ASIA

Zaczęłam się przygotowywać na kolejny wieczór na mieście. Nie rozumiałam po co, ale po wcześniejszej rozmowie z Tomkiem, w której opowiedział mi co się stało u niego w mieszkaniu, stwierdziłam, że muszę się z nimi spotkać. Od zawsze wiedziałam że Jacek coś czuje do Karoliny, i zachęcałam go żeby działał, póki nie było za późno. Rozumiem że czuł się zraniony, ale nie sądziłam żebyśmy powinni robić z niego takiego biedaka. A Karina może się wypchać, bo jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś się zachowywał aż tak głupio. Wszyscy wiedzieli, że nie kochała Tomka. Ona po prostu miała kompleks bycia lepszą od Karoliny, absolutnie we wszystkim. Karina byłą piękną, seksowną dziewczyną ze świetną figurą, ale i ona, i ja, bladłyśmy przy Karolinie. Dziewczyna była prześliczna, miała włosy jak prawdziwa Arielka, ubierała się w jasne kolory i miała radosne podejście do życia. Za jej twarz można by zabić. 

Ostatnio zachowywała się trochę dziwnie, ale nie chciała o tym rozmawiać. Nigdy nie rozmawiała o trudnych rzeczach, i to się zapewne nie zmieni. Dzięki temu często nie potrafiliśmy jej pomóc. 

Uśmiechnęłam się na myśl, jak pięknie wyglądali razem na kanapie w sobotę. Jeszcze nigdy nie widziałam w Tomku takich emocji. 

– Kochanie, skończyłaś już? Potrzebuję skorzystać z toalety.

– A ty się już ubrałeś?

– Tak, mam czarne spodnie i czerwoną koszulę.

– Weź liliową zamiast niej.

– Nie, błagam cię. Nie chce mi się znowu przebierać.

– Czerwona jest za ciasna, oboje przybraliśmy kilka kilo w ciągu lata. Poproszę liliową, zrób to dla mnie. Wyglądasz w niej o wiele lepiej.

Mąż westchnął i usłyszałam że mamrocze pod nosem w garderobie. Skończyłam nakładać tusz do rzęs, psiknęłam się perfumem i wyszłam mu na spotkanie w korytarzu. 

– Wyglądasz idealnie, Franiu. – powiedziałam.

Pocałowałam go miękko i otoczyłam ramionami wokół pasa. 

– A ty wyglądasz jak milion dolarów, czyli tak jak zawsze. – odpowiedział, odwzajemniając uścisk – Naprawdę muszę iść…

Puścił mnie i pośpieszył do toalety. Ja poszłam na dół i otworzyłam piwo, bo wiedziałam że to może chwilę zająć. 

Kiedy wyszliśmy na miasto, objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. 

– Czy coś się dzisiaj stanie, o czym zapomniałem albo nie wiem? – zapytał mnie podczas marszu.

– Nie, czemu? – spojrzałam na niego z uśmiechem.

– Bo dzisiaj jest poniedziałek. Nie pijemy w poniedziałki, chyba że ktoś ma urodziny.

– Aha… Dużo rzeczy stało się w sobotę. Może Karolina chce porozmawiać o swojej orientacji? – skłamałam.

Nie lubiłam tego robić, ale nie mogłam się dzielić nie swoimi informacjami. 

Rozwiązała mu się sznurówka, więc przyklęknął żeby ją zawiązać. Kiedy stałam nad nim, usłyszałam kobiecy głos:

– Asia? Asia Herda?

Odwróciłam się i rozpoznałam koleżankę ze szkoły.

– Cze-eść… Marysia, tak?

– Tak, cześć! Fajnie cię widzieć. Dobrze wyglądasz! – zaszczebiotała.

– Dziękuję, ty też. – odwzajemniłam uśmiech, a Franek wstał z ziemi.

– To jest mój mąż, Franek. Teraz mam jego nazwisko.

Mąż wyciągnął rękę żeby ją przywitać, a dziewczyna przybrała zdziwiony wyraz twarzy. 

– Oh, cześć… Ja tylko… Wszyscy myśleliśmy, że ty i Tomek będziecie razem. – zwróciła się do mnie, potrząsając jego dłonią.

– Tak, wiem, ale nie. To mój przyjaciel, zawsze nim był i zawsze będzie. – odpowiedziałam.

