Sandra położyła się na plaży w czystej zadumie; jej piersi napięły się i spuchły z pożądania, a pachwina pulsowała. Gdy poczuła się kompletne, plamka na horyzoncie rozbiła ją, kierując ją do dotykowej przyjemności, rozprzestrzeniając się przed nią. Szósty zmysł podpowiedział jej, że spotyka się z przeznaczeniem. Plamka wyrosła na jasnowłosego młodzieńca, z ładną sylwetką, gustownie opalonego, pulsującego zdrowiem. Musiał mieć jakieś osiemnaście lat, piękną smukłą sylwetkę i delikatne, ciemnoblond włosy, spiczaste rysy. Do pewnego stopnia Sandra czuła się tak, jakby patrzyła w lustrzane odbicie swojego młodszego siebie. Gdy szedł w jej stronę, poczuła, że ​​w niewidzialnej mgle ciągnie za sobą esencję snu.

Bicie serca waliło; żar namiętności wzbił się w niej gwałtownie. Głos spokojnego rozsądku i dojrzałości nakazał jej powstrzymać się od tej silnej pokusy i pobiec dalej wzdłuż plaży. Nie wolno jej; byłoby źle. Było między nimi zbyt wiele lat różnicy, ale potem pojawiła się siła innego prądu. Jego blask dostrojony do żywiołów przyciągnął Sandrę, a ona to pochłonęła. Fala sprawiła, że ​​poczuła, że ​​jest w zasięgu jego wieku i zaczęła na nowo, aby jej życie obrało nowy kurs, ale także zrzuciło ją z powrotem do wrażeń z tamtego prawdziwego wieku i zaczęło od nowa, gdy jej życie było ograniczone łzami, kiedy nic się nie wydarzyło. Kiedy wszystko, co było atrakcyjne, było tak odległe, kiedy prowadził ktoś piękny, ale ona była zbyt powściągliwa, by za nim podążać. A potem wodospad zaskoczenia zmiótł te smutne wspomnienia. Tutaj, teraz, było to pełne ciało przywrócone przed nią – dobrze uformowane, dobrze wyćwiczone i gibkie. On i woda razem w milczeniu wezwali ją, by rzuciła się do wody.

***

„Cześć! Jak masz na imię?” zapytała.

„Marco” – odpowiedział. Hmm – imię latynoskie. Nie wyglądał na Latynosa, ale jest też wielu blond Latynosów.

“Przychodzisz tutaj często?”

“W większość dni.” Wydawał się mówić doskonale po angielsku, z niewielkim tylko odrobiną hiszpańskiego akcentu.

„Czy możemy razem pójść wody?”

“Dlaczego nie?”

Sandra był zadowolona, że miała pod ubraniem swój dwuczęściowy kostium. Podejmowała inicjatywę rozbierania się, ujawniała i paradowała to wspaniałe ciało, promieniując syntezą zachowanej młodości i doświadczenia. Jej ręce odpowiedziały na jego oczy, a jego na jej; wygląda na zachęconego. Podekscytowana rozbieraniem się, skąpana w słońcu, twarzą w twarz z ujawnionym jego pięknem…