Mam na imię Karolina i mam 24 lata. Jestem szczupła ale nie jestem patykiem. Moje włosy wyglądają jak u syrenki Arielki i sięgają aż do pasa. Nie jestem wysoka, bo mam niecałe 160cm wzrostu. 

Biegnąc do baru, spóźniona jak zawsze, przewróciłam się i upuściłam torebkę. Jej zawartość rozsypała się po ziemi.

– Kurwa mać! – przeklęłam głośno.

– Nie powiedziałbym, ale skoro tak twierdzisz… – usłyszałam znajomy głos za plecami.

Odwróciłam się i zobaczyłam Tomka, jedynego członka naszej grupy którego nie mogę znieść. 

– Odwal się, głupku!

Chłopak po prostu przeszedł obok mnie, nie zaszczycając kolejnym spojrzeniem. Wszedł do baru, zamówił piwo i rozejrzał się za Jackiem. Zauważył go w kącie sali. 

– Hej, stary! Jestem tutaj! – zawołał go.

– Hej! – odpowiedział chłopak, olśniewając go uśmiechem za milion dolarów i idąc w jego stronę – Jak leci? Wszystko w porządku?

– Ściąga trochę w lewo, jak zawsze.

Chłopaki roześmiali się i usiedli obok siebie. 

– Widziałeś się z Karoliną? Zazwyczaj nie spóźnia się tak jak dzisiaj. – powiedział Jacek, patrząc na zegarek.

– Oh, widziałem ją na zewnątrz, w pozycji na czworaka. Wydaje się, że na kogoś czekała.

– Pierdol się, Tomek! – powiedziałam, podchodząc do stolika.

Słyszałam całą ich rozmowę. Chłopak wywrócił oczami i pociągnął łyk piwa. 

– Cześć koleżanko. – przywitał mnie Jacek, po czym wstał i przytulił niczym niedźwiadek.

Był najlepszym przyjacielem, jakiego mogłaby sobie życzyć każda dziewczyna, i zawsze czaił się na mnie z uściskiem. 

Poszłam do baru i zamówiłam kolejkę drinków. Dałam jednego Tomkowi, drugiego Jackowi, a trzeciego zostawiłam dla siebie. Usiadłam w objęciach przyjaciela. 

– Wszystko okej, moja droga? Martwię się o ciebie.

– Dziękuję ci, jestem tylko zmęczona. W pracy jest ostatnio okropnie.

– Musisz się bardziej skupić na sobie.

– Tak zamierzam zrobić. Wezmę sobie dwa tygodnie urlopu.

Chłopak pogładził mnie po włosach. 

– To dobrze. Zjadłaś coś dzisiaj?

– Nie, zapomniałam…

– Zamówmy coś!

Tomek wciął się w rozmowę:

– Nie! Jedyną dobrą rzeczą w tym barze jest alkohol. Nigdy, przenigdy nie można tu jeść. Ostatnim razem przez tydzień siedzieliśmy na kiblu, nie pamiętacie?

Roześmialiśmy się, a on pokręcił głową. 

– Nigdy wcześniej aż tak bardzo nie bolała mnie dupa. Czułem się, jakbym był ruchany w dupę przez dwa tygodnie.

Jacek śmiał się tak mocno, że niemalże wypluł drinka nosem. Chłopaki rozmawiali przez chwilę, a ja słuchałam ich w ciszy, będąc myślami w całkiem innym miejscu. 

Po kolejnych dwóch kolejkach znowu padło na mnie, więc przyniosłam kolejne drinki z baru. 

– Masz jakieś plany na wakacje, moja droga? – zapytał Jacek.

Ta ksywka nigdy się mu nie nudziła. 

– Tak, zamierzam leżeć plackiem na kanapie i nadgonić serial.

– Czy nie robisz tak zawsze? – skomentował uszczypliwie Tomek.

Popatrzałam na niego, na jego piwo, i znowu na niego. 

– Nie mógłbyś choć raz być miły? Dupek. – wymamrotałam i wróciłam z powrotem do baru.

– Tomek, co ty odwalasz? Czy wy kiedykolwiek zaczniecie się dogadywać?

– Może wtedy, kiedy przestanie być taką zołzą.

– Myślę, że teraz ty się tak zachowujesz.

Tomek wziął łyk piwa i ukuło go poczucie winy, ponieważ nawet za nie nie podziękował. 

Usiadłam na chwilę przy blacie, usiłując nie płakać. Wypiłam dwa mojito i dwa shoty czystej, zanim poczułam się na siłach żeby do nich wrócić. W tym momencie byłam nawet trochę podekscytowana.

– Oh, już wychodzisz? – zapytałam sarkastycznie, widząc że Tomek akurat wstaje od stolika.

– Nie, idę się odlać. Chcesz go dla mnie potrzymać?

– Nie, ty zboczeńcu!

Kiedy odszedł, zrugał siebie w myślach że to powiedział. Przecież miał być milszy.