Wzięłam Franka za rękę i ścisnęłam ją. Wiedziałam, że denerwowało go, że wszyscy zakładali że jestem z Tomkiem. 

Znajoma zaśmiała się. 

– Muszę powiedzieć o tym Amelii, zawsze się jej podobał!

– Śmiało. Przepraszam, musimy już iść. Do zobaczenia.

– Miłego wieczoru! – zaszczebiotała na pożegnanie.

– Jak widać, zepsułem marzenia wszystkich wokół, co do waszej dwójki. – wymamrotał Franek. 

– Przestań, kochanie. To ty jesteś moim marzeniem. Jeśli chciałabym być z Tomkiem, to nazywanie go bratem byłoby trochę głupie, nie sądzisz?

– Tak, masz rację… – odpowiedział.

Weszliśmy do nowej knajpy w mieście. Umówiliśmy się w niej, ponieważ słyszeliśmy że serwują w niej dobre jedzenie. Koniecznie chcieliśmy wypróbować ich mini burgery i podwójnie smażone frytki. Przyszliśmy najwcześniej z całej ekipy, więc usiedliśmy w strefie otwartej. Jacek dotarł kilka minut po nas. 

– Hej, misiaczku! – powiedziałam, ściskając go z uśmiechem.

– Hej… – odpowiedział leniwie.

Wyraźnie widziałam, że wypił po drodze kilka drinków. Przywitał się z Frankiem i usiadł obok niego. 

– Wszystko w porządku, stary? – zapytał mój mąż, patrząc na niego.

– Ehh… Jestem tu, co nie?

Nagle do knajpy weszli Tomek z Karoliną. Jako że siedzieliśmy przodem do wejścia, od razu zauważyliśmy, że trzymali się za ręce. W dodatku, pocałowali się w trakcie marszu. Franek wziął chwilę wcześniej łyk piwa i ze zdziwienia wypluł go z powrotem do kufla i przed siebie, prosto na Jacka. 

– Co, do chuja?! – krzyknął Jacek i aż podskoczył z krzesła.

– Czy oni właśnie… Oni są… Co tu się odwala?!

Franek nie potrafił sklecić składnego zdania, a Jacek odwrócił się w jego stronę, zszokowany jego reakcją. 

– Oh, to ty nie… – skomentował pod nosem i zajął się wycieraniem piwa z twarzy i bluzy.

Uśmiechnęłam się szeroko na ich widok i podeszłam do Karoliny, żeby ją uściskać. 

– Wszystko będzie w porządku, obiecuję. – wyszeptałam jej do ucha i pocałowałam w policzek, zanim przeniosłam się do Tomka.

Franek nadal miał minę, jakby jego mózg odmówił posłuszeństwa. 

– Co?! Ty o tym wiedziałaś? – zapytał, patrząc na mnie.

– Oczywiście że tak, jest moim najlepszym przyjacielem. – odpowiedziałam, śmiejąc się.

– Nic mi nie powiedziałaś! – niemal krzyknął wysokim głosem.

– To nie moja sprawa, żeby o tym rozpowiadać. – powiedziałam cicho, głaszcząc go po policzku.

Mąż odchrząknął i powiedział:

– Okej, po prostu nie spodziewałem się tego. Usiądźmy, nie chcę już przyciągać niechcianej uwagi. Przepraszam cię, stary. Stawiam kilka kolejek.

– Jacku, czy mogłabym z tobą porozmawiać na osobności? – zapytała Karolina.

– Porozmawiać… – prychnął.

Dziewczyna wydawała się zraniona jego reakcją. 

– Hej, proszę cię. Nie chcemy podzielić naszej grupy. – powiedział cicho Tomek.

Jacek spojrzał na niego ostrym wzrokiem. 

– Ja sobie z nią porozmawiam, uwierz mi, tylko jeszcze nie teraz

Karolina wyglądała na pokonaną, a Tomek położył jej dłoń na udzie. Uśmiechnęła się do niego słabo, a ja ujęłam ją za dłoń. 

– Pozwólmy chłopakom rozwiązać ich problemy, a my pójdziemy na babską rozmowę. Dziewczyna poszła za mną do baru. Zamówiłam dla nas dwa truskawkowe mojito i znalazłyśmy wolny stolik. 

O autorze