– Yyyy… To tylko znajomy.

– Jest tu jeszcze? – zapytała, siadając prosto na kanapie.

Rzuciłam przelotnie okiem na schody, i to mnie wydało. 

– O mój boże, nie pamiętam kiedy ostatnio przyprowadziłaś kogoś do domu!

Kiedy zareagowałam okrzykiem „Karina, NIE!”, ona była już w połowie schodów. 

– Proszę cię! – spanikowałam.

Wiedziałam, że od razu rozpozna ubrania na podłodze kiedy wejdzie do sypialni. 

– Tylko zerknę! On nigdy się nie dowie. – powiedziała i ponownie ruszyła w górę schodów.

– KARINA, STÓJ! TO DZIEWCZYNA, DOBRA? A TY JĄ ZNASZ, WIĘC OBIECAŁAM ŻE NIKOMU NIE POWIEM!

Koleżanka prawie spadła ze schodów. 

– Dziewczyna? Przeleciałaś laskę?!

– Tak. A teraz, błagam cię… wyjdź. Zobaczymy się później.

Dziewczyna zeszła ze schodów z żuchwą na podłodze.

– To dlatego zachowywałaś się tak dziwnie w ostatnim czasie?

Przygryzłam wargę, usiłując wyglądać na winną. Nie żebym musiała jakoś specjalnie udawać, bo faktycznie byłam winna.  

– Mhm… – przytaknęłam.

– Cholera jasna! – powiedziałam, siadając na łóżku – A myślałam, że to ty posuwałeś dziewczynę tej nocy.

Tomek zamruczał  w mój obojczyk.

– Głupek! – roześmiałam się – Co ja teraz zrobię?

Chłopak wzruszył ramionami. 

– Nie jestem jej własnością.

– A ja powinnam być jej przyjaciółką, i to najlepszą przyjaciółką…

– Nie zrobiliśmy nic złego, tylko uprawialiśmy seks. I co z tego? Nikt nikogo nie zdradził. Wiesz co? Weźmy prysznic i pójdźmy gdzieś na lunch. Jeśli chcesz, to może być nawet gdzieś po drugiej stronie miasta. Powinniśmy się lepiej poznać, bo mamy całe lata zaległości. Fajnie było, co nie?

Przytaknęłam mu.

– Tak. Kto by się spodziewał, że jesteś całkiem śmiesznym kolesiem? – powiedziałam, po czym pokazałam mu język.

On spróbował go szybko złapać ustami. 

– Prysznic. Powinniśmy się teraz umyć i zbrudzić, jednocześnie.

Podniósł mnie z łóżka i z uśmiechem zaniósł do łazienki. 

Kiedy kelnerka postawiła przed nami jedzenie, musiałam wytrzeć łzy spływające mi po twarzy ze śmiechu. 

– Smacznego. – powiedziała.

– Dziękuję. – odpowiedzieliśmy jednocześnie.

– Naprawdę próbowałeś biec za autem ze spodniami opuszczonymi do kolan?

– Jasne że tak! A ty stałabyś i patrzała, gdyby twoje auto zaczęło się toczyć z górki?

– Nie, ale myślę że najpierw ubrałabym spodnie. – zaśmiałam się, przygryzając frytkę.

– Powiedzmy, że skończyłem sikać kiedy przewróciłem się na podłogę. – wymamrotał, próbując ukryć zawstydzenie.

Bolał mnie brzuch ze śmiechu, od tego całego poznawania się z Tomkiem przez ostatnią godzinę.

Nagle jego telefon zadzwonił.

– Hej, Jacek. Co tam?

– Siema, słuchaj. A propos dzisiejszej kolacji.

– Co z nią? Odwołana, czy co?

– Nie. Chodzi o to, że zadzwoniła do mnie Karina, i ponoć Karolina jej dzisiaj powiedziała że jest lesbijką. Chyba dlatego ostatnio się tak dziwnie zachowuje. Może boi się, że nie będziemy jej już lubić, czy coś.

Chłopak popatrzał na mnie z uśmiechem, a w zasadzie uśmieszkiem. 

– Serio? Lesbijką? Ha, nigdy bym nie pomyślał…

Przewróciłam oczami. 

– Taaa. Dlatego pomyśleliśmy, że powiemy jej że ją wspieramy bez względu na wszystko. I, dlatego że się nie dogadujecie, sądzę że powinieneś weprzeć nas we wspieraniu jej. Proszę cię, stary. To wiele dla mnie znaczy.

