Zostały 3 minuty gry, wygrywaliśmy 4 do 2. Tomek był za bramką. Czekałem na niego. Byłem w odpowiednim miejscy w odpowiednim czasie. Byłem gotowy i zdeterminowany. Kiedy wyjechał zza bramki, rozłożyłem go. Nigdy wcześniej nie uderzyłem nikogo tak mocno. Nigdy wcześniej nie chciałem kogoś tak mocno uderzyć. Muszę przyznać, że dobrze się z tym czułem.

Nie ruszał się przez około dziesięć sekund. Jego drużyna chciała mnie zabić. Dostałem 2 minuty kary. Nie sądzę, że powinienem był dostać tę karę. Myślałem, że to legalne uderzenie. Jestem pewien, że dostałem ją tylko dlatego, że uderzyłem go za mocno. Zanim poszedłem na ławkę, podjechałem do miejsca, gdzie siedzieli mój ojciec i jego dziwka, mieli miejsca przy samym lodzie. Pokazałem na niego palcem i krzyknąłem:
– To było dla specjalnie Ciebie!

Wiem, że mnie nie słyszał, ale mógł odczytać z moich ust. Wszyscy oszaleli. Było wspaniale. Potem mój ojciec zrobił coś, czego się nie spodziewałem. Kiedy wyszedłem z szatni, czekał na mnie. To był pierwszy raz od lat, kiedy rozmawialiśmy.

– Robert, dlaczego zrobiłeś to Tomkowi? – zapytał.

– Widziałeś, co mi zrobił wcześniej?

– Tak, widziałem, ale dostałeś tylko w nos, to nic wielkiego.

– Rozumiem, to jest w porządku, jak on bije mnie. Musze z tym żyć. Ale nie mogę mu oddać? Pierdolę to. Hokej to nie są szachy. Jak ktoś gra nieczysto, to musi się spodziewać, że ktoś mu się może w końcu odpłacić.

– Gramy ponownie za 3 tygodnie. Powiedz im obu, że jeśli wejdą ze mną na lód, jeden lub obaj znajdą się w szpitalu przed końcem gry. Aha, tato, mam jeszcze pytanko. Czy byłeś dawcą nasienia dla głupiego i głupszego? Nieważne, wiem, że nie, gdyby byli Twoi, graliby zdecydowanie lepiej w hokeja. Przynajmniej odziedziczyłem po Tobie coś dobrego.

Mój ojciec był bardzo dobrym hokeistą. Dostałem pierwszą parę rolek, gdy miałem 3 lata. Dużo mnie nauczył, dopóki nie postanowił nas porzucić. Nieźle go wkurzyłem. Był już cały czerwony i chciał mnie uderzyć. Zrobił krok w moim kierunku. Ja zrobiłem krok do niego. Nie spodziewał się tego, pomyślał, że się wycofam.

– Stary, nie zaczynaj czegoś, czego nie możesz skończyć – powiedziałem. – Nie mogłem się doczekać dnia, w którym będę mógł Ci wpierdolić. A dzisiejszy dzień jest idealny.

– Naprawdę tak bardzo mnie nienawidzisz? – zapytał.

– Tak, nienawidzę Cię, nienawidzę Cię bardziej niż możesz to sobie wyobrazić. Od rozwodu nie obchodzi Cię, co się ze mną dzieje. Nie musisz już płacić alimentów. Płaciłeś tylko 800 złotych. Na miesiąc. Na troje dzieci. Mama musiała pracować na dwa etaty, aby nas utrzymać. Gdy miałem 14 lat, musiałem pójść do pracy. Dostawałem wypłatę pod stołem w lokalnym sklepie za zamiatanie podłogi i sprzątanie łazienki. W wieku 14 lat płaciłem więcej, aby wesprzeć naszą rodzinę niż Ty. Czy to sprawia, że czujesz się jak prawdziwy mężczyzna? Nigdy nie obchodziło Cię jedzenie na naszym stole.

Czekałem kilka sekund, aby zobaczyć, co powie. Ale nie powiedział ani słowa. Musiałem odejść, bo zacząłbym płakać. A nie mogłem pozwolić na to, żeby zobaczył moje łzy. Potrzebowałem jeszcze jednego impulsu do ostatecznego zerwania naszych relacji.

– Ostatnia rzecz, powiedz swojej dziwce, że z wielką przyjemnością umieszczę jej dwa przygłupy w szpitalu.

To była moja ostatnia rozmowa z ojcem. Od ponad 30 lat nie zamieniliśmy ani słowa.

Następny mecz był bardziej zabawny, niż mogłem się spodziewać. Od początku polowałem na tych dwóch przygłupów. Udało mi się dwa razy dobrze uderzyć obydwóch. Ale po pewnym czasie, mój trener odciągnął mnie na bok, żebym się trochę uspokoił. Pokrótce wyjaśniłem mu, o co mi chodzi. Kazał mi przestać załatwiać sprawy osobiste i zacząć wykonywać swoją pracę. Dawałem przeciwnej drużynie zbyt wiele dobrych okazji do zdobycia bramki. Zaznaczył, że jeśli przypadkiem będę miał okazję, mogę z nimi zrobić, co chcę. Ale moim priorytetem ma być wygrany mecz.

Zanim wróciliśmy na lód koledzy z drużyny osaczyli mnie i zapytali, dlaczego tak dziwnie się zachowuję.

– To osobista sprawa między mną a tą dwójką przygłupów.

– Robert, gramy razem w hokeja, odkąd skończyliśmy 7 lat. Bracie, jeśli to osobiste dla ciebie, to jesteśmy z Tobą. Powiedz nam, co mamy zrobić.

– Dołóżcie im, ile tylko się da zgodnie z regułami gry.

Dalsza część meczu była najbardziej brutalną grą, jaką w życiu widziałem. Przeciwna drużyna zauważyła, co się dzieję, więc zaczęła nas również atakować. Sędziowie mieli problem z utrzymaniem kontroli nad grą. Głupi i głupszy byli bici przez cały nasz zespół. Zrobił to każdy, kto akurat miał ku temu sposobność. Sędziowie poprosili nawet naszego trenera, żebyśmy im trochę odpuścili.

– Czy wszystkie trafienia są legalne? – zapytał trener. I w ten sposób zakończył rozmowę z sędzią.

Pod koniec meczu przygłupy nie wchodzili już na boisko. Czy powinienem był na to pozwolić? Może nie. Ale byłem młody, głupi i wściekły. Czy czułem się trochę lepiej? Wolałbym, żeby wszystkie uderzenia były ode mnie. Czułem jedną rzecz. Czułem, że mogę teraz iść dalej. Nie byłem już tak wściekły.

Po liceum wstąpiłem do marynarki wojennej. Uznałem, że lepiej dołączyć do marynarki niż do zwykłego wojska. Sara i ja pobraliśmy się 2 lata później. Jeździła ze mną wszędzie, gdzie mnie wysyłano. Tylko raz byłem na statku. Nie wracałem już do tematu przygłupów. Choć oni cały czas chcieli się zemścić. Ale o tym opowiem już następnym razem.