W pracowni panowała niemal całkowita ciemność, bo Waligóra zapalił tylko jedną lampkę nad główną sztalugą, przy której aktualnie pracował. Zdjął z niej płótno i nałożył blok wielkich biały arkuszy do szkicowania.
– Chciałbym przedstawić ciało kobiety w jakimś ekspresyjnym ruchu – powiedział.
Wlepił wzrok w kartkę, sięgnął po węgiel i zaczął nakładać pojedyncze kreski, które szybko zaczęły tworzyć szkic kobiecej sylwetki.
– Chciałbym, żeby jej emocje wyrażały się nie tylko poprzez ułożenie ciała, ale też kolory.
Wziął paletę z farbami i szybkimi ruchami rozrobił na niej kilka barw, a potem nałożył je na głowę, klatkę piersiową i łono kobiety ze szkicu. To wszystko robił niemal machinalnie i zupełnie nie zwracając na mnie uwagi.
– Czego pan ode mnie oczekuje? – zapytałam.
Musiałam go wyrwać z jakiegoś transu, bo nagle zatrzymał się i odwrócił w moim kierunku. Spoglądał przez dłuższy czas błędnym wzrokiem, próbując zmierzyć się z rzeczywistością inną od tej, jaką znał.
– Mam być pana modelką? – zapytałam odważnie. – Chce pan, żebym pokazała emocje? Chce mnie pan namalować?
Nie odpowiedział, tylko stał nieruchomo jak słup soli z paletą w dłoni. Gapił się dziwnie, a ja powoli zaczęłam rozpinać guziki bluzki. Nie zatrzymał mnie, kiedy zdejmowałam z siebie spódniczkę i rozpinałam stanik. Dopiero kiedy stanęłam przed nim całkiem nago, jego oczy rozszerzyły się mocniej.
– To tylko taki zabieg artystyczny – burknął pod nosem, ni to do siebie, ni do mnie.
Podeszłam dwa kroki w jego stronę, pozwalając strumieniom światła z lampy opadać na moje ciało nierównomiernie, tworząc fascynujące światłocienie. Sięgnęłam po leżące nieopodal farby akrylowe, których używał do szkiców i wstępnego malowania. Był hipoalergiczne, dlatego bezpiecznie można nakładać je na skórę. Podałam je mistrzowi razem z nową paletą.
– Możesz nałożyć na mnie kolory emocji – zaproponowałam.
Sięgnął po paletę i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że on także jest zdenerwowany. Miał przyspieszony oddech, a dłonie mu drżały. Kiedy mieszał farby, jego ręce nie pracowały już tak sprawnie. Nałożył odrobinę czerwonej mieszanki na pędzle i skierował włosie w stronę mojej lewej piersi.
– Zrób to rękami – nakazałam. – Nadasz pracy naturalizmu.
Spojrzał mi w oczy z niedowierzaniem i jakimś podziwem. Widocznie musiałam trafić w czuły punkt jego artystycznej wrażliwości. Nabrał farbę na palce i nieśmiało dotknął mojej lewej piersi. Przeszedł mnie dreszcz podniecenia, który promieniował wraz z ruchem dłoni artysty i rozprowadzaniem oleistej substancji po skórze. Poddałam się mu całkowicie, nie starając się zmieniać linii ani sugerować sposobu rozłożenia farby. Mężczyzna mieszał kolory i nakładał je na coraz to nowe partie mojego ciała. Jego mocna szorstka dłoń ocierała się o brzuch, uda i ramiona. Na deser zostawił sobie strefę wokół wygolonej szczelinki. Farba pokryła mi pachwiny i uda, jednak nie sięgnęła do rozpalonych i nabrzmiałych warg, które najmocniej domagały się jego dotyku.
Kiedy skończył, odsunął się dwa kroki w tył i dokładnie oglądał swoje dzieło. Wytarł dłonie w szmatkę tylko po to, by delikatnie chwycić moje ciało i ułożyć je w wybranej przez siebie pozycji. Długo poprawiał ułożenie i ustawiał mnie jak lalkę. Nie czułam wstydu. Miałam wrażenie, że właśnie dzieje się coś wielkiego, metafizycznego, coś, co jeszcze mocniej mnie podniecało niż jego dotyk.
