroli, jego kolej na pokazanie jej, jego kolej na wzięcie jej. Chwycił ją za biodra i zrzucił z siebie. Lekko ugryzł jej sutki, a następnie pocałował ją tak, jak powinien wyglądać idealny namiętny pocałunek. Chciał, żeby widziała, że to nie koniec. Chciał, żeby widziała, że nadal jej pragnie, ale chciał, żeby wiedziała, że myślał o tym cały dzień, była jego marzeniem, a on chciał spełnić swoje marzenie.

Podczołgał się za nią, podciągnął ją na czworaka i przyciągnął do siebie. Wszedł w nią zdecydowanym pchnięciem. Była poza erotyką. Krzyczała, błagała, musiał wbić w nią swojego kutasa mocą całego ciała. Chciała go poczuć, całego. Dał jej klapsa, a gdy odwrócił się, zobaczył, że są bezpośrednio przed lustrem na jej toaletce, więc mógł to wszystko oglądać.

Nie tylko czuł ją wokół siebie, ale także widział! Widział każde jego pchnięcie, gdy mocniej ciągnęła pościel. Widział, jak sięga pod siebie i delikatnie trzyma jego jądra. Masowała je jak kulki w dłoni. Widział, jak pochyla się do przodu i trzyma w dłoniach jej piersi. Był prawie, całkowicie zjednoczony z jej ciałem. Przyciągał ją coraz bliżej i bliżej. Czuł, jak rośnie, jak żyła w jego penisie pulsuje. Robił się coraz twardszy, a ona coraz bardziej mokra, wciąż błagała. Nie chciał jej zawieść. Miał zaraz dojść, a ona?

Zacisnęła się wokół jego penisa i krzyknęła, gdy poczuł w sobie mały wybuch. To doprowadziło go do krawędzi. Całe jego ciało zacisnęło się, całe uczucie było w jego penisie, ledwo mógł oddychać. Jego oczy wywróciły się do tyłu, gdy odsunęła się i odwróciła. Widziała jego wolność, jego przyjemność. Pochyliła się i włożyła jego penisa do ust. Jęknął i przewrócił się prawie do tyłu, zanim złapał się rękami. Ssała mocno i głęboko. Chciała posmakować każdego centymetra jego członka. Całego. Kontynuowała łaskotanie, pocieranie, smakowanie, aż jego wytrysk całkowicie się wyczerpał. Zadrżał, gdy przejechała językiem po czubku jego penisa.

Przytrzymał ją przez krótką chwilę i spojrzał jej w oczy. Zobaczył swoją oblubienicę, swoje serce. Był kompletny. Uśmiechnęła się i pocałowała go delikatnie w czoło! Zaśmiał się, przypomniawszy sobie, jak pierwszy raz pocałował ją w czoło.

O autorze