W międzyczasie jakiś koleś szturchnął mnie i rozlał na mnie piwo. 

– Cholera, co tu się odpierdala?! Dajcie mi wszyscy święty spokój! – krzyknęłam, sfrustrowana.

– Wyluzuj, koleżanko!

Potrzebowałam choć trochę przestrzeni, i to na już. Prawie wybiegłam na podwórko, chcąc być przez chwilę sama. Łzy spłynęły mi po policzkach. 

– Hej, wyglądasz jakbyś tego potrzebowała…

Podskoczyłam, słysząc głos Tomka za plecami. Szybko wytarłam oczy. Odwróciłam się i zobaczyłam że stał za mną z najdziwniejszym drinkiem jakiego w życiu widziałam, z owocami i palemkami na górze. 

– Yyy… Dzięki?

Wręczył mi go i odwrócił się, żeby odejść. Skosztowałam płynu i niemal zwróciłam to, co wcześniej wypiłam. 

– Blee, to smakuje jak wata cukrowa na sterydach!

Chłopak odwrócił się do mnie i zamyślił.

– Nie może być aż taki zły…

Wziął go ode mnie i skosztował, po czym wypluł jeszcze szybciej niż ja. 

– Cholera, to jest okropne! Jak mogą to w ogóle sprzedawać?! – powiedział, wyglądając na zszokowanego.

– To ty go kupiłeś.

– Wiem że nie jesteś fanką piwa, więc poprosiłem o drinka z największą ilością wódki. – powiedział, odkładając go na bok – Czy naprawdę wszystko u ciebie ok?

Wydawał się mówić najbardziej poważnie, od kiedy go znałam. Do moich oczu ponownie napłynęły łzy.  

– Nie… Zwolniono mnie dzisiaj.

– Co?! Nie! Jak to?

– Zwalili na mnie winę za mieszanie w raportach, którymi zajmuje się Janina.

– Dlaczego nie powiedziałaś że to jej wina?

– Bo to ona zajmuje się tym działem. Gdybym cokolwiek powiedziała, to by wyglądało jakbym próbowała ją postawić w złym świetle. Przynajmniej nie muszę już patrzeć na jej brzydką twarz.

– Ale przecież powinnaś wyjaśnić tę sprawę!

– Nie mam żadnych szans w starciu. Janina to ich złote dziecko. – powiedziałam, a łzy spływały ciurkiem po mojej twarzy – Przepraszam… Nie powinnam ci o niczym mówić, ciebie i tak nie obchodzą moje problemy.

Tomek nie miał bladego pojęcia, co zrobić. Zdał sobie sprawę, że nie miał pojęcia czym się zajmowałam w pracy. W ogóle mnie nie znał. Uświadomił sobie za to, że mu na mnie zależy. 

– Oczywiście, że mnie obchodzą…

Nagle drzwi się otworzyły i Jacek wyszedł na zewnątrz. Popatrzał na mnie, na Tomka, i znowu na mnie. Zauważył że płaczę, i w dodatku stoję obok niego, więc pomyślał o najgorszym.

– CO TY DO CHOLERY ZNOWU ZROBIŁEŚ?! – powiedział głośno i napadł na kumpla.

Krzyknęłam, i Tomek też wrzasnął.

– Jacek, przestań! Uspokój się! – powiedziałam, ale on mnie nie słyszał.

Pchnął chłopaka na ścianę.

– Dlaczego nie możesz jej po prostu zostawić w spokoju?!

– Nic nie zrobiłem! – odpowiedział Tomek, usiłując wyrwać się z jego uścisku.

– JACEK, PRZESTAŃ! – krzyknęłam głośno, żeby do niego dotarło – On nic mi nie zrobił! W zasadzie, był bardzo miły.

Rozluźnił uścisk na kurtce kolegi i podszedł do mnie, oraz uścisnął. 

– Co się stało, moja droga? Dlaczego płaczesz?

– Po prostu miałam ciężki dzień. Mógłbyś pójść do środka i zamówić dla mnie mojito? Chciałabym porozmawiać jeszcze chwilę z Tomkiem, zanim wrócę do knajpy.

– Jasne, kochana. – powiedział i odwrócił się do kumpla – Naprawdę przepraszam.

Tomek machnął dłonią, jakby nic się nie stało. 

– Nie przejmuj się, tylko kup mi dwa piwa.

Jacek przytaknął i wszedł do środka.

Spojrzałam na Tomka, a ponieważ ten mierzył prawie 190cm, musiałam całkiem mocno zadrzeć głowę do góry. Ciekła mu krew z nosa. 

– Wszystko w porządku? Przepraszam cię…

– Nie ma to jak złamany nos przy piątku. – odpowiedział, śmiejąc się.

– Proszę, nie mów mu o mojej pracy. Nie chcę, żeby mi wisiał nad uchem kiedy będę szukała nowej.

– Twój sekret jest ze mną bezpieczny. – powiedział z uśmiechem.

O autorze