Niezgrabna dłoń zaczęła grzebać w nocnej szafce i sięgnęła do źródła nieustannego dźwięku, a następnie kilkakrotnie naciskała, ściskała, ślizgała się i szturchała, aż to cholerstwo w końcu ustało. Dłoń opadła na ciepłą pościel na kilka chwil, zanim dołączyła do swojego partnera, unosząc się w górę w długim, ciasnym odcinku. Ziewnął i pociągnął obie ręce za głowę na poduszkę. Otworzył leniwie oczy, rytualnie oceniając sufit. Wciąż tam był.

Kamil westchnął, a potem niemal wyskoczył – spóźni się! Odsunął kołdrę, przesunął nogi w stronę podłogi i skierował się do łazienki. Tego wieczoru nie opuścił prysznica ze względu na terminowość, nie na tę randkę. W zadumie zapomniał, że przed ich wieczornym wyjściem była tylko krótka drzemka. Dziś wieczorem nie powinno być ziewania, ani najmniejszego, wskazania jakiegokolwiek braku zainteresowania.

Woda zaszczekała w rurach i spłynęła z głowicy prysznicowej: zimna, letnia, płonąca, a następnie skorygowana do parowania. Bezpieczny cracker mógł znaleźć idealną temperaturę, ale Kamil dawno temu zrezygnował. Woda zbliżyła go do rzeczywistości. Och, tak, było zainteresowanie; dużo po obu stronach. Odchylił głowę do tyłu, gdy strumienie wody nawadniały jego skórę i spływały po szyi.

Była ekscytująca. I piękna. Nie delikatna, jak Audrey Hepburn pytająca: „kto, ja?”, ale bardziej pełna, zapierająca dech, paląca Marilyn Monroe mówiąca świadomie “tak, ja!”. Miała to i wiedziała o tym. Już sama myśl o jej uwodzicielskich oczach zwiększyła jego wrażliwość pod wodą.

Nałożył niewielką ilość mydła na krótkie, brudno-blond włosy i pomyślał o nocy w pokoju na zapleczu. Przyjęcie urodzinowe Kasi. I jak skończyli obok siebie na cichszym końcu stołu. Było tak głośno; taki bar pierwszoklasisty ledwie się słyszeli. Praktycznie krzycząc sobie w uszach, rozmowa, choć nieco odurzona, wahała się od idiotów na parkiecie, którzy nie mogli zrozumieć wykładu profesora bardziej niż studenci, po programy telewizyjne i muzykę. Mieli przeciwne gusta prawie we wszystkim i świetnie się bawili, dyskutując o tym wszystkim. Gorący płyn płynął mu przez włosy. Przesuwał palcami, powoli i wielokrotnie.

Niemal ignorując jubilatkę i resztę grupy, ich impreza trwała całą noc. W końcu zmieniło się ze śmiechu w odkrycie, poważne chwile opinii i niemałą liczbę interesujących spojrzeń. O północy on i Paula bawili się jak debile na parkiecie. Tańcząc do muzyki, która mu się nie podobała, w otoczeniu ludzi, których nie lubił, później niż zwykle… był nią oczarowany. Wsunął mydło w dłonie, pocierając szyję i ramiona pod spodem, i przeszedł przez klatkę piersiową. Palce prześlizgiwały się po cienkich włosach i szorowały skromne, ale jędrne włosy. Robiąc szybki przegląd, był dość zadowolony ze swojej budowy. Niespełna 75 kg wagi i około 172 cm wzrostu, być może nie był chłopakiem marzeń. Ale jego muskularna sylwetka była szczupła, a jego mięśnie znały prawdziwą pracę. On załatwił resztę spraw. Szorował brzuch…

Oboje tańczyli jak głupcy i często wracali do stołu, aby zaspokoić pragnienie. Nastąpiła powolna piosenka i oczywiście Kamil nie mógł tego znieść. Niemniej jednak wyciągnął prawą rękę z lewą za plecami, kłaniając się łagodnie, udając dżentelmeńską równowagę, całkowicie anachroniczną w stosunku do otoczenia. Paula zachichotała i uprzejmie się zakrztusiła, zanim zaakceptowała rękę i poszła na parkiet. Jak w szkole średniej położył jedną rękę na jej lewym biodrze, a drugą wyciągnął prawą rękę, na wpół wyciągnął i wyprostował plecy. Z łukowatymi brwiami przechylił głowę i poprowadził ją przez kilka podstawowych kroków. Nazywanie tego tańcem byłoby hojne, ale wysiłek był znaczący i otrzymał humorystyczną zachętę od innych.

Śmiejąc się, Paula zdjęła rękę z talii i położyła ją za plecami, pociągając drugą w dół, by zrobić to samo. Jej dłonie podążyły za nim, obejmując wyższe ciało Kamila. Oparła twarz na jego gładkiej koszuli i delikatnie kołysali się przy muzyce. Wyczuwając jej wygodę, ścisnął lekko w swego rodzaju uścisku, a ona odpowiedziała uprzejmie. Spuścił wzrok, dopóki jego nos nie musnął ciemnobrązowych włosów na czubku jej głowy. Był gładkie jak jedwab i krótko przycięte. Odżywka zmieszała się z uzupełniającym się zapachem perfum, słodkim zapachem potu na czole, odrobiną wódki z nutą żurawiny i przemijającymi aromatami innych par.

Trzymając się mocno, jego dłonie chwyciły jej plecy i łopatki, gdy jej miękki biust przycisnął się do piersi i brzucha Kamila. Och, jej piersi… Wrząca woda zalewała mu plecy, gdy szorował nogi. Jego dłonie wróciły po udach i delikatnie przesunęły się po rosnącej erekcji. Paulina miała gładszą skórę niż delikatna czekolada, delikatniejszą niż kalka.

Mleczna i giętka, nie była w żaden sposób duża, a jednak zawsze można było wbić palce… delikatnie skubać… oba wywoływały u niej dreszcze lekkiego bólu, wzdychanie i jęki zachęty. Ta gładka skóra osiągnęła swój pełny potencjał, gdy wędrowała w dół od jej delikatnej szyi, przez klatkę piersiową, unosząc się i opadając, tworząc parę idealnie ukształtowanych, idealnej wielkości, doskonale wrażliwych piersi. Poddaje się dotykowi i eksploracji, a jednocześnie ujędrnia wraz z rosnącym podnieceniem…

Szukasz gorących randek dla dorosłych? Znajdziesz je na stronie Erodate!

O autorze