– Cóż, jak sam powiedziałeś, nie lubimy się za bardzo. Mimo to, postaram się nie śmiać jej w twarz i powstrzymać od gejowskich żartów.

– Dzięki, serio. Do zobaczenia później. Oh, przy okazji… Gdzie się wczoraj podziewałeś? Mogłeś przynajmniej się pożegnać!

– Tak, sory. Złapałem coś na boku, i laska nie chciała przyjąć odmowy.

– Haha, czaję. Dobra, do zobaczenia!

Jacek rozłączył się, a Tomek odłożył telefon i się roześmiał. 

– Wieści szybko krążą.

– Serio? Będą mi robić interwencję pod tytułem „nie mamy nic przeciwko, że jesteś lesbą”? To jest takie głupie! – powiedziałam, mieszając koktajl słomką.

– Może być całkiem śmiesznie. Graj zgodnie ze scenariuszem. – odpowiedział, śmiejąc się.

– Trzymamy to wszystko w sekrecie, tak?

Tomek odchylił się w krześle.

– Tak, wydaje mi się że to najlepsza opcja. Będę mógł być dla ciebie niemiły, dla zabawy. Ha!

– Dupek. – powiedziałam zalotnie, wsysając ostatni łyk koktajlu. 

Sprawdziłam na zegarku która jest godzina. 

– Podrzucić cię dziś do Franka i Asi? Oczywiście wysiądziesz na rogu ulicy przed ich domem…

– A mogłabyś mnie najpierw podrzucić do domu, żebym się przebrał?

– Jasne, że tak. Ja też muszę się ogarnąć, więc pojedziemy najpierw do ciebie, potem do mnie, a na koniec wybierzemy się na imprezę.

Po zażartej dyskusji na temat podzielenia rachunku, Tomek zapłacił za całość. Kiedy wyszliśmy z restauracji, objął mnie ramieniem, a ja poczułam motyle w brzuchu. Zakryłam twarz włosami, żeby nie zauważył rumieńca. Wyrwał mi klucze z dłoni i otworzył auto.

– Wsiadaj, chcę przetestować tego żuka.

– Stary, jak możesz nazywać turkusowe auto żukiem? To mój mały potwór morski.

– Jasne! Potwór jak cholera!

– Jeśli nie przestaniesz obrażać mojego auta, nie zrobię ci już więcej loda. – powiedziałam, siadając na miejscu pasażera. 

– Bardzo, ale to bardzo zasadna groźba. Uwielbiam twojego potwora morskiego! – powiedział, po czym odjechaliśmy.

Dotarliśmy do jego bloku i weszliśmy do środka. Miał bardzo ładne mieszkanie. Nie było przesadnie duże, ale wystarczało w zupełności dla jednego faceta.

– Zaraz przyjdę, czuj się jak u siebie w domu. – powiedział i zdjął koszulkę, wchodząc do łazienki.

Wyglądał cholernie seksownie. Weszłam za nim po cichu i aż znalazłam się tuż za jego plecami. Stał tam w samych bokserkach. Położyłam mu dłonie na biodrach i przesunęłam palcami zaraz nad gumką majtek. 

– Co robisz? – zapytał zaskoczony, ale radosny.

– Czuję się jak u siebie w domu. – wyszeptałam, kładąc mu na plecach pocałunki, jeden za drugim.

– Karo… – stęknął.

Przesunęłam dłoń na bokserki. Wystawała z nich już prawie połowa penisa. Dotknęłam go delikatnie, a chłopak westchnął i odchylił głowę w tył. Spróbował się odwrócić, ale złapałam członka trochę pewniej, i prawie nie drgnął.

– Kochanie, ahh….

Masowałam penisa coraz szybciej, a jego oddech stawał się coraz bardziej urywany. Po kilku minutach zabawy głośno jęknął, i czułam że jest na krawędzi erupcji. Natychmiast się zatrzymałam, włożyłam penisa z powrotem do bokserek, i powiedziałam:

– Ubieraj się, musimy iść.

– No chyba nie! – żachnął się, kiedy odwróciłam się w stronę drzwi.

Złapał mnie za rękę i pchnął na ścianę. Poniósł mnie tak, żebym zrównała się z nim wysokością.

– Ty cholerna kusicielko…

Przycisnął twardego penisa do mojej cipki i głęboko pocałował. Jęknęłam w jego usta. 

– Powinniśmy… Tomek, musimy… już iść…

– Wiem, zaraz…

O autorze