– Perfekcyjnie – powiedział wreszcie.
Stał przez dłuższą chwilę i przyglądał się mojej nagiej sylwetce, powtarzając szeptem:
– Perfekcyjnie.
Im dłużej na mnie patrzył, tym bardziej stawałam się podniecona. Wreszcie powoli opuściłam uniesione ręce i zaburzyłam ustawioną przez niego figurę. Zamiast lalką czy manekinem, stałam się teraz kobietą – podnieconą i pożądającą właśnie tego mężczyzny. Zrobiłam dwa kroki w jego stronę, niwelując dystans między nami. W jego oczach zniknął obłęd i podniecenie wynikające z tworzenia sztuki. Pojawiło się zaciekawienie, jakby w jednej chwili przełączył się w głowie z trybu artysty na mężczyznę.
– Jesteś piękną kobietą – powiedział. – Bez ciebie to dzieło by nie powstało.
– To dzieło jeszcze nie jest skończone – powiedziałam.
Zrozumiał sugestię, bo zapytał:
– Chcesz mieć takiego starca jak ja?
– Podobno tylko dojrzały mężczyzna jest w stanie docenić piękno młodej kobiety.
Uśmiechnął się, ale nie zaprzeczył. Złapałam go za koszulę i przysunęłam blisko, składając pocałunek na jego ustach. Smakował i pachniał ginem, który piliśmy na spotkaniu z innymi malarzami. Rozpięłam mu koszulę i zsunęłam, eksponując mocne ramiona i szeroki tors porośnięty gęstymi szpakowatymi włosami. Miał wyjątkowo zadbane ciało jak na faceta w jego wieku i jak na standardy artystów. Dotykałam dłońmi jego klatki piersiowej, a w tym czasie on sprawnie pozbył się spodni i bielizny. Złapał mnie mocnymi ramionami i wtulił w siebie. Ja zawiesiłam się na jego szyi jak małe dziecko i podciągnęłam do góry. Sprawnie nasadził mnie na swojego wielkiego sztywnego członka. Nie byłam w stanie powstrzymać głośnego stęknięcia, kiedy wsunął się we mnie na pełną głębokość. Zawirowało mi w głowie i prawie straciłam kontakt z rzeczywistością. Mięśnie nagle odmówiły mi posłuszeństwa, jednak silne ramiona mężczyzny nie dopuściły, żebym upadła. Nasze ciała splotły się i połączyły w całość. Mokra jeszcze farba na moim ciele zaczęła się rozmazywać i przenikać na niego. Artysta, jego muza i doskonałe dzieło stały się jednym. To nie był zwykły seks, to była sztuka przez duże S.
Kochaliśmy się długo i wielokrotnie przez niemal całą noc. Nie spodziewałam się takiej werwy po mężczyźnie koło pięćdziesiątki. W pewnym momencie to ja już nie miałam siły, a jego fiut nadal się mnie domagał. Nawet nie pamiętam, kiedy i jak zasnęłam. Obudziłam się na małym materacu opatulona kocem. Waligóry nie było obok mnie, jednak na wprost legowiska stała sztaluga ze świeżo namalowanym obrazem, jeszcze pachnącym farbą. Przedstawiał sylwetkę kobiety, a właściwie to moją sylwetkę z dokładnie odwzorowanymi nierównościami i wypukłościami. Waligóra z pamięci odtworzył obraz, który przedstawiał mnie pokrytą farbą.
– Podoba ci się? – zapytał artysta, wchodząc do pomieszczenia.
– To jest niesamowite – odpowiedziałam, nie mogąc złapać tchu z wrażenia.
Podszedł do mnie, uklęknął przy materacu i pocałował mnie w usta.
– Ty jesteś niesamowita.
Potem wsunął dłoń pod koc i dotknął palcami jednego z sutków. Piersi mnie bolały po nocnych igraszkach, ale nadal były wrażliwe na dotyk. Natychmiast poczułam ochotę na kolejną porcję atrakcji z dojrzałym artystą.